Jim Carrey w polskim filmie? Przecież to fenomenalne wydarzenie i szansa na wypromowanie czegoś naszego szerzej. Tylko najpierw musi być scenariusz i jakiś pomysł. Tymczasem cały film przypomina mroczną etiudę studencką, w której nie wiadomo o co biega, aktorzy snują się bez sensu, i nawet przełomowe wydarzenia nas nie ruszają emocjonalnie.
Historia policjanta, samotnego człowieka ogarniętego jakaś obsesją, daje obietnice kryminału, ale tak naprawdę nie wiadomo za bardzo czym jest.
Thriller o mrokach ludzkiej egzystencji, czy dramat pokazujący degrengoladę moralną w naszym kraju i polskiej policji? Jest jakiś tajny klub dla bogaczy, dręczenie kobiet, trup, pisarz chełpiący się opisami okrucieństw, glina który podejrzewa go o opisywanie realnych doświadczeń, dużo szarości, ciemności i milczenie. I Carrey, równie depresyjny jak cały film. Dostosował się :) Polscy aktorzy mówią po angielsku,, ale całość jest tak siermiężna, że nikt by nie uwierzył, że to produkcja spoza naszego kraju.
Omijajcie z daleka.

Sam film też jest niepoukładany, chaotyczny, ale chyba właśnie taki miał być. Odważna rola Toma Merciera sprawia, że jednak zapamiętuje się go jako obraz ciekawy, w odróżnieniu od koszmarka jakim były Prawdziwe zbrodnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz