środa, 24 października 2018

Bem! Powrót Człowieka Armaty, czyli nasz sport narodowy

R: Po transmisji telewizyjnej, która była totalną porażką, miałem trochę obaw przed tym, by wreszcie wybrać się na jakiś program Pożaru w Burdelu.

MaGa: No i czego się tu było bać? Mówiłam Ci, że byłam wcześniej na ich „Ucieczce z kina Polskość” w Teatrze Polskim i bawiliśmy się świetnie. Tej telewizyjnej transmisji nie widziałam. Dla nieznających Pożaru w Burdelu trzeba powiedzieć, że to specyficzny ni to kabaret ni to teatr polityczny, który żywo reaguje na aktualne wydarzenia społeczne i polityczne w Polsce. I co, podobało się?

R: Rekomendacje znajomych zrobiły swoje: wszyscy mówili, że na żywo jest dużo lepiej. I od razu muszę powiedzieć: tak, dołączam do grupy fanów tego szalonego projektu, który wędruje przez różne sceny. Mniej tu kabaretu i szpilek wbijanych konkretnym ludziom z naszego światka politycznego, czy towarzyskiego, za to postawiono na formę musicalu, scenariusz, bawiąc się historią, nie traktując jej tak bardzo serio. Na rocznicę niepodległości obok wielkich i sztywnych gal i akademii, powinniśmy również uśmiechnąć się do siebie i wyluzować. „Bem, czyli powrót człowieka armaty” jest do tego świetną okazją.

MaGa: Pięknie to nazwałeś: szalony projekt. Bo tak jest w istocie. Jestem pełna podziwu dla twórców kolejnych odsłon PwB, bo trzeba mieć nie lada fantazję, żeby tak łączyć zdarzenia, epoki, ludzi, hasła… mieszać i jeszcze robić to w zabawnej formie. A od inteligencji widzów zależy ile wyłapią aktualności w każdej odsłonie. I to też dodatkowa frajda, bo jest o czym rozmawiać po wyjściu.
R: Pewnie ci, którzy patriotyzm kojarzą jedynie z pomnikami, cmentarzami i poświęceniem, bohaterami bez skazy, mogliby się skrzywić nie tylko na samym przedstawieniu, ale i przy analizie życiorysu słynnego generała. Twórcy przedstawienia biorą przecież za kanwę spektaklu autentyczne zdarzenia, to ich subiektywny wybór i dość żartobliwy. Gdyby jednak się zastanowić, to nie odbierają mu wcale powodów do chwały, raczej pokazując go jako człowieka, który nie miał szczęścia, nie był doceniany przez rodaków. Niby to nasz sporo narodowy: celebracje i rozkopywanie grobów, ale należy uważać, czy na pewno życiorys bohatera będzie tak idealny jakby to chcieli niektórzy (idealny, czyli zgodny z głoszonymi przez nich wartościami).


MaGa: Powiedzmy sobie szczerze – PwB nie będzie się podobał wszystkim. Dla osób, które słowo „patriotyzm” będą wymawiać zawsze i wszędzie dużymi literami te spektakle nie przypadną do gustu. Natomiast sam widziałeś jak się zachowywali młodzi ludzie, którzy szli przed nami po spektaklu… oni byli zachwyceni, zarówno sposobem przedstawienia historii jak i samym Bemem. Oni o nim dowiedzieli się więcej ze spektaklu niż z lekcji historii. Mało tego, oni tego Bema polubili…
R: Bo lubimy dobrych ludzi, pozytywnych bohaterów, a dla Bema wizja wolnej ojczyzny, upragnione zwycięstwo nad znienawidzonym wrogiem czyli zaborcami, były tak ważne, że gotów był poświęcić wszystko, by się do tego przyłożyć. Nawet przejść na Islam.
MaGa: Podejrzewam, że przez to jego przejście na islam zrobiono o nim spektakl, bo w Polsce aktualnie największym lękiem i strachem jest uchodźca… a już wyznawca islamu to wróg publiczny nr 1. A Pożar w Burdelu nie dość że wyśmiewa te lęki, to pokazuje, że wyznawca islamu może być patriotą-Polakiem i całe swoje życie walczyć o dobre imię narodu z którego się wywodzi… a i tak, jak to u nas, ściągnie się go do poziomu błota …
R: Jest tu nie tylko o samym Islamie i o hurysach, które naszego bohatera chcą utulać i odciągnąć go od myślenia o Polsce, ale również o tym jak to sami Polacy, po powstaniu styczniowym byli uchodźcami.
MaGa: Zaczynamy opowiadać spektakl – może zostawmy dla widzów frajdę odkrywania go dla siebie… Dodam jedynie, że zrobiono taki misz-masz z historii Bema, porównań chrześcijaństwa i islamu, naszych przywar narodowych, naszych strachów i lęków, że nic tylko można usiąść i zaśmiać się serdecznie… Choć jest w tym wszystkim i gorzka refleksja o nas samych.
Magdalena Placek-Boryń w roli Polski.R: Polska, która raz domaga się szacunku na kolanach, a innym razem zwyczajnego ciepła, przytulenia i dobrego słowa. O którą się walczy, broni jej, ale która nie jest szczęśliwa, bywa zaborcza. Poświęcając się jej, trzeba zapomnieć o innych kobietach, celibat jest mile widziany, a już na pewno trzeba zapomnieć o własnych korzyściach. Bem tu jest dobrym przykładem i jednego i drugiego, choć przecież oskarżano go o to i owo, aby trochę umniejszyć osiągnięcia i sławę. Jak to mówią po walce na polu bitwy, przychodzi dużo brudniejszy czas na politykę i dyplomację.
MaGa: A co sądzisz o obsadzie? My trafiliśmy na Bema, którego grał Łukasz Wójcik. Wysoki, postawny, mocny głos… no, prawdziwy generał. Tym swoim wzrostem górował nad innymi, był rzeczywiście postacią pierwszoplanową. Miałam tylko wrażenie, że im bliżej końca spektaklu to i sił w nim jakby trochę mniej było… Ale nie będę się czepiać – było dobrze.
R: Podobał mi się on, podobała Polska w stroju ludowym i świetny głos Magdaleny Placek-Boryń, niezły był car Mikołaj I (Przemysław Glapiński), a i narrator, czyli docent Zgliszczak (Wojan Trocki) pokazał charyzmę. Generalnie na scenie sporo się dzieje, jest sporo dobrze opracowanych scen grupowych. I dobrze do wygląda i dobrze brzmi. 
MaGa: Fakt, cały zespół był dobry. Przecież oni byli w ciągłym ruchu, jak na karuzeli. Tempo spektaklu jest zawrotne (przynajmniej tak to widzę po dwóch różnych spektaklach w ramach Pożaru w Burdelu). Tu nie ma możliwości nad czymś pomyśleć dłużej, bo znów coś się dzieje na scenie. To zwariowane tempo też ma swój swoisty urok.
R: Bem! jest po prostu nieźle przygotowany, począwszy od tekstów, reżyserii i muzyki (Maciej Łubieński, Michał Walczak, Jacek Mikołajczyk), aż po aktorów, bo zespół Pożaru w Burdelu został po raz kolejny poszerzony. Spektakl jest robiony w kooperacji aż podmiotów: oprócz Teatru Syrena również Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach. W efekcie wyszedł musical pełen fantazji i luzu, trochę jakby rock-opera, gdzie widz naprawdę nie czuje zażenowania, choćby patrząc na ruch, scenografię, czy stroje. Jest dobrze, jest zabawnie i raczej nie przekracza się granic dobrego smaku.
MaGa: I ten finał … na początku nieśmiało, a potem cała sala dała się w to wciągnąć. To było urocze.
R: Ach, latające poduchy to strzał w 10. Szkoda tylko, że nie widzimy zespołu muzycznego, choćby gdzieś z boku. 
To co? Polecamy, prawda?

MaGa: Jak najbardziej. Gdybyż naszym sportem narodowym były nie tylko akademię ku czci, ale i odrobina śmiechu, który pozwala spuścić parę...
Bem! Powrót Człowieka Armaty.
Reżyseria: Michał Walczak
Scenariusz: Maciej Łubieński
Występują m.in.: Mariusz Drężek, Łukasz Wójcik, Magdalena Placek-Boryń, Wojan Trocki, Agnieszka Rose, Mariusz Laskowski, Lena Piękniewska-Bem, Przemysław Glapiński, Jolanta Litwin-Sarzyńska, Filip Kosior, Jacek Pluta, Krzysztof Broda-Żurawski, Piotr Siejka, Monika Babula.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz