
Choć wciąż obiecuję sobie przeczytanie powieści Keseya, nie wiem czy cokolwiek zmieni on w mojej głowie, czy ktokolwiek mógłby w moich wyobrażeniach zastąpić w roli głównego bohatera Jacka Nicholsona. Te jego pierwsze filmy, najbardziej utkwiły mi w głowie i podobnie jak w przypadku De Niro, żałuję że w ostatnich kilkunastu latach raczej rozmieniał swój talent na drobne. Tu w roli buntownika, dowcipnisia, który chce walczyć z systemem, jest po prostu genialny. W rolach szaleńców zawsze sprawdzał się fenomenalnie, choć tu przecież jedynie szalonego udaje.
McMurphy walczy o godność, bo choć znalazł się tu poniekąd na własne życzenie, udając chorobę psychiczną, uciekając w ten sposób przed problemami z prawem, uważa że nie wolno odbierać mu człowieczeństwa. Do tego bowiem sprowadza się "opieka" nad chorymi - stłumić nadaktywność, nafaszerować prochami, by zapewnić sobie święty spokój. Najpierw dla wygłupu, potem z przekory, wreszcie z przekonania, bohater wszelkimi sposobami próbuje zmienić zastaną sytuację. Śmiech zamienia się w grozę. On jako jedyny widzi w pacjentach ludzi, a nie warzywa bez żadnych praw do decydowania o sobie, staje się więc wrogiem numer jeden do spacyfikowania.
Milos Forman stworzył film, który pomimo upływu czasu, wciąż ma siłę wyrazu, wciąż może się podobać. Choć pokolenie hipisowskie, dla którego powieść i film był jakimś symbolem walki o wolność, gdzieś pogubiło swoje ideały, jego przesłanie, tęsknota za wolnością w nim obecna, są nadal czytelne i poruszające.
A na dysku nagrany czeka na seans kolejny film legenda: Easy Rider. Żeby nie było, że u mnie same nowości. Choć o najnowszym projekcie Terry'ego Gilliama też napiszę na dniach. A jak żona będzie chciała się wybrać nie tylko na koncert, ale i do kina, to może i kontynuacja Mamma Mia pojawi się na blogu. Do wyjazdu i do końca miesiąca mało czasu zostało, a zaległości w notkach spore.
Każdy człowiek jest warty życia. Jestem osobą niepełnosprawną. Wielu ludzi nie dawało mi szans na życie. Wszyscy widzieli we mnie roślinkę bez szans na cokolwiek . Tylko moja mama i mój tata wierzyli ,że będę jak najbardziej sprawna. I udało im się jestem 21 letnią przyszłą księgową z marzeniami na przyszłość.Zapraszam do siebie https://kochacmarzyc.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKażdy człowiek jest wart życia. Podpisuję się pod tym obiema rękoma. Pozdrawiam
Usuń