wtorek, 2 sierpnia 2016

Chevalier, czyli kto ma większego


Po obejrzeniu "Kła" powinienem chyba bardzo ostrożnie podchodzić do kina greckiego, ale w końcu tak rzadko mamy okazję je oglądać w naszych kinach. Eksperymentuję więc po raz drugi. Znowu jest dziwnie, ale na szczęście nie ma już takiego szoku jak poprzednio. Dostajemy coś, co trochę przypomina w wymowie nasz "Testosteron", tyle, że jest dużo mniej dialogów, tekstu, a wszystko rozgrywa się trochę w sferze niedopowiedzeń. 
Sześciu mężczyzn na luksusowym jachcie - łowią ryby, nurkują - pełen relaks, ale chyba trochę zaczyna im się nudzić. Przecież wieczorami, po dobrej kolacji trzeba wymyślać sobie jakieś rozrywki (Polacy pewnie by pili do upadłego), więc wymyślają sobie różne gry słowne i psychozabawy. Jedna z nich okazuje się, że zmienia między nimi wszystko. 
Ironicznie o męskiej dumie – nie tylko dla feministek

Na czym ma polegać ich gra? Ano na tym, że przez kolejne dni będą poddawać siebie pod wzajemną ocenę, tyle, że oceniać można wszystko co się chce. Ten kto wygra ma dostać tytuł najlepszego z nich wszystkich i symboliczny sygnet. Ha! No to Grecy są chyba jednak do nas trochę podobni z charakteru, bo i u nas od razu chyba rozpoczęła by się jazda bez trzymanki. Nie ma lepszego sposobu na to by zmobilizować faceta, jak wejść mu na ambicję. Zwykle jednak próbujemy pokazać na co nas stać przed kobietami, a tu mamy samych mężczyzn, a mimo to natychmiast rozpoczyna się groteskowa gonitwa za dobrą oceną innych, konflikty i układy, obmawianie, robienie sobie złośliwości...
Mierzyć i oceniać jak się okazuje można prawie wszystko: od robienia różnych rzeczy na czas, przez subiektywne oceny jak ktoś wygląda w trakcie snu, mierzenie poziomu cukru we krwi, porównywanie dochodów i tysiąca innych rzecz. Tak. Tego o czym myślicie też.

Chwilami jest zabawnie, innym razem bohaterów po prostu robi się nam szkoda. Nie szykujcie się więc na komedię, bo to bardzo specyficzny obraz. Dużo w nim miejsca na ciszę, wytchnienie, nie operuje samymi gagami, jest to więc raczej dość gorzki, pełen ironii prztyczek dany facetom. W końcu reżyserem jest kobieta. Pokazuje nam lustro i mówi: a wy się śmiejecie z dwulicowości i słabostek kobiet? To przyjrzyjcie się sobie... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz