Meryl Streep i Tommy Lee
Jones - już same te nazwiska budzą ciekawość. Do tego jeszcze doszły rekomendacje koleżanki z pracy, więc nie było rady - Sylwester był okazją m.in. do powtórzenia sobie Nietykalnych, ale Nowy Rok obowiązkowo stał się okazją do leniwego seansu w bardziej kameralnym gronie (czyli jedynie z żoną).
Nie bardzo wiedziałem czego się spodziewać, bo producenci zaczynają komediami nazywać tak różne rzeczy, że czasem kopara opada. Otóż komedia to na pewno nie jest. A już na pewno nie "romantyczna" w takim znaczeniu do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. Jest parę scen zabawnych, jest raczej lekko i z sympatią do bohaterów, ale sam temat jest raczej poważny (choć nie jest to też dramat). Przyjmijmy roboczo wersję mojej żony, która nazwała ten film: instruktażowym. Masz kryzys, lub czujesz, że się zbliża? Wykorzystaj film by o tym porozmawiać :)
Kiedyś opisywałem już Fireproof, który podejmuje podobny temat, ale z mocnym odwołaniem do wiary - można go potraktować naprawdę jako świetny temat do rozmowy. Tu jest dużo bardziej z przymrużeniem oka, choć przecież problemy, o których mowa są podobne i jak najbardziej poważne. Kay i Arnold są małżeństwem od 31 lat, dzieci ich już opuściły, a oni coraz bardziej oddalają się od siebie. Brak w ich związku nie tylko namiętności, ale nawet najprostszej komunikacji. Pozostała rutyna, jakieś przyzwyczajenia, wygoda życia razem (szczególnie dla niego). Kay zdeterminowana do poszukiwania jakiejś odmiany, postanawia zorganizować im wyjazd na tygodniowy turnus do znanego (choć kontrowersyjnego) terapeuty prowadzącego sesje dla małżeństw. Więcej chyba nie mogę zdradzić :)
Czy każde małżeństwo czeka podobny kryzys? Czy wypalenie tego pierwszego ognia jest czymś naturalnym i nieuniknionym? Jak żyć, jeżeli każdego dnia masz coraz mniej cierpliwości do swego małżonka/i, gdy różne rzeczy denerwują cię na tyle, że przestajesz nawet dostrzegać swoje wady i niedoskonałości?
Lekki, chwilami zabawny i na pewno niegłupi film. Pokazuje, że czasem niewiele trzeba by ruszyć z kolein rutyny, ale oboje muszą tego chcieć. Co do tego potrzeba? Po prostu postarać się uczynić ten pierwszy krok, zacząć rozmawiać, pokazać że jeszcze zależy.
Chwilami może zbyt wiele odwołań tylko do sfery seksualnej, ale rozumiem, że to uproszczenie na potrzeby filmu - mamy wtedy zapewniony temat do mnóstwa zabawnych dialogów, niedomówień i gagów.
Obraz ciepły, niegłupi, może nawet wzruszający i na dodatek fajnie zagrany. Meryl za każdym razem mnie zaskakuje... Może nie jest to kino odkrywcze, zaskakujące, ale za to szczere i opowiadające o życiu bardzo trafnie. Warto się wybrać, polecać innym - im ludzie dłużej w związku tym pewnie lepiej zrozumieją o co w tym filmie biega, bo będą widzieć konkretne realne sytuacje i trudności (wyjazd do mamusi to tylko przykład). Może będzie to okazja do jakiejś rozmowy? Nawet gruboskórnym facetom powinno coś tam zaświtać w głowie (polecam np. wypowiedzi kolegi z pracy Arnolda).
Coś dla mnie pod wieloma względami, ale nawet dla samej tylko Meryl chętnie go kiedyś obejrzę w domowym zaciszu, gdyż teraz idzie w kinach, czyż tak?
OdpowiedzUsuńjuż z kin zniknął więc pewnie spokojnie można polować na dvd albo w tv...
Usuńa może na iplex wejdzie
Usuńmoże ale widzę, że z nowościami mają dziwną politykę - wchodzą do puli na tydzień, na dwa i znikają...
UsuńObejrzałam całkiem niedawno, głównie ze względu na obecność Meryl Streep (to nazwisko, które cały czas przyciąga mój wzrok, a potem kradnie czas) i uważam ten film za bardzo udany. Mądry, do przemyślenia. Na każdym kroku otrzymujemy prawdy, często banalne (ale życie pokazuje, że takie właśnie są najistotniejsze) na temat ludzkiej egzystencji. Myślę, że wiele par w pewnym wieku boryka się z podobnym kryzysem.
OdpowiedzUsuńNo i po twojej recenzji mam ochotę obejrzec! A to promowanie na komedie romantyczna wytworzylo mi w umysle obraz kolejnego filmu o idiotycznych zalotach doroslych ludzi. Uff, obejrze :)
OdpowiedzUsuńOglądałam i się uśmiałam. Tommy Lee Jones rządzi :) Ten jego przygarbiony look i brzuszek :D
OdpowiedzUsuńkanapowy troglodyta :) i ten fotel przed telewizorem. Ale Meryl równie fajna!
UsuńWłaściwie nie odzywam się, gdy piszesz o filmie, bo rzadko odwiedzam kino (w tym pędzie trzeba coś wybrać), ale na tym akurat byłam i potwierdzam, że ciekawy, a gra głównej pary rewelacyjna jak zwykle. Młodzi mogą się nudzić;) Ci z nieco dłuższym stażem małżeńskim z pewnością nie. Dobry film na trudne czasy:)
OdpowiedzUsuńPrawda :)
Usuńdziś widzę, że pojawił się w kioskach z tygodnikiem za 29.90