czwartek, 6 marca 2014

Eragon, czyli tylko smok się udał. I Łap licznik!

Książka 15-latka była u nas dość popularna, narobiła zamieszania i sporo osób zainwestowało by mieć na półkach całą trylogię. Skoro za granicą było podobnie, nic dziwnego, że po sukcesach HP i Władcy Pierścieni, wyczuwając modę na fantasy, ktoś pokusił się o ekranizację.
Szkoda tylko, że nie czuje się zainwestowanego budżetu, a z samej historii trochę wieje nudą. Jakieś to wszystko prowizoryczne...
Tylko smok wyszedł im ładnie, ale i tak nie przebije "Ostatniego smoka". Ba, tego animowanego z "Jak wytresować smoka" też nie przebije. Bo to drodzy twórcy nie tylko kwestia wyglądu, ale i charakteru. A smoczyca Saphira jest po prostu nudna...
Po raz kolejny wołam zatem: sięgajcie po książkę, a film zostawcie sobie ewentualnie na deser, bo nigdy nie odkryjecie nawet połowy uroku tej historii. Sam pomysł może wydawać się już jakby znajomy: mamy prostego wieśniaka, który zostaje "wybrany" na opiekuna smoczego jaja. Coś co wydawało się przypadkiem, czyli znalezienie go przez chłopaka, ma swój ciąg dalszy - smok bowiem po wielu latach hibernacji chce się wykluć i złączyć się z nim w parę wojowników. Legendarni jeźdźcy ze swoimi niesamowitymi latającymi "wierzchowcami" już dawno zniknęli z powierzchni ziemi, zgładzeni przez okrutnego króla. To jajo jest być może jedynym już istniejącym na ziemi. Gdy legenda ożyje, tchnie też w ludzi nowe siły do buntowania się przeciw despocie, nadzieję. Władca zrobi więc wszystko by zgładzić oboje.
Jakież to siły rzucone są przeciw biednemu i niewiele umiejącemu nastolatkowi i smoczycy, która jest podrostkiem... Oboje się uczą, ale wciąż muszą pracować nad poskromieniem swojej popędliwości i słuchać innych (w roli mentora chłopca Jeremy Irons).
No niby sporo tu władowano - i jakieś gobliny, orki, i magię, jakieś przygody i walki (te ostatnie niestety mało widowiskowe), ale to wszystko jakieś puste. Ot obrazki, które przelatują sobie przez ekran. Pal licho zmiany jakie wprowadzono w porównaniu z książką. Brak w tym wiarygodności, emocji, napięcia, albo choćby odrobiny humoru i fajnych dialogów. Nawet głównego bohatera trudno polubić, bo jest jakiś sztuczny. Zresztą aktorstwo wybitnie nie jest mocną stroną tej ekranizacji (Ani Irons, ani Malkovich nie powalają).
Ot średniak bez klimatu. Na kino familijne (nawet zrobiono dubbing) się nadaje. Fanom fantasy raczej odradzam.     

****************************************

Wściekły na spam zalewający mi bloga (wprowadzać znowu kody obrazkowe?) i w totalnym zabieganiu, robię przegląd tego co mam w szkicach notek. Na jutro na pewno (bo premiera) o "Tylko kochankowie przeżyją", a potem może coś z Rumunii? A może Wy macie jakieś typy, życzenia - o czym by tu napisać?
Aha! Wczoraj przypomniałem sobie "Ludzi Boga" - pisał o nim już kiedyś Ryszard, pozostało mi więc dopisać tylko kilka zdań o tym filmie.

Ryszard napisał sporo i trudno do tego coś dodać. Piękny i wysmakowany film. Nie tyle w warstwie wizualnej, ale raczej w w treści, w pomyśle. W kapitalny sposób przybliża nam obecność mnichów, ich zespolenie ze społecznością lokalną, wątpliwości gdy zbliża się zagrożenie i spokój jaki ich wypełnia gdy jednak postanawiają nie wyjeżdżać. 
Można by rzec: po ludzku to było głupie, samobójcze. Ale miało znaczenie dla tych, wśród których byli. Było i jest znakiem tego, że jest miłość większa... Że są sprawy większe niż ludzkie życie.
W czasach gdy o tym trochę zapominamy, gdy za wszelką cenę próbuje nam się wmówić, że bohaterstwo, patriotyzm, poświęcenie są głupotą, dobrze że powstają takie filmy.

No i konkurs :)
Na liczniku odwiedzin zbliża się liczba 400 000, ogłaszam więc łapanie licznika. Kto pierwszy na adres przynadziei@wp.pl nadeśle mi zrzut z ekranu z dowodem złapania licznika otrzyma książkę niespodziankę. Mogę zdradzić, że to gorąca pozycja, na razie przed premierą, thriller sensacyjny polskiego autora. 
Kto chętny?

11 komentarzy:

  1. To jest dopiero wynik - gratulacje! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie też spam zniknął po zablokowaniu niezalogowanych użytkowników.
    Liczby odwiedzin gratuluję ale i się nie dziwię bo piszesz ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba magnes przykładasz do licznika;) Gratuluję wyniku:) Nie wprowadzaj nam obrazków, bo oczy do czytania winny służyć. Ja mam spokój, odkąd wprowadziłam blokadę dla anonimów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Spróbuję zapolować ;) Gratuluję wyniku! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Byłoby cudownie trafić, ale z moją częstotliwością korzystania z internetu mam raczej marne szanse. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. na książki zawsze chętna :)

    OdpowiedzUsuń
  7. to nie trylogia - wyszły 4 części, z czego ostatnia podzielona na 2 tomy. u mnie na półce stoi całe pięć :)

    OdpowiedzUsuń