Nazwisko Benedicta Cumberbatcha pewnie przyciągnie jakąś część kinomaniaków do kina na tą produkcję, warto jednak powiedzieć że to na pewno nie jest kino rozrywkowe ani lekka propozycja na seans we dwoje. Fani na pewno jednak docenią jedną z ciekawszych kreacji tego aktora!
Dylan Southern sięgnął po powieść Maxa Portera, Grief is the Thing with Feathers i stworzył film, w którym chwilami ważniejsza od warstwy fabularnej staje się warstwa plastyczna, forma z jaką obcujemy. Przeplatanie zwykłego obrazu scenami komiksowymi, budowanie wizji jak ze snu, wciąga nas w świat uczuć i myśli głównego bohatera. Niby towarzyszymy mu w normalnych, codziennych czynnościach, mocno jednak czujemy że często jest on kompletnie nieobecny, jakby więcej czasu spędzał zamknięty w świecie swoich wspomnień, mrocznych obrazów kotłujących się w głowie.
Niby po śmierci żony powinien szybko się pozbierać, bo przecież ma pod opieką dwóch małych chłopców, tragedia jednak na tyle nim wstrząsnęła i wpędziła w jakieś poczucie winy, że dla wszystkich wyraźnie widoczne jest to jak mu trudno. Martwią się, próbują pomóc, to jednak on musi świadomie spojrzeć w przyszłość, a nie tylko oglądać się za siebie.
Chwilami to jego zmaganie się z mrokiem może przypominać jakiś film grozy. Bohater pracuje jako artysta plastyk, rysuje komiksy, a od dłuższego czasu w jego pracach pojawia się symbol kruka. Pod taką też postacią pojawia się fizycznie w jego domu, towarzysząc mu w jego koszmarach i zmaganiach z demonami, które znęcają się nad nim, nie pozwalając spać, wciąż zmuszając do myślenia o śmierci, o nieszczęściu, o końcu, który jest nieuchronny.
To nie jest horror, a raczej mroczna baśń, psychologiczna analiza etapów żałoby, zmierzenia się z żalem i rozpaczą. Może i nie porywa fabularnie, brakuje tu jakiegoś rozwinięcia, pogłębienia, w warstwie wizualnej i w połączeniu z dobrze dopasowaną muzyką na pewno jednak zaciekawia. No i w wykonaniu Cumberbatcha robi wrażenie historia głównego bohatera - jakby martwego, zamrożonego w ciągu dnia i ożywającego nocami, jedynie po to by zatracać się w mroku.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz