poniedziałek, 21 listopada 2016

Falangi Czarnego Porządku, czyli siły może i nie te, ale serce to samo

Piotr podrzucił mi kolejne dwa komiksy, więc moja przygoda z albumami trwa. Tym razem autorzy już mi znani, bo Pierre Christin i Enki Bilal wydali album Polowanie, o którym pisałem tu. Ale w ramach serii Mistrzowie komiksu wydano u nas też właśnie Falangi... I powiem Wam, że chyba jestem nawet pod większym wrażeniem pomysłu niż wtedy. Tym razem scenariusz dość luźno oparty na historii, nie ma chyba postaci autentycznych (a może się mylę?), ale mimo wszystko urzekła mnie ta opowieść o grupie staruszków, którzy na nowo podrywają się do walki.


Od wojny domowej w Hiszpanii minęło 40 lat, ci którzy walczyli w brygadach międzynarodowych po stronie lewicy, rozjechali się po świecie. Ale gdy dociera do nich informacja iż znienawidzony wróg znów się uaktywnił, że ci sami, których kiedyś ścigali, znowu popełnili zbrodnię, na nowo skrzykują się, by stanąć twarzą w twarz z przeciwnikiem. Profesor, biznesmen, minister, aktorka, ksiądz... to już nie ci sami ludzie, młodzieniaszki pełne ideałów i zapału. Jest w nich jednak jakaś tęsknota za tamtymi czasami, gdy wszystko wydawało się proste. Dziś nawet komuniści nie są tacy sami - to raczej biznesmeni w garniturach z gębami pełnymi frazesów. A młodzi? W dupie mają dyskusje o wartościach i sprawiedliwości społecznej - dla nich liczy się kasa, zabawa, używki. Hasłami i postulatami obu stron nikt się nie przejmuje, powszechnie uważani są za ekstremistów, których po prostu trzeba pozamykać.
Staruszkowie, mimo, że coraz bardziej zniechęceni, uświadamiając sobie, że stosują takie same metody jak prawica, którą oskarżają o zamachy i bezwzględność, chcą jednak tę straceńczą misję dokończyć.
Jeżeli chodzi o warstwę plastyczną jakoś niezbyt lubię tą kreskę, te zniszczone twarze, ale sama historia jest moim zdaniem kapitalna. Świat się zmienił, a oni wciąż żyją przeszłością, tak jakby to było wczoraj. Nazwiska wywołują dreszcz nienawiści, a sprawa, nasze idee, wydają się znów najważniejsze, warte walki i ofiar.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz