R:
Po transmisji telewizyjnej, która była totalną porażką, miałem
trochę obaw przed tym, by wreszcie wybrać się na jakiś program
Pożaru w Burdelu.
MaGa:
No i czego się tu było bać? Mówiłam Ci, że byłam wcześniej na
ich „Ucieczce z kina Polskość” w Teatrze Polskim i bawiliśmy
się świetnie. Tej telewizyjnej transmisji nie widziałam. Dla
nieznających Pożaru w Burdelu trzeba powiedzieć, że to
specyficzny ni to kabaret ni to teatr polityczny, który żywo
reaguje na aktualne wydarzenia społeczne i polityczne w Polsce. I
co, podobało się?
R:
Rekomendacje znajomych zrobiły swoje: wszyscy mówili, że na żywo jest dużo lepiej. I od razu muszę powiedzieć:
tak, dołączam do grupy fanów tego szalonego projektu, który
wędruje przez różne sceny. Mniej tu kabaretu i szpilek wbijanych
konkretnym ludziom z naszego światka politycznego, czy
towarzyskiego, za to postawiono na formę musicalu, scenariusz,
bawiąc się historią, nie traktując jej tak bardzo serio. Na
rocznicę niepodległości obok wielkich i sztywnych gal i akademii,
powinniśmy również uśmiechnąć się do siebie i wyluzować.
„Bem, czyli powrót człowieka armaty” jest do tego świetną
okazją.
MaGa:
Pięknie to nazwałeś: szalony projekt. Bo tak jest w istocie.
Jestem pełna podziwu dla twórców kolejnych odsłon PwB, bo trzeba
mieć nie lada fantazję, żeby tak łączyć zdarzenia, epoki,
ludzi, hasła… mieszać i jeszcze robić to w zabawnej formie. A
od inteligencji widzów zależy ile wyłapią aktualności w każdej
odsłonie. I to też dodatkowa frajda, bo jest o czym rozmawiać po
wyjściu.
R:
Pewnie ci, którzy patriotyzm kojarzą jedynie z pomnikami,
cmentarzami i poświęceniem, bohaterami bez skazy, mogliby się
skrzywić nie tylko na samym przedstawieniu, ale i przy analizie
życiorysu słynnego generała. Twórcy przedstawienia biorą
przecież za kanwę spektaklu autentyczne zdarzenia, to ich
subiektywny wybór i dość żartobliwy. Gdyby jednak się
zastanowić, to nie odbierają mu wcale powodów do chwały, raczej
pokazując go jako człowieka, który nie miał szczęścia, nie był
doceniany przez rodaków. Niby to nasz sporo narodowy: celebracje i
rozkopywanie grobów, ale należy uważać, czy na pewno życiorys bohatera
będzie tak idealny jakby to chcieli niektórzy (idealny, czyli zgodny z
głoszonymi przez nich wartościami).
MaGa:
Powiedzmy sobie szczerze – PwB nie będzie się podobał wszystkim.
Dla osób, które słowo „patriotyzm” będą wymawiać zawsze i
wszędzie dużymi literami te spektakle nie przypadną do gustu.
Natomiast sam widziałeś jak się zachowywali młodzi ludzie, którzy
szli przed nami po spektaklu… oni byli zachwyceni, zarówno
sposobem przedstawienia historii jak i samym Bemem. Oni o nim
dowiedzieli się więcej ze spektaklu niż z lekcji historii. Mało
tego, oni tego Bema polubili…
R:
Bo
lubimy dobrych ludzi, pozytywnych bohaterów, a dla Bema wizja
wolnej ojczyzny, upragnione zwycięstwo nad znienawidzonym wrogiem
czyli zaborcami, były tak ważne, że gotów był poświęcić
wszystko, by się do tego przyłożyć. Nawet przejść na Islam.
MaGa:
Podejrzewam, że przez to jego przejście na islam zrobiono o nim
spektakl, bo w Polsce aktualnie największym lękiem i strachem jest
uchodźca… a już wyznawca islamu to wróg publiczny nr 1. A Pożar
w Burdelu nie dość że wyśmiewa te lęki, to pokazuje, że
wyznawca islamu może być patriotą-Polakiem i całe swoje życie
walczyć o dobre imię narodu z którego się wywodzi… a i tak, jak
to u nas, ściągnie się go do poziomu błota …
R: Jest tu nie tylko o
samym Islamie i o hurysach, które naszego bohatera chcą utulać i
odciągnąć go od myślenia o Polsce, ale również o tym jak to sami Polacy,
po powstaniu styczniowym byli uchodźcami.
MaGa:
Zaczynamy opowiadać spektakl – może zostawmy dla widzów frajdę
odkrywania go dla siebie… Dodam jedynie, że zrobiono taki
misz-masz z historii Bema, porównań chrześcijaństwa i islamu,
naszych przywar narodowych, naszych strachów i lęków, że nic
tylko można usiąść i zaśmiać się serdecznie… Choć jest w tym wszystkim i gorzka refleksja o nas samych.
R:
Polska, która raz domaga się szacunku na kolanach, a innym razem
zwyczajnego ciepła, przytulenia i dobrego słowa. O którą się walczy,
broni jej, ale która nie jest szczęśliwa, bywa zaborcza. Poświęcając się
jej, trzeba zapomnieć o innych kobietach, celibat jest mile widziany, a
już na pewno trzeba zapomnieć o własnych korzyściach. Bem tu jest
dobrym przykładem i jednego i drugiego, choć przecież oskarżano go o to i
owo, aby trochę umniejszyć osiągnięcia i sławę. Jak to mówią po walce
na polu bitwy, przychodzi dużo brudniejszy czas na politykę i
dyplomację.
MaGa:
A co sądzisz o obsadzie? My trafiliśmy na Bema, którego grał
Łukasz Wójcik. Wysoki, postawny, mocny głos… no, prawdziwy
generał. Tym swoim wzrostem górował nad innymi, był rzeczywiście
postacią pierwszoplanową. Miałam tylko wrażenie, że im bliżej
końca spektaklu to i sił w nim jakby trochę mniej było… Ale
nie będę się czepiać – było dobrze.
R: Podobał mi się on, podobała Polska w stroju ludowym i świetny głos Magdaleny Placek-Boryń, niezły był car Mikołaj I (Przemysław Glapiński), a i narrator, czyli docent Zgliszczak (Wojan Trocki) pokazał charyzmę. Generalnie na scenie sporo się dzieje, jest sporo dobrze opracowanych scen grupowych. I dobrze do wygląda i dobrze brzmi.
MaGa: Fakt, cały zespół był dobry. Przecież oni byli w ciągłym ruchu, jak
na karuzeli. Tempo spektaklu jest zawrotne (przynajmniej tak to widzę
po dwóch różnych spektaklach w ramach Pożaru w Burdelu). Tu nie
ma możliwości nad czymś pomyśleć dłużej, bo znów coś się
dzieje na scenie. To zwariowane tempo też ma swój swoisty urok.
R: Bem! jest po
prostu nieźle przygotowany, począwszy od tekstów, reżyserii i muzyki
(Maciej Łubieński, Michał Walczak, Jacek Mikołajczyk), aż po aktorów, bo
zespół Pożaru w Burdelu został po raz kolejny poszerzony. Spektakl jest
robiony w kooperacji aż podmiotów: oprócz Teatru Syrena również Teatru
im. Stefana Żeromskiego w Kielcach. W efekcie
wyszedł musical pełen fantazji i luzu, trochę jakby rock-opera, gdzie
widz naprawdę nie czuje zażenowania, choćby patrząc na ruch,
scenografię, czy stroje. Jest dobrze, jest zabawnie i raczej nie
przekracza się granic dobrego smaku.
MaGa:
I ten finał … na początku nieśmiało, a potem cała sala dała
się w to wciągnąć. To było urocze.
R: Ach, latające poduchy to strzał w 10. Szkoda tylko, że nie widzimy zespołu muzycznego, choćby gdzieś z boku.
To co? Polecamy, prawda?
MaGa: Jak najbardziej. Gdybyż naszym sportem narodowym były nie tylko akademię ku czci, ale i odrobina śmiechu, który pozwala spuścić parę...
Bem! Powrót Człowieka Armaty. To co? Polecamy, prawda?
MaGa: Jak najbardziej. Gdybyż naszym sportem narodowym były nie tylko akademię ku czci, ale i odrobina śmiechu, który pozwala spuścić parę...
Reżyseria: Michał Walczak
Scenariusz: Maciej Łubieński
Muzyka: Wiktor Stokowski
Występują m.in.: Mariusz Drężek, Łukasz Wójcik, Magdalena Placek-Boryń,
Wojan Trocki, Agnieszka Rose, Mariusz Laskowski, Lena Piękniewska-Bem,
Przemysław Glapiński, Jolanta Litwin-Sarzyńska, Filip Kosior, Jacek
Pluta, Krzysztof Broda-Żurawski, Piotr Siejka, Monika Babula.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz