piątek, 29 grudnia 2017

I tak cię kocham, czyli najlepsze scenariusze pisze czasem życie

Film co prawda będzie miał oficjalną premierę w styczniu, ale już można go upolować na różnych pokazach przedpremierowych, a to rzecz całkiem sympatyczna zarówno na romantyczną randkę, jak i na wypad z przyjaciółmi.
"I tak Cię kocham" jest komedią romantyczną, ale taką dość nietypową, stąd może jej duża popularność wśród krytyków i publiczności festiwalowej. Ten film nie bowiem w sobie cukierkowej sztuczności z jaką zwykle kojarzymy ten gatunek, za to ma w sobie dużo uroku, szczerości i nienachalnego humoru. To co oglądamy przypomina trochę kino niezależne, nie tak bardzo schematyczne (typu piękne ciuchy, ładne obrazki, urokliwe miejsca) i może właśnie ze względu na to tak bardzo zwraca na siebie uwagę.
Sama historia związku Kumaila i Emily jest inspirowana prawdziwą relacją - Kumail Nanjiani (w filmie gra samego siebie) oraz jego żona Emily V. Gordon (w filmie Zoe Kazan), napisali scenariusz i znaleźli chętnych do tego, by ten film nakręcić. Pewnie nie tylko po to, by dawać nadzieję na to, że prawdziwe uczucie wygra z przeciwnościami, ale być może również by pokazać jak czasem czasu, by coś dojrzało. No i by pośmiać się z samych siebie.

On jeździ po mieście jako kierowca (powiedzmy, że Ubera), a wieczorami próbuje swoich sił jako komik w konkursach urządzanych w knajpkach. U nas stand up dopiero raczkuje, w Stanach takie występy mają długą tradycję. Na jednym z takich wieczorów się poznają. I od razu coś zaiskrzyło. Żartują, że to nic poważnego, ale oboje czują, że fajnie im ze sobą. Do tego by przejść w związku o ten krok dalej, warto by poznać się bliżej: swoje zwyczaje, upodobania, rodziny... I tu problem, bo Kumail pochodzi z bardzo konserwatywnej pakistańskiej rodziny, która nie wyobraża sobie, że ożeni się z kimś spoza swojego kręgu kulturowego. Obiadki, w trakcie których niby to przypadkiem wpadają kolejne zapraszane przez rodziców kandydatki, dialogi przy stole, to już sam w sobie dobry materiał komediowy. Emily dobrze wyczuwa jego obawy, niechęć do tego by cokolwiek zmieniać, by traktować ich związek bardziej poważnie.
Oboje będą musieli sporo przejść, by znowu stanąć naprzeciwko siebie i zastanowić się czy chcą spróbować raz jeszcze. Siłą tego filmu jest bardzo ciekawe przemieszanie odrobiny humoru i goryczy, jest w tych bohaterach coś bardzo świeżego, prawdziwego, co sprawia, że dobrze ich rozumiemy. Niby dorośli, ale wielu rzeczy jeszcze przecież muszą się jeszcze nauczyć, nie do końca potrafią podejmować dojrzałe decyzje, żyją trochę z dnia na dzień. Rozdarcie między własnymi marzeniami i oczekiwaniami rodziców, między tym: co powinienem/powinnam, a co naprawdę chcę (o ile to wiem), to problemy jak najbardziej realne, nie wydumane jak w wielu innych scenariuszach.
Bardzo sympatycznie wypada para głównych bohaterów, a w roli rodziców dziewczyny nie mniej interesujący jak rodzina Kumaila są Holly Hunter i Ray Romano.


Polecam seans nawet tym, którzy zwykle unikają komedii romantycznych. "I tak Cię kocham" to ciepły, oryginalny, zabawny (ale nie w głupkowaty sposób) film, który ma podobno spore szanse na nominację do Oscarów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz