sobota, 28 kwietnia 2018

Kruk, czyli rozwiązanie tkwi w przeszłości

Notkę piszę jeszcze przed obejrzeniem ostatniego odcinka, ale nie mogę się powstrzymać. Rzecz jest całkiem świeża, więc może namówię jeszcze kogoś na polowanie na ten serial? To co dotąd zobaczyłem chyba stawia Kruka nawet wyżej od Belfra - chodzi przede wszystkim o powikłaną zagadkę i o duszny, zagadkowy klimat tego filmu. Polesie, świetna muzyka i zdjęcia, bardzo dobrzy aktorzy, a do tego historia, która naprawdę przyprawia o ciarki na plecach. Rzadko kiedy twórcy decydują się na rozpoczynanie serialu tak zagadkowo, jakby od środka, niewiele wyjaśniając i zmuszając prawie do końca na rozwikłanie tajemnicy.
Pokręcony jest już sam główny bohater, przy którym wciąż pojawia się jego przyjaciel, ewidentnie wpędzając go w poczucie zmieszania, zakłopotanie, a czasem nawet we wściekłość. Adam Kruk, pracujący w wydziale kryminalnym w Łodzi, zostaje oddelegowany do Białegostoku, by poprowadzić dochodzenie w sprawie przemytu papierosów. Tamtejsza policja ewidentnie nie jest zainteresowana ukróceniem procederu, to musi być ktoś z zewnątrz. Dla Adama to powrót w rodzinne strony, bo to właśnie w tamtejszym domu dziecka dorastał i tam poznał swojego najlepszego kumpla, który teraz jest jego cieniem.



Zostawia więc żonę w ciąży i mimo kiepskiej kondycji fizycznej przyjmuje zlecenie, tyle że na miejscu ewidentnie zaczyna prowadzić jakieś własne śledztwo, dotyczące zamierzchłej przeszłości.
Wszyscy dookoła patrzą mu na ręce i nawet jego pomoc w odnalezieniu porwanego chłopca, raczej mu przysporzyła wrogów niż przyjaciół.
Fajnie się to rozwija, sporo trzeba się domyślać, ale potem ile frajdy gdy elementy układanki wskakują na miejsce. Białystok i Podlasie z filmu to tajemnicza kraina, żyjąca zupełnie w innym tempie niż reszta kraju. Tu obcy nie mają raczej czego szukać. Oni sami wolą robić porządki po swojemu. Cudne krajobrazy i łyse łby narodowców, którzy leją kogo im się wskaże, układy i układziki lokalnych bonzów, babuszki odczyniające uroki. Naprawdę śledztwo w takiej atmosferze jest wyjątkowe. A i z obsadą Canal plus trafił dobrze - Żurawski trochę wkurza, ale właśnie taki ma być jego bohater, Łukaszewicz to freak pełną gębą, a i cała reszta naprawdę na poziomie.
Jakże się cieszę, że moda na seriale kryminalne dotarła do świadomości naszych producentów i uświadomili sobie oni, że warto postawić nie tylko na akcję, gwiazdy, ale przede wszystkim na scenariusz i pomysł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz