niedziela, 21 sierpnia 2016

Niebo nad Berlinem, czyli wystarczy mi jedna scena, by nazywać ten film genialnym

Na wieczór zaplanowałem wpis o genialnym albumie komiksowym i szukałem wśród szkiców czegoś co zrobiło na mnie równie duże wrażenie. Metafizyczne przeżycie, dotknięcie jakby trochę innej rzeczywistości, dalekie od banału i spraw przyziemnych. I mam. Film Wendersa, który powstał jeszcze w podzielonym murem Berlinie pasuje idealnie.
To na pewno nie jest kino dla wszystkich - przecież ten film wymaga dużo skupienia, to raczej poetycka impresja niż fabuła, w której wszystko jest wyjaśnione i ma początek i koniec. Wszystko tu jednak ma swój sens i swoje miejsce - w dużej mierze czarno białe zdjęcia, komentarze narratora, jak i sama opowieść o aniołach, które tęsknią do życia na ziemi, do tego intensywnego przeżywania wszystkiego co cię spotyka, do uczuć, do przyjemności. Ilu z nich postanowiło przejść na tę stronę, rezygnując z nieśmiertelności? Nawet jeżeli każdemu z nich wydaje się, że to co gnębi jest wyjątkowe, wcale tak nie jest...



Wystarczyłaby jedna scena z biblioteki, gdy nad każdym człowiekiem pochyla się jego anioł stróż, gdy słyszymy wszystkie te myśli, ludzkie marzenia i kłopoty, których wysłuchują ich opiekunowie. Tak, wystarczyłaby ta jedna scena, by "Niebo nad Berlinem" stało się klasykiem, czymś cholernie oryginalnym, zachwycającym. Ale prawdę mówiąc takich smaczków jest tu więcej.
Świetny jest już sam pomysł na zdjęcia: by świat z perspektywy aniołów był czarno biały, pozbawiony kolorów i podkreślenie jeszcze wyraźniej jak oni ludziom czasem zazdroszczą. Istoty niepomiernie od nas wyższe, a jednak znając nas na wylot i tak chętnie by się z nami zamieniły. Może wydaje im się, że będą potrafiły lepiej wykorzystać wolność, bardziej cieszyć się z tego wszystkiego co człowiek posiada. Dzień w dzień towarzyszą nam w naszym codziennym zabieganiu i czasem dziwią się, że tak bardzo się o wszystko zamartwiamy, że niszczymy relacje, jesteśmy egoistami. Ale czy w takim smutnym, podzielonym mieście, naprawdę można przeżywać szczęście?
Jeżeli nie widzieliście, koniecznie to musicie nadrobić. Niewiele filmów z lat 80 wciąż robi tak mocne wrażenie. No i mój kochany, szalony Nick Cave, którego można zobaczyć tu na żywo :)
Amerykański remake z Nicolasem Cage'm nie ma w sobie prawie nic z metafizyki, pozostało jedynie romansidło...

2 komentarze:

  1. Czyli nawet dla aniołów trawa po drugiej stronie jest bardziej zielona? Bardzo zachęciła mnie Twoja recenzja, zwłaszcza te momenty, w których zastanawiasz się, co może powodować aniołami; muszę koniecznie ten film dorwać i obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. polecam bardzo, bardzo! Napisz potem coś o własnych wrażeniach!

      Usuń