czwartek, 16 sierpnia 2018

Młody papież, czyli szukając odpowiedzi

No to w nawiązaniu do wczorajszej notki (jest już również na nowej stronie Notatnika, ze zdjęciami Ewy) jeszcze jeden tekst. O serialu, który widziałem już dawno, który bardzo mi się podobał, ale wciąż zbierałem się do napisania o nim i odkładałem to na później. Dla niektórych serial Paulo Sorrentino jest obrazoburczy, a inni znowu pieją z zachwytu nad każdym aspektem, który może szokować. Papież wkładając tiarę przy dźwiękach "I'm sexy and i know it", palący papierosy, klnący i mówiący bez ogródek, że ma problemy z wiarą, walczący z tradycją i sztywnymi ramami instytucji. Gdy jednak przyjrzymy się działaniom, pierwszym decyzjom i tezom głoszonym przez nową głowę Kościoła, robi się dużo ciekawiej i poważniej. Oto młody człowiek, Amerykanin, którego wybór był sporym zaskoczeniem, ale chyba kardynałowie mieli nadzieję, że da się nim sterować, bo to człowiek "bez zaplecza", robi im rewolucję w kierunku, który jest totalnym zaskoczeniem dla całego świat. Odrzucenie języka miłości, całej polityki "zwrócenia się do ludzi", a przywrócenie dawno zapomnianych nauk mówiących o grzechu, postach, umartwieniach, ubóstwie, wierności Ewangelii, jest szokiem nawet dla Watykanu, gdzie natychmiast uruchamiają się spiski, aby go usunąć z urzędu, zdyskredytować.

Oto papież, któremu nie zależy na tym, by być lubianym, by mu klaskano, by kościoły były pełne, a spotkania z nim gromadziły tysiące ludzi. Zmuszający do tego by odrzucono wygodę, układy, politykę, a skupiono się na relacji z Bogiem. Tym, który jest sędzią, nauczycielem, ojcem. Surowym, groźnym, tajemniczym. W świecie, który goni za konsumpcją, łatwymi odpowiedziami i unikającym trudności i wzywań, uczyniliśmy sobie z Boga maskotkę, zapominając, że to nie my jesteśmy ważniejsi w tej relacji. To nie jest prosta satyra, ani krytyka Kościoła jako takiego, ale postawienie przed nami pytań o to, w jakim kierunku zmierza człowiek, jakie drogowskazy ma przed sobą, co na nich sobie pisze. Kryzys zachodniej cywilizacji dotyka również Watykan, który stara się dostosować swój przekaz do współczesnego człowieka, nie zważając na to, że treści są coraz bardziej rozmywane i traktowane przez ludzi wybiórczo - wezmę to i to, ale to już mi nie pasuje. I oto przychodzi człowiek, który mówi dość. Gdzieś się zagubiliśmy i pora się zatrzymać, spojrzeć za siebie i zastanowić, czy nie zniszczyliśmy ważnych znaków pokazujących nam drogę. Mówi to człowiek, w którym nie czujemy hipokryzji, on naprawdę zmaga się z wątpliwościami, ale mówi o kryzysach wiary otwarcie, nie ma też w nim jakiegoś wyrachowania, mówi to co czuje i w co wierzy.
Jud Law jest po prostu hipnotyczny w roli człowieka pełnego sprzeczności. Silnego, a zarazem słabego (jako dziecko był porzucony przez rodziców). Wymagającego, a jednocześnie potrafiącego okazać serce. Skromnego i zarazem tak przywiązanego do swoich upodobań i zwyczajów. Dojrzałego, chwilami jednak zachowującego się tak emocjonalnie jak dziecko. Tak zwykłego, a jednocześnie podkreślającego swoją wyjątkową funkcję, gdy to potrzebne.
Warto się wgryźć trochę w tę warstwę filozoficzno-religijną, bo ona jest tu naprawdę równie interesująca jak i forma, czyli kapitalne zdjęcia i chwilami zaskakujące łączeni sfer sacrum i profanum (np. muzyka!).

3 komentarze:

  1. Uwielbiam tego aktora. <3 Jednak jeśli chodzi o serial, nie mogłam przebrnąć nawet przez pierwszy odcinek, więc sobie go odpuściłam. Mam z 20 seriali do nadrobienia, także no. :D
    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest dość specyficzny, ale warto dać mu szansę!

      Usuń
  2. Gdzieś już słyszałam o tym serialu, ale niestety jeszcze do niego nie dotarłam.

    OdpowiedzUsuń