poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Sylwia Chutnik - W krainie czarów, czyli krótka forma, ale intensywne emocje


Temperatura nad morzem nie rozpieszcza, ale w końcu i tak nie lubię leżenia na plaży. Spacery, gry, dobra lektura. Czego więcej trzeba? Notek o książkach w najbliższym czasie więc nie zabraknie. Z filmami przez kilka dni sobie odpocznę, ale ustawiłem sporo do nagrania - potem będę nadrabiał. 
A dziś kolejna autorka polska - dzięki DKK i różnym namowom wciąż eksperymentuję z naszymi współczesnymi pisarkami. Masłowska, Bator, Tokarczuk... Chyba nawet facetów tyle nie czytam co kobiet.
Pierwsze spotkanie z Sylwią Chutnik i jej najnowsza książka. Specyficzna, bo to zbiór opowiadań, a nie powieść. No i warto zaznaczyć, że większość tekstów była już publikowana w różnych miejscach, jedynie trzy rzeczy są premierowe.


Trudno porównywać te opowiadania. Moim zdaniem są trochę nierówne, nie wszystkie pomysły są równie wciągające, a niektóre wydawały się nawet trochę wtórne. Powiedzmy, że tak pół na pół - zachwyca i wciąga, a druga część była kompletnie obojętna. Nawet nawiązania do Powstania Warszawskiego, mimo zawartych tam emocji, wydały się płaskie. Mocną stroną natomiast dla mnie były np. opowiadania nawiązujące do Śląska i jego mieszkańców. Autorka znana z klimatów warszawskich, okazuje się, że równie dobrze wyczuwa urok starych kamienic i miasteczka na południu kraju. Ona po prostu pisze o zwyczajnych ludziach. Miłość, strata, ból, cierpienie, tęsknota. Niby uczucia, które znamy, przeżywamy je podobnie, ale tu jakby odkrywamy je z nową intensywnością. To historie jakby zebrane w trakcie szwendania się po "gorszych" dzielnicach różnych miast. Wysłuchane. I spisane tak, że człowiek zatrzymuje się z ciekawością. Bez oceniania. Próbując zrozumieć.
Niektóre opowieści bolą. Nie są łatwe, bo nie ma tu miejsca na szczęśliwe i wesołe zakończenia. Bohaterowie pragną polepszenia swojego losu, ale chyba sami już stracili na to nadzieję. Bo dotąd zmiany raczej nie dawały nic dobrego. Jak poradzić sobie z życiem, które wciąż rani?
Trochę historii i dużo współczesności. Reportaż? Chwilami jesteśmy na granicy tego. A jeszcze w innym miejscu to gotowy tekst sztuki teatralnej rozpisanej na role. Ale wbrew tytułowi i pewnych elementów snu, czy klimatów paranormalnych, nie znajdziecie tu dobrych czarów, magii. Duchy są raczej zapowiedzią i świadkiem bólu, śmierci i smutku. 
Niewesołe. Trochę nierówne. Ale na pewno ciekawe. 
Mój egzemplarz, który dostałem od ZNAKu (Dziękuję!) powędrował już w Polskę, więc nie pytajcie czy jest szansa na jego zdobycie. Ale zerknijcie na zakładkę z konkursem - znajdziecie nie mniej ciekawe tytuły. 

6 komentarzy:

  1. Wydaje mi się że tematy tych opowiadań byłyby w moim guście ... ale z opowiadaniami mam tak, że kiedy trafia się fajna historia to szybko się kończy ... Zaczynając następne mam w głowie poprzednie i kolejna historia mnie nie przekonuje ... dlatego wolę powieści

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w sumie coś w tym jest. Trzeba sobie to dawkować, by na chwilę zatrzymać się przy każdym z bohaterów i jego/jej historii

      Usuń
  2. Coraz bardziej się przekonuję do stylu Sylwii Chutnik. Najbardziej spodobało mi się tytułowe opowiadanie i dwa ostatnie teksty nawiązujące do drugiej wojny światowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tytułowe świetne, ale dla mnie chyba lepsze są z początku tomiku niż pod koniec. Jakoś mnie te "powstańcze" nie urzekły

      Usuń
  3. Zaciekawiłeś mnie tą recenzją. Wiem już czego szukać na bibliotecznych półkach,

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś ciągle nie mogę przekonać się do tej autorki i sięgnąć po książkę i nawet nie potrafię powiedzieć dlaczego.

    OdpowiedzUsuń