Doczekaliśmy się! Seria, która pojawiła się w Polsce jakoś bardzo dziwnie, czyli od środka, a potem dopiero ukazały się początkowe tomy, jest domknięta. Teraz pozostanie z ciekawością czekać na nowe pozycje tego autora. Bo szczerze mówiąc, mam nadzieję, że to nie koniec serii z komisarzem Wistingiem. Zachwycałem się jego książkami od tej pierwszej, która ukazała się kilka lat temu i nie zmieniam zdania. Dość klasyczne, policyjne kryminały, zwykle z ciekawym wątkiem społecznym, różnią się na pewno od tego co zwykle kojarzymy ze skandynawskimi powieściami o zbrodni. To nie znaczy, że u Horsta nie bywa bardziej mrocznie. Zdecydowanie jednak u niego to policjant jest na pierwszym miejscu, a nie sprawca, jak to bywa u innych. Nie ma tu specjalnie jakiejś szybkiej akcji, ale za to dość wiernie opisana jest praca policji: przekopywanie się przez masę danych, zeznań, hipotez, sprawdzanie wszystkiego co wydaje się podejrzane. To nie jest praca dla indywidualistów, samotnych wilków, którzy w nosie mają kolegów, procedury i podobno mają być najbardziej skuteczni. Autor sam był policjantem, więc wie o czym pisze.
Polubiłem jego powieści, bo choć zbudowane są według dość prostego schematu (a przecież to już 11 jaką czytam), trudno od nich się oderwać. Punkt wyjścia sam w sobie często nie jest jakiś spektakularny, choć tym razem na pewno za taki można go uznać. Oto na rynku w Larvik znaleziono nad ranem pal z wbitą nań głową. Morderstwo jest tym bardziej okrutne, że ofiarą jest nastoletnia dziewczyna, prawdopodobnie imigrantka. Natychmiast do miasta ściągają media ogólnokrajowe i rozpoczyna się nagonka na policję, aby jak najszybciej wskazała im sprawcę. Komisarzowi Wistingowi jest podwójnie trudno: po pierwsze nie lubi rozgłosu i woli prowadzić śledztwo w spokoju, przekazując dopiero potwierdzone tropy, a po drugie, bo jego córka jest dziennikarką, która obok innych chce mieć najświeższy materiał, najszybsze informacje i sensację, którą przebije konkurencję. Obrazki z życia mediów naprawdę dość celne.
W "Nocnym człowieku" pojawią się wątki ruchów nacjonalistycznych, zabójstw honorowych, antyimigranckich nastrojów, a w tle ciekawie zarysowany zostanie sytuacja tych, którzy szukają dla siebie nowego miejsca, uciekających z Afryki, Azji, czy Europy Wschodniej. Horst przyglądając się sytuacji dzieci, które odcięte od swoich rodzin, kultury, kraju, mają zaczynać nowe życie, dość jasno deklaruje swoje stanowisko. Jego bohater jak zwykle ma dość wyważone sądy i opinie, a choć w głębi serca ma bardzo wiele empatii, trudno mu nie zauważać zmian zachodzących w wielokulturowym kraju, coraz większych trudności, przed jakimi staje policja, zmuszona pracować w środowiskach, których nie rozumie. Śledztwo tym razem będzie wyjątkowo trudne i od tego tomu coraz większą rolę spełniają równolegle prowadzone działania córki Wistinga. Ten schemat będzie się potem powtarzał i choć podobały mi się poprzednie tomy, mam wrażenie, że to wprowadza sporo życia, napięcia do serii. Przy okazji powyjaśniają nam się różne życiowe sprawy bohaterów (wreszcie!), ci którzy znają całość podobnie jak ja, przestaną się więc denerwować.
Po raz kolejny - duża frajda. Czyta się błyskawicznie i ostrzegam, że ryzyko zarwania nocy, by skończyć lekturę, jest dość duże.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz