niedziela, 1 czerwca 2025

Żywicielka - Deborah Ellis, czyli gdy myślisz że czegoś ci w życiu brakuje do szczęścia

Dzień Dziecka i książka która chyba dobrze się w to wpisuje. Nie jako radosna propozycja pełna przygód, rozwijająca wyobraźnię itp. ale jako lektura uświadamiająca, że nie wszystkie dzieciaki mogą mieć tak fajnie jak te zamieszkujące w Polsce.

Niby lektura głównie dla młodych czytelników, ale i starsi mogą po nią sięgnąć, by pomyśleć sobie w jaki sposób opowiadać o sprawach trudnych, uczyć wrażliwości.

Parvana chciałaby bawić się, spotykać z koleżankami, cieszyć się ze wspólnych chwil spędzanych w gronie rodzinnym. Tyle że nie jest jej dane. Jeszcze do niedawna to wszystko było jej dane, nagle ktoś jakby w jednej chwili jej to odebrał. Stolica Afganistanu opanowana przez Talibów nijak ma się do tego świata, który pamięta jeszcze sprzed kilku tygodni. Teraz ulice są prawie puste, każdy boi się patroli bo mogą aresztować pod byle pretekstem, a ludzie mieszkają w koszmarnych warunkach, znikąd nie mając możliwości pomocy.



Choć wcale tego nie chce, musi pomóc swojej rodzinie która znalazła się w trudnej sytuacji, a jedynym sposobem na opuszczanie domu w bezpieczny sposób jest przebieranie się za chłopca. Cała rodzina czeka by przyniosła cokolwiek do jedzenia, by przyniosła im wodę ze studni, a każdego dnia jest o to co raz trudniej. Jako jedenastolatce udawanie chłopa na szczęście przychodzi w miarę prosto, ale wciąż towarzyszy jej lęk: a co jeżeli się to wyda? 
Czy to wszystko nie wydaje Wam się, że to zbyt dużo do udźwignięcia dla dziecka? Cały koszmar wojny, zagrożenie i niepewność, lęk, publiczne egzekucje, to nawet dla dorosłego trudne do zniesienia. A ona przecież jest dzieckiem, na którego barki nie powinno się zrzucać takich rzeczy.

To historia o ogromnej odwadze, przyjaźni i sile życia, które pomagają przetrwać nawet najgorsze chwile. Opowiadana prostymi słowami, z dziecięcą wrażliwością i sercem przepełnionym zgrozą i smutkiem, dotyka wydarzeń, które być może nawet i odnotowaliśmy w naszych głowach, ale jedynie jako migawki w telewizorach. Czy naprawdę rozumiemy jak bardzo zmienił się świat afgańskich dzieci, szczególnie dziewczynek, po tym jak wycofali się stamtąd Amerykanie i wszystkie inne siły ONZ?
 

Żywicielka być może pozwoli trochę inaczej spojrzeć na uchodźców, którzy być może właśnie m.in. z Afganistanu próbują znaleźć lepsze życie w graniach Europy. Przede wszystkim jednak uczy wrażliwości na cierpienie, uczy empatii wobec ludzi gdzieś z drugiego końca świata. Może młodzi czytelnicy tej książki znajdą kiedyś sposób na to, jak pomagać ludziom z takich miejsc jak Afganistan, dziś świat okazał się bezradny. Dał nadzieję, po czym uciekł, zostawiając tych ludzi samym sobie.

Kolejne rozdziały to wędrówka poza Kabul, najpierw w poszukiwaniu rodziny, potem już w poszukiwaniu choćby bezpiecznego miejsca.  

Smutne i poruszające. Autorka nie próbuje na siłę budować historii która "dobrze się kończy", woli zostawić nas z refleksją nad konsekwencjami pewnych przeżyć i z otwartym zakończeniem (choć jest kontynuacja!).

1 komentarz:

  1. Czytałem, potem zaleciłem Młodej. Bardzo przejmująca, ale potrzebna książka - mogłaby być lekturą szkolną. Kontynuacje (obie) też przeczytamy.

    OdpowiedzUsuń