piątek, 29 listopada 2019

Morderca jest wśród nas. Odsłona 2, czyli 069 zgłoś się



MaGa: Okazuje się, że to druga odsłona z cyklu „Morderca jest wśród nas”. Gdzieś nam to umknęło, a szkoda – teraz nie możemy porównać.

R.: Za to trafiliśmy wyjątkowo, bo odsłona listopadowa była z muzyką na żywo, co dodało jej jeszcze więcej ikry. Taki to już jest chyba pomysł na ten cykl, że on wciąż ewoluuje, aktorzy się zmieniają, modyfikacjom podlega nawet sam scenariusz, można więc zajrzeć po jakimś czasie i zobaczyć jakby nową wersję tego co oglądaliśmy. Każdy wieczór może być wyjątkowy, bo wykorzystuje nie tylko energię widzów, ale i wciąga ich do zabawy.


MaGa: To kolejny spektakl Sceny Debiutów prowadzonej przez Teatr WARSawy i znowu udany. Przynajmniej mnie się podobało. Chociaż tym razem „na obczyźnie”.

R.: No tak, miejsce mnie zaskoczyło, bo Teatru Syrena "od zaplecza" jeszcze nie zwiedzałem. Muszę jednak przyznać iż mimo mniejszej ilości widzów jaką mieści ta sala, jej atmosfera bardzo sprzyja rozwiązywaniu kryminalnej zagadki. Tu nie brakuje jakichś dziwnych rekwizytów i technicznych pozostałości, a wiele z nich może okazać się wcale nie przypadkowych i zbędnych. 


MaGa: Nie twierdzę, że „Morderca jest wśród nas” powali widza na kolana, ale zapewni dobrą, ciekawą zabawę. Mnie się podobał pomysł (widzowie wybierają kto jest mordercą), miejsce (Stara Stolarnia Teatru Syrena „ma klimat na” takie przedstawienia) oraz barek (co przypominało, że w międzywojennej Warszawie były kawiarnie i ogródki, gdzie toczyły się różne wydarzenia kulturalne). Akcja tego przedstawienie rozgrywa się w czasach końcowego PRL-u.

R.: No tak, sala Kongresowa, słynny striptiz, stoliki przy których spotykali się prominenci, goście z zagranicy, przedstawiciele różnych służb mundurowych i wcale w latach 80 już nie tak wąska grupa tych, którzy mieli spore pieniądze (np. podwarszawscy "badylarze"). I Milicja w stylu Borewicza, czyli niby nasza, ale już stylizowana na zachodni luz. Coca Cola i namiastki kolorowego świata w zalewie szarości i nijakości. I w takich ramach mamy morderstwo, a naszym zadaniem jest śledzić dochodzenie i potem wydać wyrok.

MaGa: Przedstawienia improwizowane mają to do siebie, że wychodzą dobrze wtedy, gdy dwie strony są chętne do zabawy: widzowie, którzy są ciekawi co z tego wyniknie i aktorzy, którzy będą zmuszeni grać z całkowitymi dyletantami. I musi być osoba czuwająca nad całością, w tym przedstawieniu była to Joanna Drozda. I dała sobie świetnie radę. Jestem pełna uznania, bo podejrzewam, że mimo zarysowanych ram spektaklu, jest wiele spraw i rzeczy nad którymi trzeba mieć pieczę, żeby akcja toczyła się wartko, nie było dłużyzn itp. A ona to ogarnęła. Była po prostu dobra!

R.: Gdy z jednej strony śledzimy jakąś historię, odgrywane role, a z drugiej narratorka przypomina nam, że jesteśmy w pewnych umownych ramach, że sami możemy mieć wpływ na to co się dzieje, dialoguje, dosiada się do ludzi, rzeczywiście masz wrażenie czasem nawet chaosu. Ale dodajmy dość zabawnego, w którym luz Joanny Drozdy i jej energia okazywały się chwilami nawet ważniejsze niż sama fabuła. Ona jest doskonała nawet jako trup. I zdaje się, że wraz z Michałem Wybieralskim to właśnie ona wymyśla te kryminalne historie. Partnerujący jej debiutanci Michał Murawski i Jakub Niedzielski wcielają się w różne role, zajmują się światłami, wydają się momentami ciut zagubieni i sztywni, ale generalnie wypadają całkiem fajnie. Dobrze radzi sobie również pani porucznik (Wioletta Kopańska), bawiąc nas przejściami od uwodzenia po dyrektywność i odwołania do wierności socjalistycznej ojczyźnie.

MaGa: Kolejny, ogromny plus za muzykę „na żywo”! Stare piosenki w nowych interpretacjach. I to jakich! Olga Mysłowska. Trzeba zapamiętać to nazwisko 😊.

R.: Głos świetny i te aranżacje naprawdę ciekawe (Mysłowska i Daniel Pigoński). Zupełnie inne od oryginałów, surowe, ale i niepozbawione zmysłowości.

MaGa: Mamy już za sobą kilka przedstawień improwizowanych. I coraz bardziej mi się podobają. Uczestniczę bowiem w czymś co się nie powtórzy jutro. Jest to zawsze spektakl-niespodzianka. Jak na razie bawię się dobrze… Jeśli o mnie chodzi – to taki improwizowany spektakl w piątkowy wieczór sprawdził się w 100%.

R.: Dużo na pewno zależy od publiki, czy kupi pewną konwencję, kto i w jaki sposób podejmie przypisaną rolę (taksówkarz, który nie bierze kasy za kurs :)). Ja bawiłem się bardzo dobrze i mam ochotę na ciąg dalszy. W kolejnych miesiącach zapowiadane są: porachunki żydowskich gangów na Kercelaku, mord w domu publicznym w okupowanej Warszawie, zbrodnia na pokładzie transatlantyku MS Batory wiozącego zespół Mazowsze, morderstwo w klimacie „Czterdziestolatka” na budowie Trasy Łazienkowskiej i sztywniak w pokoju hotelowym Eltona Johna.

MaGa: Jeśli o mnie chodzi, to namawiam jeszcze niezdecydowanych do zobaczenia na czym to polega. Nikt nikogo nie wyciąga siłą na scenę. Na scenie grają tylko ci co chcą, reszta im pomaga.

R.: Odrobina czarnego humoru, pikanterii, sprawiają, że to raczej rekomendacja dla widzów dorosłych. Czeka Was wieczór dobrej zabawy. Z lampką wina lub kufelkiem, bez konieczności bycia "pod krawatem", troszkę bardziej na luzie niż zwykle kojarzymy wydarzenia teatralne. Polecamy!

3 komentarze:

  1. Nie byłam, nie widziałam, ale sądząc po recenzji mnie by się podobało :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czołem,
    Nic straconego. W ten weekend gramy 1szą odsłonę. Zapraszam. I tak, potwierdzam. To nasz pomysł, mój i Michała, cały cykl jest realizowany w Teatrze Syrena, po to otworzono dla nas Stolarnię, a tak naprawdę to Wrssawa była gościnnie w naszym cyklu ze swoimi super debiutantami!
    Ponoć na piątek 13go są jeszcze bilety!!! Tym razem mord w 1914r
    https://www.teatrsyrena.pl/spektakle/246/morderca-jest-wsrod-nas-cykl-teatralnych-wariacji-kryminalnych-br
    Joanna Drozda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz nie dam rady ale udostępniam żeby inni skorzystali. Pozdrawiam

      Usuń