Maraton kryminalny u mnie trwa. A że Kalinowskiego w wersji retro bardzo lubię, długo nie czekał na stosie. Kto ma ochotę sprawdzić notki na temat poprzednich powieści wiecie gdzie zajrzeć - na górze zakładka przeczytane.
Nie ukrywam, że byłem większym fanem powieści z cyklu "Śmierć frajerom", bo ich przygodowy, łobuzerski charakter w połączeniu z przedwojenną Warszawą był czymś zupełnie nowym. W wydaniu kryminalnym też jest ciekawie, ale może ciut mniej oryginalnie, zwłaszcza że główny bohater wraz z kolejnymi awansami trochę jakby traci swoje poczucie humoru i odrobinę szaleństwa, staje się statecznym śledczym, kierującym kilkuosobowym zespołem, a i życie prywatne jakieś takie już uporządkowane. Gdzież to szaleństwo? Nawet kontrowersyjne pomysły wychodzą zdaje się częściej od jego kolegów, a nie od niego samego.
Sam styl Kalinowskiego jednak się nie zmienił. Fabuła jest wielowątkowa i to co zawsze mi się podobało: zawiera całą masę ciekawostek z życia w II Rzeczpospolitej. Głównie oczywiście Warszawa, z jej tętniącymi rozrywkami klubami i kawiarniami, ale zajrzymy też np. do Lwowa, czy do Truskawca.
Tu Bodo, tu Adria, Żwirko i Wigora, Kiepura, a tam znów sprawa Gorgonowej. Kawał historii kraju, miasta, nie tylko tej politycznej, którą znamy z podręczników, ale raczej to znaną z ówczesnych gazet, plotek. Czasem przypadkowe spotkanie, jakaś anegdota wpleciona po prostu w dialogi, jako przytoczona ciekawostka, o której wszyscy rozmawiają, a innym razem detal całkiem istotny dla intrygi. Tym razem najwięcej takich drobiazgów będzie dotyczyło polskiej kinematografii. Kojarzycie jakieś słynne tytuły sprzed wojny? Aktorki lub reżyserów? Będziecie mogli sprawdzić swoją wiedzę i zobaczyć na co wtedy do kina widzowie walili tłumnie mimo narzekań krytyków, a które produkcje zakończyły się klapą. Komisarz Kornel Strasburger i członkowie sekcji specjalnej Komendy Głównej będą mieli do rozwiązania nie jedną, ale kilka spraw. Które z nich się łączą, a które są fałszywymi tropami? Tym razem nie będą mieli wiele czasu na wspólne picie i zabawy (choć i bez tego nie mogło się obyć z tymi bohaterami), bo muszą zapobiec kolejnemu morderstwu zapowiadanemu przez nieznanego sprawcę. Ten bezczelnie ogłasza swój plan w ogłoszeniach prasowych, ewidentnie kpiąc sobie ze śledczych i uważając się za geniusza.
Nawet nie tyle sama intryga, co po raz kolejny klimat tej powieści i cała otoczka mnie zachwyciła. Dzięki takim książkom łatwo przenieść się w tamte czasy, bez ich idealizowania, ale odkrywając ich wszystkie blaski i cienie. Również te dotyczące marzeń o karierze w filmie i o produkcjach, które mają rzucić publiczność na kolana przed geniuszem ich twórców. W tym akurat tak wiele się nie zmieniło. I pewnie emocje i motywacje popychające ludzi do zbrodni też pozostały podobne.
Jak zwykle - przeczytałem z dużą przyjemnością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz