sobota, 28 września 2024

Dewolucja - Max Brooks, czyli wszystko mamy i jesteśmy bezpieczni

Dość ciekawe podejście do opowiadania historii - przeplatanie jakiejś relacji, wywiadami z ludźmi, którzy komentują tragiczny finał tych zdarzeń. Może miało to jeszcze bardziej urealnić całą historię, zasugerować, że wszystko wydarzyło się naprawdę, ale jest to w thrillerach dość zaskakujące zagranie.
Wiesz, że doszło do czegoś okropnego, a potem jedynie masz śledzić kawałek po kawałki przebieg wydarzeń godzina po godzinie, dzień po dniu. Czy to odbiera przyjemność z lektury? W sumie powiem że nie, choć pewnie przez to trochę znika efekt zaskoczenia i nie ma budowania napięcia.


Fajny jest punkt wyjścia. Greenloop to odizolowana od świata osada high-tech w górach w stanie Waszyngton. Oferta dla ludzi bogatych, wyjątkowych, takich którym bliska jest ekologia, nowoczesny tryb życia. Wiecie - panele, oczyszczanie wody, ogrzewanie dzięki biogazom z kompostu... Ale przecież to ludzie bogaci, ekscentrycy, więc nie będą szli na całość i uprawiać ogródków - jedzenie zamawiają sobie przez internet i przylatuje ono do nich dronami. Wszystko modne, zdrowe, drogie...
Każdy ma swój dom, a dodatkowo jeszcze w centrum osady mają dom wspólny, na spotkania, wspólne posiłki, gdyby tylko ich zapragnęli. Pomysłodawca tego projektu zapewnia że o wszystkich pomyślał i zadbał o to by byli bezpieczni i mogli tu żyć nie przejmując się światem zewnętrznym.

Życie udowodni mu, że nie wszystko przewidział.



Wybuch wulkanu, który dotknął tamte okolice, okazał się tragedią dla wielu ludzi, ale choć ich osady nie dotknął bezpośrednio, oni też zostali odcięci od cywilizacji. Nie ma prądu, nie ma internetu, drogi są zniszczone i nagle okazują się kompletnie bezradni. Ich pieniądze i pewność siebie okazują się niewiele warte.

Najpierw obserwujemy więc docieranie się członków tej dziwnej grupy - festiwal obłudy, wzajemnego oceniania, popisywania się. A potem widzimy jak są bezradni wobec kryzysu. Wygodne życie okazuje się zagrożone, bo nie wiadomo kiedy dotrze do nich pomoc - może to zająć nawet miesiące. Co mają jeść, jak się przestawić na nowe warunki? 


Widmo głodu, konieczność wzięcia się za pracę fizyczną to dopiero początek ich kłopotów, bo wybuch wulkany spowodował, że z gór w doliny schodzi cała zwierzyna, nie tylko ta na którą można polować, ale i ta, która może zapolować na Ciebie.
Widzicie zresztą na okładce czego można się spodziewać. Autor nawiązuje do wielu opowieści o sasquatchu, czyli Wielkiej Stopie, inteligentnej istocie, która jednocześnie jest olbrzymią bestią o straszliwej sile. Ile w nich prawdy? Wiele elementów się powtarza, a historie te od lat budzą grozę. I oto nasi bohaterowie będą mogli stanąć z tą istotą twarzą w twarz.

Wcześniej Brooks pisywał opowieści o zombie, spodziewajcie się więc i tym razem krwawej jatki. Jednocześnie nie jest to wcale jedynie ciąg makabrycznych scen (no może pod koniec), całość została ciekawie zamknięta w formie pamiętnika, gdzie elementy psychologiczne przez długi czas są na pierwszym planie. Zanim dojdzie do rozlewu krwi, będziemy więc mogli przyjrzeć się trochę temu jak wspaniałe słowa o wyznawanych wartościach potrafią wybuchnąć niczym przekuty balon. Cała wiedza, czy raczej przekonanie o niej, może w chwili kryzysu być niewiele warta, skoro jednocześnie nie potrafisz wykonać nawet najprostszych prac fizycznych. Twoje wyobrażenie o życiu w zgodzie z naturą, jednocześnie wciąż powiązane jest często z prądem, Internetem, wszelkimi wygodami. A jeżeli tego nie ma, wszystko zaczyna cię przerażać, brzydzić, odrzucać...

No czyż nie jest to dość trafne?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz