poniedziałek, 12 marca 2018

Chłopiec z latawcem, czyli takie historie jednak lepiej wypadają na papierze

Powieści Khaleda Hosseiniego przybliżają nam trochę dla nas egzotyczny świat Afganistanu - ciekawa kultura, religia i skomplikowana historia ostatnich kilku dekad, a do tego wzruszające historie rodzinne. Nic tylko przenosić to na ekran. I prawdę mówiąc nie wiem co się stało takiego, że nagle połowa tego uroku jaki pamiętam, gdzieś zupełnie znika. W kilku miejscach "Chłopca z latawcem" miałem nadzieję na pociągnięcie jakiegoś wątku, ale za każdym razem okazywało się, że twórcy prześlizgują się obok, jak najszybciej ciągnąc fabułę do przodu, jakby to finał miał cokolwiek wynagrodzić.
A przecież już początkowa relacja między bogatym chłopcem i zapatrzonym w niego synem hazarskiego służącego jest bardzo interesująca. To przyjaźń podszyta jednak poczuciem wyższości, wstydem, zazdrością i kłamstwami. Jak łatwo zniszczyć coś pięknego, dziecięcego i szczerego, gdy otoczenie narzuci ci własny punkt widzenia na temat tego kto jest lepszy, a kto gorszy.

Główny bohater od dziecka lubił układać historie, spisywać je i nawet po ucieczce wraz z ojcem z kraju przed komunistami, wciąż marzy o pisaniu. Przeszłość zostawił za sobą, starał się o niej zapomnieć. Kraj najpierw zniszczony przez Rosjan, potem gnębiony przez Talibów, nie obchodzi go, on układa już sobie nowe życia w Stanach. Może biedniejsze, ale przynajmniej pewne. Tu nikt z dnia na dzień im nic nie zabierze. Ale przeszłość jeszcze o sobie przypomni, wezwie go na powrót do Afganistanu. Obrazy jakie możemy zobaczyć jego oczami, choć są dość uproszczone, na pewno mocno mogą poruszyć. Szkoda tylko, że to nie tło chciał pokazać reżyser, ale dość prostą, sentymentalną historię o odkupieniu win, o poszukiwaniu prawa do szczęścia i miłości.
Na plus na pewno to, że do filmu wzięto nieznane twarze (amatorów?), ale za to że tak mało możemy dowiedzieć się o kulturze, zwyczajach, problemach (choćby w Stanach) społeczności Afgańczyków, mam sporo żalu. Nawet wzruszeń nie ma tyle ile można by z tej historii wyciągnąć. Jest letnio.


6 komentarzy:

  1. "Nic tylko przenosić to na ekran".
    Tak własnie myślą byznesmeni, i przenoszą.
    Trudno spodziewać się wartościowego wyniku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam książkę i płakałam jak dziecko. Film rzeczywiście nie wywołał u mnie już takich emocji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka bardzo dobra, film kiepski. Wątpię, by ktoś zainteresował się książką po obejrzeniu filmu, a szkoda, bo Hosseini oddał w ręce czytelników książkę niezwykle ważną, dopracowaną w najdrobniejszym szczególe i mimo okrucieństwa, o którym traktuje "Chłopiec z latawcem", po prostu piękną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zmarnowany potencjał, aż dziwne bo autor chyba siedział nad scenariuszem

      Usuń
  4. Mam książkę i muszę ją sobie już zaplanować do czytania.
    Filmy zazwyczaj nie mają głębi fabuły w oparciu, o którą są nakręcane.

    OdpowiedzUsuń