czwartek, 12 listopada 2020

Awers, czyli czy zwyczajny człowiek może dokonać zbrodni

Parę lat temu Wydawnictwo Czwarta Strona (Poznańskie) obdarowało nas antologią kryminału pt. Rewers (pisałem o nim tu). I choć jak to bywa przy zbiorach opowiadań, nie zawsze jest zachowany ten sam poziom, to mam dobrą wiadomość - kolejna odsłona tej antologii, czyli Awers jest jeszcze lepsza! 
Oczywiście nie przy wszystkich tekstach są równie duże emocje i frajda, ale generalnie nie ma raczej wtopy i to chyba jeden ze zbiorów, gdzie przyjemność czytania była naprawdę spora.
To okazja do spotkania się z tymi autorami, których już znamy i lubimy (nawet czasem bohaterowie ich książek się tu pojawiają jak np. Gross u Małeckiego), ale i możliwość poznania tych, po których książki jeszcze nie sięgaliśmy (u mnie np. to Hanna Greń, Izabela Janiszewska i Przemysław Żarski). W teorii całą antologię miał łączyć motyw miast/miejsc, ale nie jest to tym razem jakoś bardzo wyczuwalne. W większości opowiadań tak jesteśmy skupieni na bohaterach i intrydze, że to tło, którym miało być miasto gdzieś umyka. A może tym razem po prostu nie udało się tego tak mocno podkreślić.
Skoro nie miasto, czy miejsce pozostaje to co najważniejsze w kryminale: zbrodnia, śledztwo i jakaś zagadka do rozwikłania. 12 autorów i 12 historii, w których nie zabraknie napięcia.
Każdy trochę w innym stylu, nawet czasami w klimatach trochę zaskakujących, odmiennych od tego co znamy z ich powieści (Matyszczak). Bednarek dość krwawo, Ćwirlej jak to u niego z elementami humoru, ale aż za szybko się kończy, a mocne opowiadanie Hanny Greń z policjantem dokonującym zemsty za porwanie córki należy moim zdaniem do ciekawszych z całego zbioru i chyba zacznę polować na jej powieści. Dalej Marta Guzowska i dość zaskakująca historia opowiadana przez gospodynię z plebanii, Izabela Janiszewska z całkiem niezłym tekstem poruszającym problem przemocy domowej i zmowy milczenia lokalnej społeczności jeżeli dotyczy to kogoś wysoko postawionego. Opowiadania Małeckiego, Rogali i Matyszczak może nie zaskakują, ale są sprawnie napisane, mogą się podobać. Za to Magda Stachula powraca do motywu, który już kiedyś opisała (tramwaj jeżdżący z kamerą po Pradze i możliwość bycia świadkiem czegoś zaskakującego), a przy tej okazji funduje niezłą woltę emocjonalną. Szczygielski nie szczędzi makabry i jest dość przewrotny, u Zielkego można dostrzec jego zacięcie społeczno-polityczne i punktowanie różnych pułapek systemu w jakie może wpaść zwykły człowiek, no na koniec Żarski z zagadką może i nie idealną, ale nie pozbawioną napięcia. Trudno mi wskazać nawet najlepsze teksty, bo ciężko je porównywać, pomysł na nie był bardzo różny. I nie chodzi jedynie o poruszane tematy - czy zło można usprawiedliwić, jeżeli jest dokonywane z zemsty, czy każdy nosi w sobie taką możliwość, by w pewnym momencie przekroczyć granicę swoich zasad moralnych. Chodzi też o pewną przewrotność zawartą w części opowiadań - co wtedy jeżeli podejmując jakąś decyzję, myliliśmy się w ocenie sytuacji? Zanurzamy się przecież w świat pełny kłamstw, zdrad, tajemnic, więc niełatwo w nim się orientować nawet wytrawnym śledczym, a co dopiero zwykłemu człowiekowi, który kierując się emocjami może popełnić błąd. Czasem nieodwracalny.
Naprawdę dobry zbiór opowiadań, chwilami chciałoby się więcej i więcej, bo krótka forma narzuca pewne ramy. Gdybym miał wybierać chyba postawiłbym na Szczygielskiego, Greń i Bednarka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz