
Już coraz bliżej do zimowej olimpiady w Soczi (kto nie widział reklamówki autorstwa m.in. Bagińskiego to polecam!), rośnie zainteresowanie zarówno występami naszych sportowców jak i samą olimpiadą. I ta niegruba książeczka wpisuje się idealnie w ten czas i w to nasze zainteresowanie, przybliżając nam kulisy tego wydarzenia. Wiadomo przecież, że organizatorzy dołożą starań by przed kamerami wszystko było idealnie, a pewnie mało kto z nas ma czas i możliwość by pojechać tam kibicować naszym i zobaczyć na własne oczy nie tylko obiekty, ocenić organizację, ale i spotkać się z mieszkańcami Soczi i porozmawiać z nimi na temat tego co dla nich znaczy olimpiada.
Wacław Radziwinowicz (to ten od Gogola w czasach Google'a) kilkukrotnie odwiedził miasto i okolice, by przyglądać się przygotowaniom, na bieżąco mieszkając w Rosji śledzi różne doniesienia medialne i stara się docierać do różnych źródeł informacji, ale daje nam też sporą dawkę historii i geografii przybliżając nam region, w którym Rosjanie igrzyska organizują. Dzięki temu różne pytania jakie nam zadaje autor (m.in. o koszty, sens olimpiady w tym miejscu, wpływ inwestycji na dalsze życie w regionie) wydają się oparte nie na jakichś plotkach, ale na solidnych podstawach.
Czy Olimpiada jest próbą ratowania wizerunku wspaniałego imperium (na zasadzie zastaw się a postaw się); czemu koszty przygotowań przerosły wszystko to co wydano na poprzednie olimpiady zimowe w ostatnim dwudziestoleciu; jak władze radzą sobie z trudnościami np. dotyczącymi wykupu ziem, protestami ekologów, albo czemu tak bardzo olimpiadą interesują się rosyjskie służby bezpieczeństwa. To tylko przykłady pytań na które możecie znaleźć tu odpowiedź. A przecież równie ciekawe jak współczesność, są wątki historyczne np. czystek etnicznych na Czerkiesach na tych terenach w XIX wieku, przemilczanych kart w historii Rosji, rozwoju kurortu w czasach Stalinowskich.
Soczi już na pewno nie będzie takie samo jak przed olimpiadą. Autor jednak stawia pytanie czy życie normalnych mieszkańców tych terenów zmieni się na lepsze czy na gorsze. A co z unikalną przyrodą i walorami uzdrowiskowymi tego miejsca?
Pomysł by urządzać olimpiadę zimową na wybrzeżu Morza Czarnego, w kurorcie który słynie z mikroklimatu i temperatur po kilkadziesiąt stopni na plusie od początku był sporym zaskoczeniem, ale bliskość Kaukazu daje władzom Rosji możliwość dokonania niemożliwego. Bez względu na cenę.
O tej cenie i o tych kulisach przygotowań warto pamiętać gdy będziemy oglądać zmagania w pięknych, nowych i robiących wrażenie obiektach sportowych. Przecież pytania o cenę, o to co dalej z tymi obiektami, komu będą służyć i kto na tym wszystkim tak naprawdę zyskuje, są jak najbardziej na miejscu. Dlatego zachęcam do przeczytania tej książeczki. Pisana zdaje się na szybko, bo ostatni rozdział z rozmowami ze sportowcami jadącymi na igrzyska (niestety trochę mętny) powstał chyba kilka tygodni temu - rzecz więc świeżutka i na czasie.
A za możliwość recenzji książki dziękuję wydawnictwu Agora.
Zaglądam, i na FB polubiłem, może uda się zdobyć, bo coraz większy rusofil ze mnie :)
OdpowiedzUsuńlekko napisane, choć Gogol lepszy bo więcej treści. A Zajączkowskiego czytałeś? To nie reportaż a rzecz bardziej historyczno-polityczna ale fajna!
Usuńhttp://notatnikkulturalny.blogspot.com/2013/11/rosja-i-narody-osmy-kontynent-szkic.html
Dodane do poszukiwanych :)
Usuń