sobota, 3 września 2016

Amelia i Kuba - Stuoki potwór - Rafał Kosik, czyli o podglądactwie, zagrożeniach związanych z siecią i nie tylko

Rafał Kosik (którego uwielbiam za serię Felix, Net i Nika i szanuję za książki fantastyczno-naukowe dla dorosłych) pisze również dla młodszych czytelników i choć moje córy już trochę wyrosły z tej serii, nie mogę się powstrzymać, żeby nie zerkać na to jak się teraz dla tych młodszaków pisze. O poprzednim tomie cyklu pisałem tu. I już wiem, że jak zaniosę to wymiankę, będę miał sporo zainteresowanych. Nawet taki stary koń jak ja, przeczytał to z dużą przyjemnością - zabawne, nienachalnie dydaktyczne, jest tajemnica, przygody, nawet miejsce na rozterki uczuciowe się znalazło. 
Seria Amelia i Kuba to zdecydowanie strzał w dziesiątkę. Jaka grupa wiekowa? No cóż, jak Twoja pociecha czyta już Pottera, Tolkiena itp. to pewnie wyda jej się to za krótkie, za proste, zbyt dziecinne. Ale kto wie - może właśnie w ramach rozrywki, przerwy między poważniejszymi rzeczami, takie przygody szkolno-podwórkowe będą okazją do powrotu do przeszłości. Grupa 6-12 wydaje się w sam raz, ale nawet ja nie mogłem się powstrzymać od porównywania tego z Niziurskim, na którym się wychowywałem. Teraz tylko do różnych zwariowanych pomysłów bohaterów trzeba by tylko dodać nowe technologie, bo bez komputera, tabletu, komórki, ani rusz. Kosik jednak w "Stuokim potworze" pokazał, że ich powszechne stosowanie, wcale nie jest obejmowane przez nas refleksją, że nie do końca potrafimy poruszać się w tym rozważnie.


Jest tu przynajmniej kilka takich "wrzutek" - od tego jaką można krzywdę zrobić, gdy wrzuci się jakieś zdjęcie koleżanki do sieci, a ono stanie się źródłem memów, żartów, nad którymi już traci się kontrolę, aż po zwrócenie uwagi na fakt iż zdolny informatyk może wykorzystywać nasze urządzenia do podglądania nas przez ich kamerki. Autor w sposób nienachalny, żartobliwy, ale jednak zwraca nam na pewne ważne sprawy uwagę, uczy poruszania się w tym świecie, abyśmy pamiętali, że nie żyjemy w nim sami. Empatia. Wrażliwość. Koleżeńskość. Przyjaźń. Proste sprawy i proste wartości, a o których jakby mniej się mówi. Nawet rodzice zdają się więcej myśleć o jak najlepszym rozwoju swojego dziecka, jak najlepszym starcie, edukacji, szansach na sukces. A gdzie w tym miejsce na zabawę, na rówieśników, na uczenie się współżycia z innymi? 
Znalazło się również miejsce na to by przytrzeć nosa również dorosłym, bo chwilami wpadają oni w większe uzależnienie (np. od podglądactwa) niż ich pociechy.  
Każdy z dzieciaków ma tu jakieś charakterystyczne cechy, nie tylko zalety, ale i wady, dlatego zaciekawiają i dają się od razu lubić. Ktoś ma ADHD, ktoś inny zespół Aspergera, a wśród dorosłych znalazło się miejsce i dla celebrytki i dla pani w moherowym berecie. Wszyscy jakoś potrafią ze sobą żyć, mimo, że chwilami trudno się dogadać. A ponieważ żyją normalnymi sprawami: szkołą, problemami w domu, tym co się dzieje wokół nich, te ich przygody nie są jakieś bardzo wydumane, nieprawdopodobne. I za to też plus. Nawet największa tajemnica ma swoje logiczne wyjaśnienie.  

Dobra, wymieniam różne pozytywy tej książki, ale piszę z punktu widzenia dorosłego, a to za co najbardziej pokochają dzieciaki "Stuokiego potwora" to fakt iż jest tu wartka akcja, szczypta tajemnicy i perypetie bohaterów, którzy są podobno do nich samych. No i pewnie za dużą czcionkę i ilustracje - dla mnie ciut infantylne, komiksowe, ale to już przecież rzecz gustu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz