piątek, 1 lipca 2011

Kim Nowak, czyli radość z grania

Od koncert w Stodole jakoś powróciła do mnie na nowo płyta, którą kupiłem w roku ubiegłym i po dość intensywnym słuchaniu odłożyłem na półkę. Może dlatego, że ani w domu a i tym bardziej w pracy nie mam za bardzo słuchać ostrej muzyki (chyba że na słuchawkach). A muzyka jest dość ostra. Ta płytka to debiut kapeli Kim Nowak. I trochę zaskoczenie bo trzon kapeli tworzą synowie Wojtka Waglewskiego, którzy dotąd eksperymentowali muzycznie raczej w innych rejonach (jako Fisz i Emade stali się dość znani w kręgach rapu czy elektroniki), a nawet gdy nagrywali coś bliżej rocka na pewno nie było tak ostre.
Ale to dobrze, bo to płyta przy której trochę budzi się w człowieku zwierzak uwielbiający surowe i ostre brzmienia. Nagrane w stylu grażowym, chyba specjalnie nie czyszczone brzmienia, ale dlatego właśnie brzmi to kapitalnie i słychać w tym ogromną radość z grania - żywioł i energia prawie taka sama gdy widzi się ich na żywo. Nawet ich ojciec nie grywa tak ostro :) Ale pewnie ich raczył podobnymi rzeczami bo ewidentnie jest to pewnego rodzaju hołd muzyczny dla klasyki rocka (a może raczej hard rocka). Momentami słyszymy tu dźwięki niczym z płyt śp. Tadeusza Nalepy - innym razem np. Sonic Youth, czy Queens Of The Stone Age (choć skojarzeń może być sporo innych).
Mamy więc płytę, która jest raczej nie tyle zupełnie nowatorskim graniem co pewnym "odświeżeniem" rożnych stylów - no to zagrajmy jakiegoś fajnego bluesa... I jadą. Ale jak jadą! Oj brakuje takiego grania na polskim rynku muzycznym - bez ściemniania, bez udawania czegokolwiek, ale radosnego muzykowania bo po prostu to lubimy i to czujemy (czy tylko mnie bawi "wielki giatrzysta" Skawiński i wolta od ONA do jakichś popłuczyn po Kombi?)... Zaraz zaraz wspomniałem o braciach Waglewskich, ale przecież ta płyta brzmi tak, a nie inaczej głównie dzięki wymiataniu trzeciego członka tej grupy - na gitarze rządzi Michał Sobolewski i naprawdę duży szacun dla tego gościa (na koncertach też jest świetnie). Co prawda nie przebiją mojego zdziwienia bo jest ich trzech (a najbardziej kopara mi opadła po usłyszeniu ile fenomenalnego hałasu mogą robić dwie osoby czyli White Stripes), ale zarówno we fragmentach spokojniejszych jak i tych bardziej energetycznych zarowno gitarowe solówki jak i całościowe brzmienie tworzą kapitalną całość. Jest jazgot, ale niegłupie i co ważne w 100% polskie teksty słychać (co nie zawsze udaje się nawet przy innych płytach nagrywanych i czyszczonych w studiach po wielokroć). Wokal może czasem trochę za bardzo przesterowany (no ale nie będę się czepiać, taka moda i pasuje do niektórych kawałków). 
Hmm... Czy lubicie gitarowe granie? Brzmienia garażowe? Klimaty z lat 70-tych czy 80-tych i energię, którą było słychać nawet w balladach (choćby led Zeppelin)? No to sięgajcię po tę płytę. Jak dla mnie kawał świetnej muzyki - momentami wybuchowej jak dynamit (np. AAA!), innym razem bardziej spychodelicznej czy kołyszącej niczym twórczość ich ojca (choćby Nóż)...
Słucham na okrągło od kilku tygodni i nie mam dość. I nawet trudno mi wskazać jakiś konkretny najlepszy czy najsłabszy kawałek. Oby więcej takich kapel, takiego grania i takich płyt...


ps. siódmy miesiąc bloga :) ale frajda, że udaje się wytrwać i pomysłów zamiast mniej to coraz więcej. Wciąż się uczę, obserwuję inne blogi - zdążyłem się zorientować, że najczęściej są homogeniczne - albo tylko film, albo książki, albo muzyka. Ale ponieważ mnie kręci wszystko to najwyżej będę się starał porządkować i oddzielać te grupy postów. Nadal zapraszam chętnych do współtworzenia, do komentowania i oczywiście do polecania tego adresu innym.
Jak to zawsze żartuje Emilian Kamiński w swoim teatrze: Podobało się? To reklamujcie swoim przyjaciołom! Nie podobało się? To reklamujcie swoim wrogom :)
I ja mam nadzieję, że komuś się coś tu spodoba, wyda się interesujące...

2 komentarze:

  1. Czy wspominając koncert Kim Nowak w Stodole masz na myśli koncert dla Stopy? Bo jeśli tak to i ja tam byłam. Piękny koncert, piękne wydarzenie. Zryczałam się nie raz ( w tym raz ze śmiechu na Mumio). A Kim Nowak widziałam raz na żywo w moim mieście i był to koncert kompletny:) Nie przepadam za bardzo za muzyką gitarową, czy garażową, ale Ci panowie (eh takich synów powić) mają taką energię, że się nie da w to wejść całą sobą. Tylko palenia gitar brakło:)

    OdpowiedzUsuń
  2. :) no proszę - dokładnie ten koncert miałem właśnie na myśli!

    OdpowiedzUsuń