poniedziałek, 27 marca 2017

Frantz, czyli Wiosna Filmów tuż tuż


Festiwal Wiosna Filmów zbliża się dużymi krokami - to już ten weekend, a potem 8 dni filmowego szaleństwa. Bilety po 10 złotych i okazja by oglądać najlepsze filmy - te które przegapiliście, ale i te, których jeszcze długo pewnie będziemy wypatrywać na naszych ekranach. To zwykle właśnie w kinie Praha oglądam przedpremierowo masę nowości z całego świata. W tym roku czekam m.im. na  "Aquarius", "Mężczyzna imieniem Ove", „Dwie Kobiety”czy „WILDE MAUS”. "Klienta" już widziałem i napiszę na dniach. No i polecam też oczywiście "Frantza", czyli najnowszy film François Ozona, o którym dziś. W tym roku po raz pierwszy organizatorzy mają też niespodziankę dla ludzi z Polski: w trakcie WIOSNY FILMÓW, będzie można zobaczyć wybrane obrazy z festiwalu online w specjalnej zakładce w serwisie VoD.pl. Wśród prezentowanych obrazów pojawią się między innymi: „Nieznajoma dziewczyna”, „Fritz Bauer kontra Państwo”, „Fukushima, moja miłość”, „Nauczycielka”, „Praktykant”, „Matka”, „W sieci” oraz „24 tygodnie”.

A dziś bardzo ciekawy "Frantz". Kino trochę w stylu retro, stylizowane, spokojne, ale też bardzo ciekawe.
Małe miasteczko niemieckie tuż po pierwszej wojnie światowej. Anna, młoda dziewczyna straciła na niej swojego narzeczonego, do dziś mieszka z jego rodzicami i rozpamiętuje utraconą przyszłość. Jakież jest jej zdumienie, gdy na grobie swojego ukochanego odkrywa świeże kwiaty, przyniesione najwyraźniej przez przybyłego do miasteczka Francuza. Adrien za wszelką cenę chce porozmawiać z nią i z rodzicami Frantza. Tak rodzi się dziwna przyjaźń. Ponad granicami, podziałami. Nie da rady zupełnie zmienić przeszłości - wojna zostawiła okrutne ślady po obu stronach, ale może pewne rzeczy da radę wybaczyć? To historia nie tylko o uczuciach, o tym czy można dać sobie szansę by na nowo żyć, ale przede wszystkim o wybaczeniu, o winie, która nie daje o sobie zapomnieć. 
Dziwna mieszanka tajemnicy, romansu, ukazywania traum wojennych i niby dużo się tu nie nie dzieje, ale jednak ogląda się to z ogromną przyjemnością. W atmosferze tego filmu, w tych czarno białych zdjęciach (ale nie tylko), w grze aktorów jest jakaś magia, która trochę przypomina np. "Białą wstążkę" Hanekego, tylko, że tu choć temat jest równie poważny, jest też jakaś lekkość w opowiadaniu tej historii, ona nie dołuje, a nawet daje nadzieję. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz