To długa, chwilami trochę monotonna opowieść, znajduję jednak w niej całkiem sporo ciekawych smaczków. Niby człowiek wie całkiem sporo o historii naszego regionu, ale jak się okazuje niektóre rzeczy wciąż można odkryć. Jak traktowano w ZSRR cudzoziemców, jak oskarżano ich o szpiegostwo i utrudniano kontakty z krajem, wyjazd - to wiemy. Ale przeczytać o tym jak chętnie sięgano po nich w trakcie wojny, by załatwiali dewizy - to coś nowego. Komitety Literatów, Naukowców, czy Komitet Żydowski były wtedy potrzebne i hołubione. By po kilku latach wszyscy ci ludzie mieli zostać oskarżeni o zdradę. I takie fragmenty były tu najciekawsze gdy się je wyłapywało spomiędzy kolejnych odsłon historii Amerykanki, która znalazła się w ZSRR. Szukała tam miłości, a znalazła... No właśnie - co?
Czemu mimo tak wielu krzywd nie chciała wyjechać do Stanów, nawet gdy była już taka możliwość?
To saga o trzech pokoleniach, choć to Florence Fein jest w centrum opowieści. To od niej się zaczęły się związki rodziny z Rosją, dziwna tęsknota, której potem jej synowi i wnukowi trudno było się pozbyć. Tu zbierali cięgi, ale też doświadczali w szczególny sposób swojej słabości i swojej siły. Ona przyjechała jeszcze w latach 30-tych, naiwna, pełna wiary w lepszy, socjalistyczny świat. Jej fascynacji komunizmem, przekonania, że kapitalistyczna niesprawiedliwość wcale nie jest lepsza, nie opuściła jej mimo bolesnych doświadczeń. Przechodzimy wraz z nią od lat 30, przez wojnę, aż do aresztowania w latach 50 i obozu pracy. A równolegle śledzimy wątek współczesny, niełatwe relacje ojca i syna na tle Rosji zupełnie już inne - niby kapitalistycznej, ale zachowującej jakiegoś dziwnego ducha tej komunistycznej. Kim są? Amerykańskimi Żydami, o których kraj zapomniał? Czy bardziej jednak Rosjanami? A może już ani tym, ani tym? Historia rodziny zawiera w sobie wiele bólu, ale i determinacji.
Czemu mimo tak wielu krzywd nie chciała wyjechać do Stanów, nawet gdy była już taka możliwość?
To saga o trzech pokoleniach, choć to Florence Fein jest w centrum opowieści. To od niej się zaczęły się związki rodziny z Rosją, dziwna tęsknota, której potem jej synowi i wnukowi trudno było się pozbyć. Tu zbierali cięgi, ale też doświadczali w szczególny sposób swojej słabości i swojej siły. Ona przyjechała jeszcze w latach 30-tych, naiwna, pełna wiary w lepszy, socjalistyczny świat. Jej fascynacji komunizmem, przekonania, że kapitalistyczna niesprawiedliwość wcale nie jest lepsza, nie opuściła jej mimo bolesnych doświadczeń. Przechodzimy wraz z nią od lat 30, przez wojnę, aż do aresztowania w latach 50 i obozu pracy. A równolegle śledzimy wątek współczesny, niełatwe relacje ojca i syna na tle Rosji zupełnie już inne - niby kapitalistycznej, ale zachowującej jakiegoś dziwnego ducha tej komunistycznej. Kim są? Amerykańskimi Żydami, o których kraj zapomniał? Czy bardziej jednak Rosjanami? A może już ani tym, ani tym? Historia rodziny zawiera w sobie wiele bólu, ale i determinacji.
We współczesności ciekawy jest wątek dochodzenia do prawdy o przeszłości matki, przeszukiwania archiwów KGB i stawiania pytań o etyczne wybory. Czy wszystko można zrozumieć wybaczyć? Jaką ceną można usprawiedliwić kłamstwa?
Może i chwilami się dłuży, brakowało mi bardziej odniesień do historii, a nie tylko przyglądania się poprzez losy Florence warunkom życia, ale i tak uznaję lekturę za całkiem interesującą. Okrzyki mówiące o genialności, epickości są na wyrost, na pewno jednak to nie był zmarnowany czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz