niedziela, 16 kwietnia 2017

W sieci i Matka, czyli Korea, Estonia i wiele innych skarbów na Wiośnie filmów


No i po świętach. Notatnik wraca więc do życia. Co prawda za kilka dni chyba znów zamilknę (wyjazd w Tatry), ale będę szukał jakichś możliwości netowych.

Pisałem już kilkukrotnie o festiwalu Wiosna Filmów. Właśnie zakończyła się jego kolejna edycja w Warszawie, ale wkrótce rusza on w Polskę i można będzie zobaczyć naprawdę świetne filmy z całego świata, nagradzane na festiwalach, chwalone przez krytyków, a niestety nie wszystkie z nich pewnie doczekają się masowej dystrybucji. Dziś o dwóch z nich. Jeden niedawno pojawił się, ale tylko w kinach studyjnych, drugi będzie miał premierę wkrótce. Oba zasługują na uwagę, nie tylko dlatego, że reprezentują kinematografie dla nas mało znane.
"W sieci" Kim Ki-Duka, który już nie raz potrafił oczarować widza, to ciekawe połączenie dramatu i thrillera politycznego. Gdy ubogi rybak z Korei Ludowej po awarii swojej łodzi przypadkiem znajduje się po drugiej stronie granicy, natychmiast staje się podejrzanym o szpiegostwo i przedmiotem gry politycznej ludzi, którzy nie chcą wcale słuchać jego argumentów i próśb.

On chciałby jedynie wrócić do żony i córki. Wiódł dotąd proste, ubogie życie, ale uważa, że do szczęście nic mu nie brakowało. Przesłuchującym go służbom nie mieści się to w głowie - jeżeli ktoś nie chce zostać po tej "lepszej" stronie granicy, na pewno jest szpiegiem, ma wyprany mózg i trzeba zrobić wszystko, by został. On tymczasem jest świadom co grozi jego rodzinie gdyby został albo co czeka jego samego w razie powrotu. Prosty człowiek w trybach wywiadów i polityków - gdy zaangażują się w to jeszcze media, jego życie już nie będzie takie samo.
Naprawdę ciekawe spojrzenie na konflikt między dwoma bratnimi państwami. W końcu mówią nawet tym samym językiem, choć od tylu lat podzieleni są granicą.






Estoński film "Matka" też jest ciekawą hybrydą. Ni to dramat, ni to kryminał, dzieje się niewiele, ale sam zagadkowy klimat wystarcza, by przyciągnąć naszą uwagę. 

Wiemy jedynie tyle, że w wyniku jakiegoś wydarzenia, czy też wypadku, postrzelony został mężczyzna. Teraz leży w śpiączce w swoim domu i odwiedzają go kolejne osoby - uczniowie, którzy go uwielbiali, przyjaciele, którym coś obiecywał, narzeczona, z którą planował przyszłość, policjant, który najwyraźniej podejrzewa, że Laurie był w coś zamieszany. Wszyscy szukają jakichś pieniędzy, żyją podejrzeniami, a w tym wszystkim najciekawsza jest postać matki - poświęcającej niesamowicie dużo czasu swemu synowi, choć przez skórę czujemy, że nie zawsze ich relacje przed wypadkiem układały się idealnie. Prawie każdy wydaje się tu coś ukrywać, kombinować, tylko nie wiemy co, cała zabawa polega więc na odgadywaniu o co w tym wszystkim chodzi.

Ciekawy klimat małej społeczności, oryginalne postacie, sprawiają, że w całą tę dość dramatyczną opowieść wkrada się nawet odrobina czarnego humoru. Coś w tym filmie jest, choć jego tempo na pewno odbiega od kryminałów, do których jesteśmy przyzwyczajeni. 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz