niedziela, 5 listopada 2023

Władca much, czyli a co jeżeli nikt nas nie znajdzie

Najnowsza premiera Teatru Och, to ukłon w stronę trochę młodszego widza, choć pewnie podobnie jak w przypadku "Stowarzyszenie umarłych poetów" z ciekawością wybiorą się na nią również starsi. To chyba jednak młodzież będzie najbardziej ekscytować się tym tekstem, dla nich może być bardziej odkrywczy, szczególnie jeżeli wcześniej nie poznali pierwowzoru literackiego, czyli powieści Williama Goldinga. 

Młodym mam wrażenie że adresowali go twórcy i nie chodzi przecież o to, że to licealiści są jego bohaterami, a raczej o styl w jakim zostało to opowiedziane. Prosta scenografia, zbudowana z dwóch platform, dużo ruchu, fizycznej i słownej agresji, mało przestrzeni na domysły lecz szukanie sposobu na to, by wszystko można było zobaczyć - to elementy, które sprawiają że pewnie w odbiorze dla młodych to będzie spektakl bardziej czytelny, atrakcyjny, bardziej ich.


Nie mówię że to źle, młodzi ludzie którzy rzadko chadzają do teatru niewiele mają propozycji w repertuarze, które by ich traktowały poważnie, nie infantylnie, a jednocześnie opowiadałyby o sprawach dla nich ważnych. Mimo upływu lat, mam wrażenie że powieść Goldinga takim materiałem jest i reżyserujący przedstawienie Piotr Ratajczak dobrze to wykorzystuje. 

Oto uczniowie dobrych szkół, poukładana młodzież, po rozbiciu samolotu odkrywa, że nie przeżył nikt z dorosłych, a oni muszą jakoś znaleźć sposób na to, by przeżyć na bezludnej wyspie. Oczywiście od początku pojawiają się konflikty wokół przywództwa, element rywalizacji, ale też różne podejścia do tego co powinni zrobić. Dla niektórych ta dziwna sytuacja jest okazją do uwolnienia się z gorsetu zasad i kontroli, chcą więc korzystać w pełni z wolności, nie przejmować się tym co trzeba, ale robić to na co mają ochotę. Eksploracja, polowanie, zabijanie, czyli wszystko to co pierwotne bierze górę nad normami wpojonymi przez cywilizację. Na nic apele o rozwagę, o to że trzeba przewidzieć pewne rzeczy, czyli włożyć wysiłek w budowę szałasów, w planowanie dyżurów przy pilnowaniu ogniska, zastanowić się nad podziałem żywności. Młodsi idą za przykładem starszych, podporządkowują się sile lub obietnicom. Konflikt wśród starszych będzie narastał, a jakiekolwiek argumenty będą odrzucane. Najpierw żeby podporządkować sobie innych znajduje się wroga zewnętrznego, jakieś zagrożenie, bo łatwiej rządzić podsycając lęki, a potem każdy sprzeciw gasi w zarodku, oskarżając o strach lub sianie fermentu. Te mechanizmy są znane od lat, ale do cholery wciąż społeczeństwo o nich czasem zapomina, może więc warto z młodymi ludźmi rozmawiać pokazując im to w takiej trochę utopijnej otoczce. 

Co by było z nami gdyby siła stała się ważniejsza niż rozsądek, gdyby głośniejszy zawsze dostawał władzę, a "inny" był skazany na odsunięcie od grupy?  

Fot. Robert Jaworski, ze strony Teatru

U Goldinga ten strach: możemy tu już zostać na zawsze, nikt nie będzie nas szukał, był podszyty czymś więcej - zagrożenie wojną nuklearną było tak realne, że nie można było być pewnym dnia ani godziny. Dzieciaki wylądowały więc w raju, ale miały przed sobą koszmar: zbudować społeczność, w której każdy byłby szczęśliwy, choć nigdy ich tego nie uczył.

Przestrzeń Och Teatru, gdzie widzowie siedzą po obu stronach sceny nieźle sprawdza się przy rozwiązaniu scenograficznym jakie zastosowano. Młodzi aktorzy robią co mogą, choć ewidentnie niektórzy z nich skazani są trochę na bycie w tle i nie mają na siebie pomysłu, czegoś co by ich wyróżniało. Na pierwszy plan wysuwają się więc główni antagoniści: Ralph (Jędrzej Hycnar), Jack (Ignacy Jan Liss), Prosiaczek (Michał Lupa), oraz samotnik Simon (Helena Englert), który stoi trochę z boku - szczególnie tą ostatnią dwójkę się zapamiętuje. Na pewno brawa za nie ograniczenie się w obsadzie jedynie do panów, choć przecież pierwowzór opowiada tylko o chłopcach. 

Zastanowiła mnie spora ilość przemocy, która wykracza poza symbolizm, co przy obecności wśród aktorów bardzo młodego chłopca, który na scenie pojawia się po raz pierwszy, wydaje się dość ryzykownym pomysłem. Można też pewnie było trochę odświeżyć język, uwspółcześnić go, bo i ile sama treść sztuki wciąż porusza, to nastolatkowie dość odlegli są od zachowania młodzieży elitarnych szkół angielskich sprzed lat 50 lat.

Na pewno warto się wybrać, szczególnie jeżeli możecie zabrać ze sobą jakichś starszych nastolatków, by potem wypytać ich o odbiór tego spektaklu.

Więcej o spektaklu: https://www.ochteatr.com.pl/event-data/4571/wladca-much-2023-08-17 
Reżyseria: Piotr Ratajczak
Scenografia i światło: Marcin Chlanda
Kostiumy: Grupa Mixer
Choreografia: Aneta Jankowska
Kompozycje i opracowanie muzyczne: Maciej Zakrzewski
Dramaturgia: Joanna Kowalska
Asystentka scenografa i kostiumografa: Małgorzata Domańska
Producent wykonawczy i asystent reżysera: Cezary Margiela
Obsada:
Helena Englert, Kamila Janik, Natalia Szczypka, Wojciech Chorąży, Sebastian Dela, Jędrzej Hycnar, Ignacy Liss, Michał Lupa, Maciej M. Tomaszewski, Konrad Żygadło

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz