środa, 25 września 2024

Sarek - Ulf Kvensler, czyli przygoda, która zamienia się w koszmar

Skandynawia, dzika natura, góry i ciekawie zbudowane napięcie. "Sarek" naprawdę może się podobać, choć tu trudno mówić o zagadce kryminalnej, to raczej thriller psychologiczny, w którym od początku możemy domyślać się finału, ale i tak z ciekawością śledzimy jak do niego doszło.

Sarek to chyba jeden z najstarszych w Europie parków narodowych - ponad dwa tysiące kilometrów kwadratowych i raczej odludzia i bardzo prosta infrastruktura, a nie to co znamy choćby z naszych gór (schroniska, hotele itp.). Lodowce, rwące strumienie i czasem brak nawet jakichś oznaczeń szlaków - tu idziesz z mapą, a nie nastawiając się na łatwą wycieczkę. Tu idą ludzie, którzy kochają wędrówki i nie boją się niewygód.

Od początku śledzimy przesłuchanie jednej z bohaterek, która przebywa w szpitalu po jakimś wypadku i odpowiada na pytania dotyczące wyprawy. Szczegóły jednak poznajemy bardzo powoli, a równolegle otrzymujemy bardziej dokładną relację z wydarzeń, od momentu przygotowań, aż po dramatyczny finał.

Anna, Henrik i Milena - znają się od lat, co roku wybierali się na wędrówkę, a tym razem ma dołączyć do nich jeszcze ktoś: nowy facet Mileny, który podobno kocha wspinaczkę. Annie od początku wydaje się on trochę podejrzany, nie pasujący do nich, ale nie bardzo potrafiła wskazać konkretny powód, na podstawie którego mogłaby go od nich odsunąć. No i jak może zrobić to swojej przyjaciółce, skoro ta jest zdecydowanie mocno zaangażowana i nie dostrzega wad? 
A góry potrafią obnażyć wszystkie słabości i nawet to co by się chciało ukryć przed innymi musi wyjść na jaw. Zimno, zmęczenie, lęk, natychmiast uruchamiają lawinę emocji, które przenoszą się również na innych.


Co się naprawdę wydarzyło? Kto mówi prawdę, a kto jest manipulowany i przekłamuje fakty, by wybielić siebie lub kogoś kogo pragnie? Całkiem nieźle to jest rozegrane i mimo pewnych domysłów, śledzi się tą opowieść naprawdę z zainteresowaniem. Nawet długie retrospekcje nie przeszkadzają tak bardzo jak by się mogło tego obawiać.

Do tego te opisy wyprawy - dla ludzi kochających góry takie smaczki to niczym garść przypraw, które zmieniają zupełnie potrawę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz