sobota, 9 listopada 2019

Komórki się pani pomyliły - Jacek Galiński, czyli nadciąga huragan Zofia

Przy pierwszym spotkaniu z p. Zofią (Kółko się pani urwało) byłem w lekkim szoku, ale i pokochałem tą bohaterkę. Jej zgryźliwość, nie przejmowanie się innymi ludźmi, bezpośredniość rozbrajała na łopatki. W kontynuacji jest tego jeszcze więcej! I wydaje się, że to jeszcze nie koniec!
Starsza pani irytuje, ale i zwraca uwagę na wiele spraw, które być może młodym, zdrowym i zabieganym, kompletnie umykają. Jak żyje się staruszkom, do których dzieci nie mają czasu wpaść ani zadzwonić, gdy na ich oczach błyskawicznie zmienia się infrastruktura miasta, gdy coraz mniej jest miejsc dla nich przyjaznych i znajomych... I gdy emerytury nie starcza nie tylko na czynsz, ale nawet i na jedzenie?
Pani Zofia walczy o swoje, ma cięty język i nie ma oporów by wchodzić w sytuacje dla niej nowe - klub na Mazowieckiej? A czemu nie? Jak ją wyrzucą, to najwyżej wróci oknem.

Oj dzieje się w tym tomie. Czyściciele kamienic to pikuś, teraz przyjrzymy się ich pracodawcom i temu jakie jeszcze inne sposoby na zarabianie wymyślają. Przemoc i wielkie pieniądze, a w centrum tego wszystkiego staruszka, która próbuje wyjaśnić sprawę trupa w mieszkaniu swojego syna. Chyba nawet grupy przestępcze nie są przygotowane na przeciwnika jakim okazuje się Pani Zofia. Jak porywają, sama wsiada do auta, jak wymuszają długi, nie widzi nic złego w tym, żeby im pomagać, a jak częstują to... Trzeba ją jednak zrozumieć - dla niej okazja by się najeść to święto. Rozbraja swoją bezpośredniością, bo przecież nikt by staruszki nie podejrzewał o złe zamiary. Zresztą, czy ona rzeczywiście nie ma serca? Przecież wiemy, że ma, ale nauczyła się je głęboko skrywać, bo zamiast być wykorzystywaną, woli sama wykorzystywać życzliwość innych. I robi to bez wyrzutów sumienia.
Za sobą zostawi spaloną ziemię i szczęki, które zbierają z podłogi osoby mające z nią styczność. Bo wobec bohaterki Galińskiego, nawet policja jest kompletnie bezradna.
Uwaga - nie czytać w miejscach publicznych, bo parsknięcia śmiechem mogą się być uciążliwe dla otoczenia. 

1 komentarz: