Ktoś mógłby się zaśmiać widząc tak sformułowany podtytuł - nie oszukujmy się 20 mln. dolarów za lot jest nadal dostępne nielicznym - ale jeszcze kilkadziesiąt lat temu nikt nie miał na to szans, a technologia wciąż idzie do przodu. Kto wie - może nasze wnuki będą traktować takie wycieczki jako atrakcję na podobnym poziomie jak podroż do Nowej Zelandii...
Po takiej dygresji na początek kilka słów o filmie. Christian Frei nie jest nowicjuszem w robieniu dokumentów i trochę mnie zaskoczył tym filmem. Jest jakiś nierówny... Z jednej strony ponad półtorej godziny materiału i chwilami jest bardzo interesująco, ale poprzez brak jednego wątku, skakania z tematu na temat odczuwa się coraz większe zniechęcenie. Ale po kolei.
Pretekstem do nakręcenia filmu był udział w locie kosmicznym i pobyt na międzynarodowej stacji "kosmicznej turystki" - Amerykanki (irańskiego pochodzenia) Anousheh Ansami. To jej towarzyszymy zarówno w przygotowaniach, jak i już w trakcie samego lotu (rany, jak córa była zafascynowana tymi obrazkami). Ponieważ jednak póki co NASA nie oferuje takiej usługi wraz z reżyserem wędrujemy na teren byłego Związku Radzieckiego - do legendarnego Bajkonuru.
I to jest ten drugi pojawiający się wątek - choć trzeba przyznać równie ciekawy, ale troszkę już w innym nastroju niż sama relacja z podróży w kosmos. To bardzo nostalgiczna i troszkę smutna opowieść o tym co pozostało z programu kosmicznego, który był taką dumą ZSRR. Zamiast potęgi i nowoczesności, obecnie widzimy raczej siermiężność, przestarzałe technologie, armię ludzi którzy trzymają się tych miejsc pracy, bo na nic innego nie mają szans. Może wygląda to zabawnie - jakbyśmy cofnęli się 30 lat wstecz (polecam szczególnie degustację z kucharkami :)), ale ci ludzie wkładają to serce i o dziwo to wszystko wciąż działa. A dzięki takim turystom, od każdej osoby zdobywają ponad połowę kosztów na kolejny start. Po raz pierwszy mamy możliwość zastanowić się też nad tym co dzieje się wokół lotów kosmicznych np. jakie korzyści i straty mają mieszkańcy okolicznych wiosek i miasteczek. Reżyser dołącza do grupy złomiarzy, którzy polują na resztki (np. silniki) odrzucane przez rakiety i obserwuje ich pracę (to już trzeci wątek - dobrze liczę?).
Przy okazji rozmów z Ansami o marzeniach i ich realizacji poruszony został jeszcze jeden temat: działania różnych fundacji i projekty stypendialne dla rożnych pasjonatów, którzy starają się wymyślić coś by loty w kosmos były dużo tańsze i bardziej dostępne. Wszystko to interesujące, ale ma się wrażenie, że każdy z tych wątków spokojnie by wystarczył na krótki reportaż, a skomasowane razem sprawiają wrażenie, że na wszystko zerkamy troszkę za szybko i za płytko. Przeszkadzało mi też to, że każdy z nich jest troszkę w innym klimacie.
A jednak moim zdaniem warto zobaczyć! To film o marzeniach, ich realizacji - zdajemy sobie sprawę i z tego, że przesuwamy granicę możliwości człowieka, ale też jeszcze mocniej dociera do nas ile jeszcze przed nami nieznanego. Dobre wykorzystanie muzyki z różnych filmów Sci-Fi sprawia, że niektóre zdjęcia naprawdę zostają w głowie...
Interesuje mnie ta tematyka. To coś dla mnie. No i film za darmo w iplexie! Spory plus ;)
OdpowiedzUsuńto polecam też lotnicy kosmonauci, albo pierwsi na księżycu! ja też lubię tę tematykę
UsuńOglądałam na "Trzech żywiołach", świetny film. Od tej pory marzy mi się podróż nie w kosmos, a... do Bajkonuru :D
OdpowiedzUsuńma klimat nie? A Gwiezdne miasto równie fajne - te ćwiczenia, posiłki :)
Usuń(Pseudo)dokument, który w najlepszy sposób ukazał mi świat kosmosu z całą jego otoczką na ziemi - ze złomowym "biznesem" dzięki, któremu wymarły Bajkonur jeszcze istnieje jako osada ludzka. Niejednokrotnie na seansie wyrwało się mi "łał" :)
OdpowiedzUsuńfragmenty świetne, ale nie uważasz, że za dużo tam tego wszystkiego (np. ci rumuńscy zapaleńcy z balonem)?
UsuńBaloniarzy nie pamiętam. Mnie właśnie przekonała ta rozpadająca się, rozczłonkowana fabuła - dzięki niej można poznać, jak wielowątkowym i dla jak wielu ludzi dochodowym biznesem są komercyjne loty w kosmos :)
Usuń