niedziela, 26 kwietnia 2020

Co z tymi młodymi, czyli Podrzutki, My oraz Kamper

Trzy filmy, które trochę łączy temat młodych ludzi - ale czy w różnych krajach udałoby się opowiedzieć o takich samych problemach i stylu życia?
"Podrzutki"to produkcja rosyjska, opowiadająca o młodym chłopaku wychowującym się w sierocińcu. Podobnie jak u nas nie wynika to z tego, że nie ma rodziców, ale nie chcieli oni brać odpowiedzialności za dziecko - tam system "okien życia" funkcjonuje widać podobnie jak u nas. Bohater ma rzadką chorobę, która sprawia, że mniej odczuwa on ból niż inni, co nie znaczy pewnie, że nie ponosi z tego tytułu konsekwencji. W tym filmie nie tylko on jednak jest istotny - jego historia jest okazją do opowiedzenia co zdaniem reżysera jest raczej problemem dorosłych, jaki kraj stworzyli, na jakich zasadach go oparli, czego uczą młodych. Choć świat na zewnątrz placówki kusi wszystkimi przyjemnościami, chłopak pewnie wolałby okazanie mu ciepła i bezpieczeństwa, a nie obsypanie go podarunkami, które nie są bezinteresowne. Matka, która próbuje go z sierocińca wyciągnąć ma bowiem jasny interes i pomysł: dziecko będzie pomagać w naciąganiu naiwnych bogaczy na kasę.



Sprawa jest mało skomplikowana: on się rzuca pod samochód bogatego i pijanego gościa, a potem cały zespół dorosłych uczestniczących w układzie, czyli lekarka, policjant, sędzia, adwokaci albo naciągają gościa na kasę albo dają mu nauczkę wysokim wyrokiem.
Może to i dość uproszczona historia, obraz Rosji jako kraju rządzonym przez kliki, łapówki i ciemne interesy też jakby już znajomy,  w tym wszystkim jednak trochę zagubiony nastolatek robi na widzu wrażenie. W relacji Denisa z matką, chwilami trudno stwierdzić kto z tej dwójki jest bardziej dojrzały, a kto bardzie poraniony przez życie.






Polski "Kamper" pokazuje trochę inny problem: niedojrzałość młodych ludzi, którzy choć są już dorośli, pracują, zarabiają czasem nawet nieźle, wciąż nie wiedzą czego tak naprawdę chcą. Są jak dzieci, którym się wydaje, że mogą już startować w dorosłe życie, zawierać związki, być odpowiedzialni. Tylko co oni wiedzą o odpowiedzialności.
Łukasz Grzegorek nakręcił obraz choć dość lekki w stylu, to jednak gorzki i poruszający. Nie ma przecież takiej mocy dramatyzmu jak "Plac Zbawiciela", ale to nie znaczy, że ciosy które zadają sobie bohaterowie mniej ich bolą.

Fajnie wypadają na ekranie Piotr Żurawski i Marta Nieradkiewicz. Wierzymy w to ich emocjonalne szarpanie się, balansowanie między zapomnieniem się w imprezowaniu, zabawie, marzeniach i budzeniu się od czasu do czasu gdy wszystko zaczyna im się sypać z rąk.
Jest w tym filmie jakaś świeżość i naturalność, która mi się podoba. No i muza. Nie jestem 30-latkiem, ale ja to kupuję.


I wreszcie z tych trzech filmów chyba najbardziej poruszający, bo o ile w poprzednich można było czuć jakąś empatię do bohaterów, to w tym przypadku raczej zaciska się pięści na ich bezmyślność. Młodzi ludzie często eksperymentują, ale to co pokazują nam twórcy "My!" przekracza wszelkie granice bezmyślności, deprawacji i relatywizmu moralnego. Czy to charakterystyczne jedynie dla niektórych społeczeństw zachodnich? Pewnie niektórzy by tak chcieli, ale to chyba nie do końca prawda i można by zadawać jedynie pytania dlaczego tak się dzieje. Łatwą interpretacją byłoby: oto efekt przekreślenia tradycyjnej moralności, edukacji seksualnej, która kładzie nacisk na brak wstydu i na przyjemność. Tylko do cholery nikt mi nie wmówi, że to tak oczywiste równanie. Może do tego oczywistym elementem byłyby niewłaściwe relacje w domu, brak opieki, a może po prostu wzajemne nakręcanie się w gronie przyjaciół "do złego", ekscytacja z przekraczania granic? 
Czterech chłopaków i cztery dziewczyny, jakieś wzajemne podkochiwanie się, imprezowanie, szukanie sobie kryjówki gdzie mogą spędzać czas poza widokiem dorosłych. Sielska atmosfera swobody, wakacji... Tak to się zaczęło. Odkrywanie własnej seksualności, tego jak można wpływać nią na innych, czerpanie z tego siły. A potem?
Kto rzucił taki pomysł i czemu na niego się zgodzili? Filmy porno, prostytuowanie się dziewczyn, gdy wszyscy czerpią z tego korzyści, szantażowanie klientów... Spirala się nakręca, a oni czują się coraz bardziej bezczelni i bez skrupułów. I nic o dziwo nie wywołuje w nich chęci zatrzymania się.
Przerażające sceny (sposób na pozbycie się ciąży, czy zabawa w rozbieranie się na moście nad autostradą, by potem cieszyć się z wypadków i ofiar)... Gdy oni o tym opowiadają trudno powiedzieć kto tak naprawdę z nich jest bardziej ofiarą, a kto winien temu co się działo. A dorośli są kompletnie bezradni...
Uprzedzam - to nie jest przyjemny film i rodzi się w widzu chęć zaprzeczania: to niemożliwe. Wyglądają tak niewinnie. A my dajemy się jako dorośli oszukiwać, bo nie wiemy za bardzo jak na coś takiego reagować.

4 komentarze:

  1. Przyznam się szczerze, że nie znam żadnego z tych filmów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo tak już mam że szukam głównie na kanałach mniej popularnych, czyli Cinemax, Ale Kino i Sundance

      Usuń
  2. Ja też, ale zważywszy na to, że od trzech lat jestem skazana na Netflix, to co się dziwić:))) Obejrzałabym z chęcią, zwłaszcza ten ostani.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. netflixa ciut zazdroszczę, ale tam chyba jednak więcej rzeczy rozrywkowych

      Usuń