środa, 22 sierpnia 2018
Ach, jak cudowna jest Panama - Janosch, czyli tam wszystko jest większe i wspanialsze
Dziś notka kompletnie inna, bo przecież moje dzieci już dawno wyrosły, niedługo będę miał dorosłe pannice w domu, ale część książek dla dzieci na pewno sobie zostawimy. Mój sentyment, ale mam nadzieję, że również ich wspomnienia, wpłyną na to, iż będą przekazane kolejnemu pokoleniu i czytane dalej.
Obok misia o małym rozumku, mam nadzieję, że znajdzie się miejsce również dla tej pozycji. Cholernie ciekawa jest postać samego autora, faceta, po którym trudno spodziewać się zabawnych historii dla dzieci - muszę kiedyś sięgnąć po biografię Janoscha, a dziś choć parę zdań o jego najsłynniejszej pozycji. Może przekonam kogoś do tego, by rozejrzał się za najnowszym wydaniem (ZNAK)?. To piękna i mądra bajka z zabawnymi ilustracjami, do której dzieciaki pewnie będą chciały wracać.
Czemu porównuję "Ach, jak cudowna jest Panama" z Kubusiem Puchatkiem? Bo jego bohaterowie są z charakteru dość podobni: naiwni, życzliwi wobec wszystkich, głupiutcy, ale i ciekawi świata. Ze swoich doświadczeń potrafią wyciągać naukę i dzielić się z nami swoimi przemyśleniami.
W prostej historii, jest wiele prawdy o nas samych, zresztą posłuchajcie sami:
Miś i Tygrys żyją szczęśliwi w swoim domku w dolinie. Niczego im nie brakuje, wzajemnie się uzupełniają i wspierają. Ale gdy pewnego dnia Miś znajduje w rzece skrzynkę z napisem Panama, w ich życie zakrada się spora zmiana. Skrzynka pachnie bananami, pachnie czymś nowym, wzywa do poszukiwania miejsca, które jest ciekawsze, jeszcze szczęśliwsze i wspanialsze. Przyjaciele wyruszają więc w drogę. Sami sobie robią drogowskaz, bo przecież wiadomo, że to on wskazuje drogę, a bez tego nie obędzie się żadna wyprawa. A gdzie trafią i kogo po drodze napotkają? A tego już nie zdradzę.
Urokliwe, choć tak proste. I dowcipne, choć to humor niezbyt nachalny.
Zarówno ilustracje, jak i tekst przypomniały mi te wszystkie wieczory, gdy najpierw czytaliśmy córkom, a potem już razem z nimi czytaliśmy na głos, komentując rysunki, historię, czasem ją nawet dla zabawy zmieniając (a spróbujcie gdy dziecko zna bajkę zmienić choć jedno słowo!).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Moja mama pracuje w przedszkolu imienia tego pana, dlatego nawet miałam okazję Janoscha spotkać - mam jego książki i autograf. Chociaż muszę przyznać, ze sama nie bardzo przepadam za tymi książeczkami. Chyba za bardzo były mi wciskane, jak byłam dzieciakiem. XD
OdpowiedzUsuńcóż, jak ma się przesyt to trudno coś polubić
Usuń