Od roku dość regularnie odwiedzam Teatr Młyn na Starym Mieście w Warszawie, nadrabiając zaległości w ich przedstawieniach i za każdym razem wychodzę zadziwiony tymi miniaturkami. W 60 minut, prostym językiem, opowiadając wydawałoby się o sprawach najzupełniej normalnych, udaje się zwykle stworzyć tak świetną i pełną emocji atmosferę, jakiej często brakuje mi w innych teatrach. Może sprawia to też kameralność ich sceny, bliskość do aktorów, ale myślę, że nie tylko - Natalia Fijewska-Zdanowska, która stoi za większością ich tekstów oraz ich reżyserią, ma talent do wychwytywania dialogów i scenek z życia codziennego, tak charakterystycznych i zabawnych, że widz natychmiast się w tym odnajduje. Ktoś opowiada o tym co nas otacza, co znamy, a jednocześnie robi to nie tylko po to by coś obśmiać, nie robi z tego kabaretu, ale by coś opowiedzieć o nas samych, o relacjach jakie coraz trudniej budować w zwariowanym świecie. Tym razem wyszło coś trochę międzypokoleniowego.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPg_Zn5PGmmp-86wrfYvi13bN6kVIX3ROmjDXXIArBLKCI4U4a4Lpb8Key-c3HfMW3Z7zEAEyUWY6YZd25wPSXpLK6FI-k0giGUG1NdIvFzrEwRsi2ldp2uJL_trws1Tw7WZT_xxgQ7KLL/s320/7765326.2.jpg)
Kto ma ochotę zerknąć na recenzję innych ich spektakli, zapraszam do zakładki teatr. Zaczynaliśmy od "Nagiej Pragi", czyli czegoś muzycznego i teraz powracamy do tego typu klimatów. Co prawda grający główną rolę Krzysztof Kiersznowski raczej recytuje bądź nuci, a nie śpiewa, ale siostry Fijewskie za to wspaniale nadrabiają jego brak umiejętności.
Proste skojarzenia, rymowane teksty i trafne, zabawne skojarzenia, sprawiają, że natychmiast chce się to nucić pod nosem. Pisałem o tym już chyba przy okazji "Maska-Rady Gminy" - naprawdę w tym zespole jest potencjał do tego, by stworzyć coś muzycznego na większą skalę, rozbudować oprawę muzyczną, a te zabawy słowem, mini piosenki, zamienią się w przeboje.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFbxPzGlqJ38w8qng7Sr3I6DpP_GbqykyEZ8XXFnLuK0Yvvu8biEwOqKSWkUJneyANhcGGTW7NhCgOJjtcMLvuqvbBtVc8tcN6LnzJH5dTiL3gc9VJP8xolEKkKr-q86TMzDV_LT0PrRCa/s320/7765327.2.jpg)
Krzysztof Kiersznowski gra tu starszego już pana, emerytowanego policjanta (i milicjanta), który wiedzie swoje samotne życie po dość utartych szlakach. Bar mleczny z najtańszymi potrawami (na kieszeń emeryta), kolejka do lekarza (kapitalne sceny z wizyty), jakaś ławeczka przed blokiem, piwko w domu przed telewizorem. Jest dość zgorzkniały i udaje, że nikt mu do szczęścia już nie jest potrzebny. Co zostaje, gdy masz poczucie, że Twój czas się kończy?
Zgryźliwy starszy pan i młoda dziewczyna z baru mlecznego w ciąży - czy taka para może się zaprzyjaźnić...
Niby śmiejemy się, ale ileż w tych scenach jest dość gorzkich i prawdziwych obrazków - od sytuacji materialnej emerytów, przez totalne absurdy służby zdrowia, aż po przemoc domową, której doświadcza dziewczyna. I to jest właśnie talent Natalii Fijewskiej-Zdanowskiej - w lekką formę ubrać coś co skłania ku refleksji, opowiada o prawdziwym życiu, porusza, sprawia, że chce się jakoś bardziej zadbać o relacje.
Warto się wybrać jeżeli tylko będą to powtarzać, ale generalnie to polecam wszystko co widziałem dotąd na ich scenie. Wybierzcie się, sprawdźcie sami. Warto zajmować miejsca z przodu (bo nienumerowane) i przekonać się o tym, że można mówić w teatrze o sprawach ważnych, aktualnych, wcale nie bawiąc się w politykę, publicystykę, obrażając i prowokując kogokolwiek.
W najbliższym czasie grają m.in. "Gabinet", "Nagą Pragę" i "Maska-radę Gminy".
W "Drace" występują: Agata Fijewska, Zuzanna Fijewska-Malesza, Krzysztof Kiersznowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz