No żal. Trochę też żal, że producenci stworzyli (chyba nie tylko z powodu braku funduszy, a co za tym idzie również rozmachu) film, który dość wiernie opowiada o wydarzeniach, ale robi to w sposób bardzo prosty, trochę "po łebkach". Ma wzruszać, ale czy rzeczywiście zapamięta się go na dłużej?
Nie czepiam się aktorstwa, bardziej scenariusza i pomysłu. Hollywood jednak właśnie tak robi filmy i trzeba kogoś wyjątkowego, by włożył w to jakąś cząstkę życia, serca i sprawił, że dana historia zostanie zapamiętana na wieki. Tu tego zabrakło.
Warto go jednak nie tylko zobaczyć, ale również pokazywać innym, choćby przyjaciołom z zagranicy, szczególnie w czasach gdy tyle mówi się o polskim antysemityzmie, obojętności na cierpienie Żydów w trakcie drugiej wojny światowej. Historia rodziny Żabińskich, którzy kierowali warszawskim zoo, pokazuje tą drugą twarz Polaków, z której możemy być dumni. W czasach gdy za pomoc Żydom groziła śmierć, oni się nie wahali. A przecież byli jedynie jednym z ogniw całego łańcucha ludzi pomagającym uciekinierom z getta. To właśnie w zoo, mieli ukrywać się do czasu gdy jakimś transportem można będzie ich wywieźć z Warszawy. Przez ich dom przeszło około 300 osób, a to wszystko udało się mimo tego, że w zniszczonym ogrodzie stacjonowało niemieckie wojsko (film o tym nie wspomina, ale ukrywali się tam nie tylko Żydzi, a dodatkowo Armia Krajowa miała tam ukrytą broń).
Film nie jest tak wstrząsający i brutalny jak inne obrazy wojenne, ale to co najważniejsze udało się w nim pokazać. Może i w sposób trochę uproszczony, infantylny, Amerykanie jednak tak rzadko opowiadają o naszej historii tak obiektywnie, bez przekłamań, że nie ma co za bardzo marudzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz