Książka reklamowana jako ta, gdzie Wojciech Mann powiedział wreszcie to czego nie mówił wcześniej. No cóż, każda reklama jest dobra, a to hasło być może kogoś przekona. Jakby nie wystarczyła sympatia do Pana Wojtka. Dla mojego pokolenia (ale pewnie nie tylko) głos i twarz, które nieodmiennie kojarzą się ze specyficznym poczuciem humoru, pewnym dystansem do świata (który uwielbiam), charyzmą... I co prawda były już inne książki, bohater nie raz udzielał wywiadów, to z przyjemnością sięga się po kolejny. W sumie nie bardzo odkrywczy, nie bazujący jedynie na ostatnich wydarzeniach, choć trochę komentarzy na temat współczesnej władzy (tej krajowej i tej radiowej) tu znajdziemy. Mann raczej nie atakuje nikogo wprost, daleki jest od polityki, ale szczerze mówi o pewnych decyzjach, o tym co wypada a co nie, o standardach tego jak się traktuje ludzi (i tych prowadzących audycje i tym bardziej słuchaczy). Nie zabraknie pytań o przeszłość, ale i o przyszłość, historii, muzyki i anegdot. Mało? No może troszkę. Ale to nie tylko dlatego, że jak się wyciśnie ten wywiad, konkretów nad którymi się zachwycisz czytelniku zostanie niewiele, ale paradoksalnie też dlatego, że czyta się to tak przyjemnie, że chciałoby się jeszcze.
Jest to więc trochę taka książka na raz, raczej nie rzecz, do której by się chciało wracać. I to nie dlatego, że Panu Wojciechowi brakuje umiejętności formułowania ciekawych myśli. To raczej konstrukcja tego wywiadu sprawia, że trochę ucieka on we wspominki, w ogólniki, w żarty, co nie pozwala na formułowanie tez bardziej odważnych, odkrywczych, godnych zapamiętania. Sporo jest tu na przykład o szukaniu jakiejś niezależności, w czasach gdy nie było o nią łatwo, jakiejś niszy, ale prowadząca wywiad Katarzyna Kubisiowska nie naciska za bardzo np. pytając o to czy to nie jest forma konformizmu, wygodnictwa. Nie chodzi przecież o to, żeby atakować za możliwość wyjazdów, za dobrą pracę w mediach, gdy inni martwili się o to co do garnka włożyć, ale skoro rozmawia się o historii, karierze, szkoda, że omija się się wszystko to co może być dla rozmówcy trudne.
Z przyjemnością za to czytałem wszystkie wspomnienia bardziej osobiste, te o dziadkach, rodzicach, ale również fragmenty dotyczące relacji z synem. To trochę bardziej intymna twarz Wojciecha Manna, o której rzadko się myśli. Niewiele tu martyrologii, sporo za to emocji i aż by się chciało chwilami, czytając konkretne zdania, zobaczyć do tego twarz Pana Wojtka.
Nie ma tu też tego specyficznego poczucia humoru jakie kojarzymy z różnych audycji, w wywiadzie Mann co prawda opowiada trochę anegdot, ale całość jest raczej dość grzeczna, wygładzona. Może zabrakło jakiegoś iskrzenia między rozmówcami, co zwykle sprawia, że tekst jest dużo ciekawszy. Tym razem (może poza pewnymi kwestiami dotyczącymi życia rodzinnego), mam wrażenie, że nie udało się wyciągnąć nic nowego i zaskakującego. Ktoś by więc spytał: po co więc kolejna książka? Ale ci którzy lubią Wojciecha Manna pewnie odpowiedź mają. Bo to jak spotkanie z kimś kogo się bardzo lubi, kto nadaje na podobnych falach, kogo słucha się z przyjemnością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz