
Ha! Mamy z naszego poletka dowód na to, że wcale nie było ich tak mało i że można o nich pisać w sposób ciekawy.
Anna Dziewit-Meller wybrała ich około 20 (więcej postaci jedynie wspomina) i powiem Wam, że choć to książka dla dzieci (czy też dla młodszych nastolatków), to sam przeczytałem ją z przyjemnością jeszcze przed córkami, ze zdumieniem odkrywając, że o niektórych nic nie wiedziałem (kevlar wynalazła kobieta i to Polka z pochodzenia?). A przecież zasługują jak najbardziej na pamięć! Kobiety walczyły, tworzyły, rządziły, odkrywały, a jakoś wspomina się je dużo rzadziej niż mężczyzn. Pora więc odkryć je na nowo, przypomnieć ich osiągnięcia, postawę i...
No właśnie. Nie ukrywam, że odkryłem w tej książeczce jeszcze jeden walor. Inspirację. Te życiorysy nie tylko pokazują, że kobiety potrafią bardzo wiele, że są odważne, wrażliwe, inteligentne, twórcze, potrafią znosić przeciwności, dokonują rzeczy wyjątkowych, ale Anna Dziewit-Meller pokazuje je w taki sposób, że wydają nam się jak najbardziej normalne, czasem trochę szalone, z głową w chmurach, buntujące się przeciw rzeczywistości. Nie są to więc pomnikowe postacie, na które jedynie można sobie popatrzeć i westchnąć: no tak, ale ona to była wyjątkowa. To kobiety, które udowadniają swoim życiem, że choćby ci mówili: to tylko dla facetów, nie masz szans, lepiej zrezygnuj, bo nic nie osiągniesz - robisz swoje i jesteś w stanie udowodnić im, że to g... prawda.

Dziewczyny niech czerpią inspirację z tej książki, niech będą dumne, przypominają o tych bohaterkach, o tym, że historia nosi też spódnicę. I niech same wybierają swoje drogi, nie pozwalają sobie nic narzucać, wmówić, że to nie dla nich, że mają siedzieć w domu. Bo w życiu liczy się nie tylko osiągnięcie, ale po prostu realizowanie swojej pasji, robienie tego co się kocha, co uważa się za ważne. Czyż można postawić na jednej szali żołnierza, który walczy i pielęgniarkę która ratuje życie? Tego kto np. zarządza szkołami i tę który uczy? Czemu o jednych pisze się w podręcznikach, a o innych zapomina.
Kogo spotkamy w książce? Kobiety z krwi i kości. M.in. dzielną dziewczynę z powstania, dwie królowe, pierwszą kobietę chirurg, nauczycielki feministki, poetkę w męskim stroju, kobietę szpiega, panią od przyrody, architektki Warszawy, czy królową najwyższych gór. Każda postać otrzymuje raptem po kilka stroniczek opisu, nie ma dat, męczących i rozbudowanych biogramów, ale bardzo dobrym pomysłem jest rozbudowanie każdego z rozdziałów o dodatkowe informacje na temat jakichś pojęć, wydarzeń, czy epoki. Swobodny styl jednocześnie nie przekroczył ram dobrego smaku (nie będę porównywał z inną książką popularyzującą historię dla młodych czytelników). Dla dzieci, ale wcale nie dziecinne :) A całość w fajny sposób uzupełniają ilustracje Joanny Rusinek.
"Damy, dziewuchy, dziewczyny" warto podsuwać też chłopakom - bo te życiorysy przecież są interesujące nie tylko dla płci pięknej. Zdecydowanie!
Widzę, że nie tylko mnie ten kevlar mocno zdziwił. Świetna książka. Zgadzam się, że nie tylko dla dzieci :)
OdpowiedzUsuńwyjdzie na to, że najbardziej doceniają ją dorośli :) Ale dzięki temu może więcej osób będzie podsuwać ją w swoim otoczeniu młodszym czytelnikom
Usuń