poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Dwa razy Lehane, czyli Rzeka tajemnic i Gdzie jesteś Amando (filmowo)

Skończyłem właśnie przed chwilą swoje pierwsze spotkanie z Mrozem i Forstem, ale końcówka trochę mnie rozzłościła i postanowiłem napisać o czymś innym. Też modny pisarz, tyle, że nie nasz :)

Dennis Lehane w większości wciąż przede mną, ale oglądając filmy oparte na jego prozie, obiecuję sobie po jego powieściach sporo. Rzadko kiedy bowiem ekranizacja przebija pierwowzór. Nawet przy tak genialnej obsadzie. Pewnie czytając będę miał przed sobą twarze tych aktorów, szczególnie przy "Rzece tajemnic". Ten film bowiem stawiam sobie dużo wyżej (Eastwood stworzył kapitalny klimat) niż produkcję młodziutkiego Afflecka (ale też sobie poradził). Obie historie, choć mają w sobie jakiś wątek kryminalny, tak naprawdę przykuwają uwagę dobrymi portretami psychologicznymi. Rodziny ofiar, sąsiedzi, świadkowie, atmosfera pełna podejrzeń, mylne tropy i wreszcie ci, którzy z próby rozwiązania sprawy uczynili swoją obsesję, poświęcając dla nich wiele. To jest ciekawsze niż odpowiedź na pytanie: kto zabił/porwał.



Co ciekawe, w obu przypadkach chodzi o dzieci - w "Rzece tajemnic" o zamordowanie prawie dorosłej dziewczyny, a w "Gdzie jesteś Amando" o małą porwaną dziewczynkę. Dzięki temu emocje od razu są bardziej intensywne, myślenie o "tym draniu" sprawia, że świetnie rozumiemy determinację, wściekłość i nawet naginanie prawa, byle zbliżyć się do celu.

Eastwood w "Rzece tajemnic" kapitalnie połączył ze sprawą morderstwa jeszcze przynajmniej dwie sprawy: specyficzną atmosferę robotniczej dzielnicy Bostonu, gdzie wiele spraw załatwia się nawet za plecami stróżów prawa, a zwykli ludzie szybko wydają wyroki oraz dawną przyjaźń między trzema chłopcami. Kiedyś nieodłączni towarzysze zabaw, a potem, po tragedii, która spotkała jednego z nich, wyrosła pomiędzy nimi bariera trudna do przebicia. Nigdy otwarcie nie potrafili już wrócić do tego co się wydarzyło, a teraz kolejna sprawa rzuci cień na ich stosunki. Jeden ma związki ze światem przestępczym, drugi jest policjantem, trzeci zaś nigdy nie otrząsnął się z tego co go spotkało. Trudno powiedzieć kto tu ma najlepszą rolę: Sean Penn, Kevin Bacon, Tim Robbins - wszyscy są po prostu świetni. Mroczna opowieść o bólu i pragnieniu zemsty, w dodatku z muzyką skomponowaną przez reżysera :) O tak, to naprawdę świetny materiał.




W "Gdzie jesteś Amando" początkowo najważniejszą motywacją w prowadzeniu śledztwa przez głównego bohatera i jego partnerkę, wydają się pieniądze i chęć sławy. Prywatny detektyw zawsze szuka spraw medialnych, bo dzięki nim może przyciągnąć nowe zlecenia. Ile można zrobić na własną rękę, do ostatniej chwili ukrywając swoje ustalenia przed policją? Gdzie są granice w takich sprawach i kto ponosi odpowiedzialność za ewentualną porażkę?

Ciekawy wątek, choć tu znowu oprócz samego śledztwa fajnie rysuje się też warstwa społeczna - porwana dziewczynka nigdy nie miała dobrej opieki, wychowywała ją narkomanka, która dopiero po jej zniknięciu próbuje udawać dobrą matkę. Czy zatem warto tak walczyć, by potem oddać ją w jej "dobre" ręce? Reżysersko ciekawie, aktorsko jednak ciekawiej na drugim planie niż na pierwszym. Może dwójka detektywów jest po prostu ciut za młoda, by być przekonywująca?
Niezłe, ale chyba z tego materiału można by wycisnąć jeszcze więcej (w co wątpię przy pierwszym z tytułów).



2 komentarze:

  1. "Porwania Amandy" nie oglądałam, ale "Rzekę tajemnic" dwukrotnie. I zgadzam się ze wszystkim co napisałeś. Fabuła świetna,trzymająca w napięciu, mroczna i doskonale zarysowane postaci trójki przyjaciół, i oczywiście rewelacyjna obsada. Ten film nie jest się w stanie znudzić.
    Też chciała bym poznać książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a wiesz, że czytałem i mam wrażenie, że w powieści dużo więcej uwagi poświęciłem samemu śledztwu?

      Usuń