Dotąd nie znałem twórczości Jensa Lapidusa, mimo że w Szwecji należy on do bardziej popularnych autorów, a zdaje się u u nas miał kilka wydanych tytułów, które zwróciły uwagę fanów kryminałów.
Po lekturze Paradis City stwierdzam, że warto śledzić jego twórczość. To niezłe połączenie kryminału, thrillera sensacyjnego z domieszką polityki i spojrzenia na problemy społeczne z jakimi zmaga się Europa. Czy uda się znaleźć dobry pomysł na integrację fali uchodźców, która przybywa nie tylko do Szwecji, gdzie dzieje się akcja, czy też będzie to beczka prochu, która prędzej czy później doprowadzi do wybuchu? Przecież z góry niestety wszystkich przybyszów wpycha się do worka: ciesz się z tego co dostaniesz, bo nigdy nie będziesz zarabiać tyle co my, a jednocześnie oczekuje nauki języka, przyjęcia kultury i zwyczajów, co wywołuje napięcia.
Paradis City to wizja tego co może czekać nas za dekadę, a może nawet wcześniej. Gdy służby nie mogą poradzić sobie z utrzymaniem porządku w niektórych dzielnicach, a ich obecność wywołuje jeszcze większą eskalację przemocy, pod wpływem "spokojnych obywateli", państwo decyduje się na ogrodzenie strefy murem niczym getta i ograniczenie jakichkolwiek możliwości wychodzenia z tej strefy ludzi, którzy tam żyją. Mają poradzić sobie sami.
Obywatele też są tak dzielenie - jeżeli miałeś konflikt z prawem, masz karę, jeżeli to się powtarza, tracisz prawa obywatelskie np. do służby zdrowia, do normalnej pracy. I nikogo nie obchodzi, z jakiego powodu coś ukradłeś albo jakie były okoliczności jakiejś bójki. Niczym na równi pochyłej, spychany jesteś coraz niżej i nie masz wyjścia jak wciąż szukać sposobu na dorobienie, niekoniecznie w legalny sposób.
Gdy minister spraw wewnętrznych, która postanowiła zdobyć głosy tych ze stref specjalnych i przyjechała tam na wiec wyborczy, zostaje porwana, policja za wszelką cenę szuka sposobu jej odbicia. Nie może tego zrobić siłą, bo i tak ich działania spowodowałby trochę trupów i wywołały zamieszki. Pozostaje wysłać tam kogoś kto ją odnajdzie, kogoś kto może tam przejść, może nawet ma jakieś kontakty. Najwyżej obieca mu się złagodzenie kary albo leczenie gdy jest poważnie chory.
Tak to się zaczyna.
A potem już mamy wyścig z czasem i coraz większe zamieszanie, bo nic nie idzie tak jak można by to było zaplanować. Nie wiadomo komu tak naprawdę zależy na zniknięciu minister, jakie motywy mieli porywacze - czy to był kolejny akt terroru i żądania będą polityczne, czy chodzi może o pieniądze. A może za tym wszystkim stoi jeszcze coś innego?
Śledzimy wydarzenia równolegle opowiadane przez trzy postacie, z których każda reprezentuje trochę inny sposób patrzenia na świat: mężczyzna, którego kariera zawodnika MMA została przerwana ze względów zdrowotnych i szybko zaczął popadać w konflikty z prawem, a w strefie specjalnej się wychował, policjantka wciąż wierząca w ideały i mająca złudzenia, że pracuje dla dobra wszystkich ludzi oraz jej siostra, influencerka, której nagłe kłopoty niszczą piękną iluzję w której dotąd żyła. Jak przetną się ich ścieżki?
Procedury, wiążące czasem ręce, zwykła ludzka przyzwoitość, a z drugiej strony cyniczne, polityczne układanki, za którymi stoi to co zwykle: władza i pieniądze, bo jak się okazuje cała otoczka ideologiczna to czasem jedynie zasłona dymna i sposób na to by przekonać do wypełniania rozkazów maluczkich, którzy wierzą w piękne hasła o białej Europie albo odwrotnie, o sprawiedliwym podziale wszystkich dóbr i raju na ziemi.
Lapidus pisze powieść akcji, ale równie ciekawe są jego dość gorzkie refleksje na temat polaryzacji nastrojów społecznych, nierówności, spychaniu do gett, przewidując że może to doprowadzić w niedługiej przyszłości do dużych napięć. Szwecja, która była przez wielu stawiana za wzór tolerancji i polityki integrowania przybyszów z innych kontynentów, staje w obliczu coraz liczniejszych problemów. Oby ta powieść nie była prorocza.
Niby to dystopia, ale jakby na wyciągnięcie ręki. I naprawdę niezłe emocje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz