sobota, 1 marca 2014

Buntownik z wyboru, czyli zrób krok do przodu. I wyniki rozdawajki.

Po raz kolejny wracam do filmów sprzed dekady, albo i więcej, po to by sobie je przypomnieć i sprawdzić czy uda się powtórzyć emocje jakie wtedy mi towarzyszyły przy ich oglądaniu. Są przecież obrazy, które ewidentnie blakną z wiekiem, przyćmione kolejnymi produkcjami. Buntownik jednak świetnie się broni - zarówno aktorsko, jak i w warstwie scenariusza. Ograny motyw uczeń-mentor tu podany został w sposób ciekawy i nie nachalny. W dodatku poważne treści nie są jakoś bardzo dołujące, obrazowi nie brak lekkości i olbrzymiej dawki optymizmu. Taaaak. Naprawdę fajna rzecz, do której wraca się z przyjemnością. I aż żal, że chyba tylko 2 statuetki, bo przecież Titanic lepszym filmem nie jest (co najwyżej bardziej widowiskowym).
Will Hunting (młodziutki Matt Damon) to młody człowiek, który nijak na siebie nie zwraca uwagi. Włóczy się z kumplami, rwie się do bitki, jedyna praca jaką złapał po kłopotach z prawem to sprzątanie na uczelni. Wydaje się, że ma niewielkie szanse na to by się wybić, bo nikt nawet nie podejrzewa, że chłopak jest niesamowicie inteligentny i zdolny. Od lat przesiadując w bibliotekach i pochłaniając różne książki, potrafi zagiąć nie tylko studentów, ale i nawet wykładowców. Nawet najtrudniejsze zagadnienia matematyczne, wzory do udowodnienia nie sprawiają mu żadnej trudności...
Gdy przypadkiem talent chłopaka zostaje odkryty, wiele osób wróży mu niesamowitą karierę. Tylko co z tego, jeżeli chłopak wszystko odrzuca i nie ma zamiaru wejść w ramy "porządnego i odpowiedzialnego życia". Swoimi prowokacjami, buntem potrafi wyprowadzić z równowagi każdego, nic sobie nie robiąc z tego, że jedyną alternatywą dla niego jest odwieszenie dawnych wyroków więzienia. Przez moment wydaje się, że zmieni się dzięki nowo poznanej dziewczynie, ale nawet przed nią nie potrafi powstrzymać się przed udawaniem. Ostatnią nadzieją jest psychoterapeuta Sean Maguire (Robin Williams), który ma pomóc Willowi zmienić nastawienie do społeczeństwa, nauczyć odpowiedzialności za własne życie, decyzje.
Matt Damon i Ben Affleck (gra przyjaciela Huntinga) napisali świetny scenariusz, a Gus Van Sant stworzył wiarygodną historię o niedostosowaniu społecznym, o tym jak można udawać twardziela, mając w sobie niesamowicie dużo lęku. Obaw przed życiem i tym co ze sobą niesie. Obaw przed związkami, bo wiązać mogą się z cierpieniem, przed wyzwaniami, bo mogą nadejść takie, którym nie podołamy, przed opinią innych, odrzuceniem, decyzjami, konsekwencjami. I dotyczy to przecież nie tylko młodego Willa.
Czy można wiecznie uciekać, żyjąc z dnia na dzień? Czy wtedy można powiedzieć: żyłem szczęśliwie, żyłem naprawdę?
Może i przewidywalne, ale jakie dialogi :)

*********************************************

Szybka i tylko na chwilę notka z wynikami rozdawajki z lutego, bo pewnie trochę osób czeka. Największe zainteresowanie tym razem wzbudziła pozycja "Zabójczy księżyc", czyli pierwsza część cyklu "Sen o krwi" - 60 osób chętnych :) Do pozostałych troszkę mniej (17 i 29 osób), ale cieszy fakt, że nie szukacie jedynie nowości. Z góry przepraszam, że wysyłka pewnie dopiero w przyszłym tygodniu, bo ten najbliższy zapowiada się wariacki...
Zapraszam Was oczywiście do walki o pakiet w marcu (kolejne 3 książki - banerek na dole), a na kwiecień szykuję troszkę wyjątkową zawartość. 
Numery przydzielone, losy przygotowane, maszyna uruchomiona i...

1. Hanif Kureishi - Budda z przedmieścia powędruje do: Piotra Wysockiego
2. N.K. Jemisin - Zabójczy księżyc (pierwsza część cyklu Sen o krwi) otrzyma dlugowlosyaligator
3. Stig Dagerman - Niemiecka jesień. Reportaż z podróży po Niemczech. Poleci do: Only One
Gratulacje! 
 I oczywiście coś muzycznego. A ja już się zastanawiam co by na miejsce zakończonego konkursu wrzucić. Tyle zaległości się porobiło (50 szkiców notek), a wciąż dochodzą nowe rzeczy do opisania. Może znowu zrobię jakąś listę życzeń...
W każdym razie otwieram kolejny miesiąc blogowania - na marzec plan 31 notek :)


14 komentarzy:

  1. moje gratulacje :) a Tobie życzę wypełnienia planu 31 notek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jak już wpadnie się w rytm to nie jest taki wielki problem. Pewnie to się przekłada na jakość notek (błędy itd.), ale gdybym miał cyzelować jedną notkę przez tydzień, to umknęłoby by mi 10 innych ciekawych rzeczy, które chciałbym zapamiętać...

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję
    i trzymam kciuki za wypełnienie planu 31 wpisów - aż jestem ciekawa czy się uda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. udało się 38 miesięcy to czemu ma się nie udać po raz kolejny?

      Usuń
    2. Doprecyzuję - 31 wpisów w miesiąc. Bo przecież Twoje wpisy to nie kilka zdań i zdjęcie tylko dłuższa opinia o filmie czy książce. Do tego przy takim hobby jak czytanie czas kurczy się bardzo szybko ;) ( wiem coś o tym bo sama ciągle muszę wybierać czy czytać czy wyszywać ;) ) więc tym bardziej podziwiam i trzymam kciuki.

      Usuń
    3. ale ja mówię o tym samym :) jak zauważysz w notkach archiwalnych rytm jednej notki na dzień udaje się zachowywać od ponad 3 lat. Sporo osób się dziwi jak można znaleźć na to czas, ale od pewnego momentu to staje się coraz łatwiejsze...

      Usuń
    4. W takim razie chylę czoła :)
      I już wiem, że na pewno nie dam rady przeczytać w najbliższym czasie 3 lat wstecz.

      Usuń
  4. Gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń