sobota, 11 marca 2017

Zbrodnia w tle, czyli Mroczny zakątek i Schneider kontra Bax

Planowałem na dziś notkę o serialach, bo już parę i się ich nazbierało do opisania, ale wybieram coś łatwiejszego do pisania. Czyli filmy "na raz", do łyknięcia i bez specjalnego zachwytu. Do tych lepszych albo tak złych, że mnie wkurzyły, muszę mieć spokojną głowę i więcej czasu. A te były przyjemne, choć bez rewelacji.
A szczególnie po pierwszych obiecywałem sobie sporo. W końcu o książce Gillian Flynn pisałem raczej pozytywnie, autorka jest znana właśnie z tego, że od razu jej powieści są ekranizowane, a Zaginiona wyszła bardzo dobrze. No więc od razu mogę powiedzieć: Mroczny zakątek wyszedł tak sobie.
Charlize Theron wzbudza raczej ambiwalentne uczucia, nie wkurza tak jak bohaterka książki, brakuje na pewno też tej mrocznej, dusznej atmosfery, która mogła się podobać w scenach retrospekcji w książce. Cóż, coś wyciąć było trzeba, ale tu raczej cała ta sprawa mało nas wzrusza. Czy naprawdę to takie istotne co stało się tamtej nocy?
Na pewno to ważne dla brata głównej bohaterki, którego oskarżono o zamordowanie rodziny. Libby jako jedyna przeżyła tamtą noc. Miała wtedy może 7 lat. Nic dziwnego, że wielu rzeczy nie pamiętała i nie rozumiała. Czy teraz, odtwarzając przeszłość, zobaczy więcej?
Film ewidentnie ciąży ku thrillerowi, ale to co najciekawsze w książce, czyli portrety członków rodziny, relacje, które pomagały ułożyć te puzzle, tu się jakoś rozmywają. Za proste to wyszło...

Drugi film natomiast zaskoczył mnie nawet na plus. Wystarczyło obejrzeć zwiastun i już wiedziałem, że ten zakręcony klimat mi pasuje. I mimo, że nie znałem tytułu, reżysera, zapakowałem na dekoder.
A potem była już tylko zabawa.
Zawodowy morderca, o którym nigdy nie powiedzielibyśmy, że na takiego wyglądają, dostaje zlecenie na pisarza, który mieszka samotnie gdzie na bagnach. Zadanie okazuje się, że nie jest wcale takie proste jakby się mogło wydawać: po pierwsze ofiara nie jest sama, co trochę komplikuje sprawę, ale co gorsza, pisarstwo to tylko przykrywka. Tak naprawdę Bax też jest mordercą przyjmującym zlecenia od bogatych ludzi. 
Podobało mi się tu nie tylko poprowadzenie akcji, wcale nie takie oczywiste, ale przede wszystkim czarny humor, różne sytuacje gdy bohaterowie zachowywali się kompletnie nieprzewidywalnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz