Zmarła matka. Rozrzucone po świecie rodzeństwo powraca do domu na pogrzeb rodzicielki. Trzeba poczynić przygotowania do ostatecznego pożegnania, omówić pewne sprawy. Opornie im to idzie. Widać, że nie chcą w tym ciężkim dla wszystkich czasie poruszać spraw, które im ciążą, nie dają spokoju, ale jednocześnie bolą ich samych i wprowadzają nerwową atmosferę. Dla nich to nie tylko fizyczny powrót do domu, to także powrót do czasów dzieciństwa. Wyraźnie widać, że nie jest im tu dobrze, że nie chcą tu być. Cóż z tego, że Magda, która została w rodzinnym domu, by opiekować się starą matką, usiłuje być miła dla przyjezdnych, kiedy wyraźnie widać, że ani starszy brat ani młodsza siostra nie pałają do siebie i do niej jakimiś cieplejszymi uczuciami (świetnie zilustrowane ni to tańcem ni grą dziecinną na początku spektaklu). Niby grzeczne rozmowy, niby unikanie drażliwych tematów, jednak wyraźnie w powietrzu czuje się napięcie.
Stypa po zmarłej staje się tym zapalnikiem, który wyzwala reakcję łańcuchową i każde z rodzeństwa odkrywa swoje prawdziwe oblicze, dorosłych dzieci toksycznej matki. Skrzywdzone, poranione, każde na swój sposób usiłujące odnaleźć w dorosłym życiu sens istnienia, chęć do życia i radość z niego. Żadnemu z nich się to nie udało, każde z nich usiłowało zaskarbić sobie miłość i akceptację matki inną ścieżką życiową i każde przegrywało. Matka zatruła swoje dzieci toksyną tyrańskiej dyscypliny, bezwzględnego posłuszeństwa i fanatycznej religijności. Cierp, rób co każę, módl się… Wysysała z nich energię, nie dając nic w zamian. Teraz nad jej grobem usiłują się z nią i pożegnać i wykrzyczeć swoje traumy. Któż bowiem lepiej od nich samych jest w stanie ich samych zrozumieć… Śmierć matki przecina wszelkie nici wiążące ich los z domem rodzinnym, zamyka jednocześnie ich przeszłość. Kiedy zostaną wykrzyczane traumy, omówione wzajemne relacje, odpuszczone żale, zrozumiane intencje będzie można zacząć życie od zera, dać mu nowy początek, bo już nie trzeba słuchać i przypodobywać się matce. Można nawet uronić nad nią łzę, bo choć nie dała im ciepła, to przecież ją kochali. Można teraz spojrzeć na dom rodzinny inaczej, zamarzyć o innej jego atmosferze oczyszczając go z reliktów przeszłości (symboliczne ognisko), a potem spróbować wziąć się za ręce, spojrzeć na siebie z miłością i zrozumieniem i spróbować przez chwilę być szczęśliwym dzieckiem z radosnym uśmiechem (świetny pomysł z „poprawioną” grą z początku spektaklu). Nowy początek i nowa nadzieja na lepsze, radośniejsze życie i zacieśnienie wzajemnych, rodzinnych więzi.
Ten spektakl, ze wszystkich obejrzanych w tym roku w ramach FNE, najbardziej mi się podobał. Według mnie był najbardziej dopracowany, nieprzerysowany. Ładnie zagrany przez aktorów, którzy delikatną nutą zagrali wszystkie konieczne emocje, odsłaniając poranione dusze bohaterów. Do tego scenografia, która w przemyślany sposób obrazowała przeszłość tej smutnej rodziny i muzyka, która towarzyszyła a nie zagłuszała.
Spektakl, który mi się wyjątkowo podobał. Mądry, mocny, szczery.
MaGa
Festiwal Nowe Epifanie – „Powrót”
Tekst: Beniamin Bukowski, Michał Zdunik
Reżyseria, muzyka: Michał Zdunik
Dramaturgia: Beniamin Bukowski
Scenografia, kostiumy: Katarzyna Wesołowska
Obsada: Iga Bancewicz, Magdalena Jaworska, Mariusz Galilejczyk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz