Notatnik kulturalny
wtorek, 14 października 2025
Droga do Vermiglio, czyli gdzie zaczyna się i gdzie kończy moja wolność
„Droga do Vermiglio” w reżyserii Maury Delpero to opowieść w której niby niewiele się dzieje, jest sporo niedopowiedzeń, ale też urzeka klimat w jakim dzieje się cała historia. Wybranie jako miejsca akcji wioski w górach na północy Włoch, gdzie do dziś nie ma idealnej komunikacji, zatrudnienie jako aktorów głównie ludzi stamtąd, by urealnić akcent, nadaje temu filmowi dość wyjątkowego charakteru.
Gdzieś toczy się wojna światowa, ale oni poza tym że słyszą czasem samoloty i zabrano do wojska młodych mężczyzn, w niewielki sposób jej doświadczają. Życie toczy się powoli, zgodnie z rytmem natury, tak od dekad. Ludzie się znają, może nie mają wiele, ale też wiele im nie potrzeba.
The Pitt, czyli czasem po prostu mam dość
Wtorek i czas na kącik dla kinomaniaków. I dziś chyba aż dwie notki, drugą wrzucę wieczorem, taką bardziej wytrawną, a na razie coś bardziej komercyjnego. A może i nie? Muszę bowiem przyznać, że choć widziałem wiele seriali medycznych i już dawno przestały mnie one zachwycać The Pitt nie jest jedynie czystą rozrywką dla zabicia nudy, przesłodzonym obrazem szpitala, w którym przystojni medycy rozwiązują wszystkie problemy. Pierwsze dwa odcinki może jeszcze nie dają pełnego obrazu, rozkręca się to dość powoli, ale potem jest już jazda bez trzymanki.
I refleksja: oni tam naprawdę robią co mogą, bo prawie każdy normalny wybrałby spokojniejszą i mnie odpowiedzialną pracę.
W końcu od tego co zrobisz może zależeć czyjeś życie.
poniedziałek, 13 października 2025
Back to Black. Historia Amy Winehouse, czyli chyba jedynie dla muzyki
W ramach poniedziałkowej dawki muzyki tym razem film. W sumie muzyka jest chyba jego najmocniejszą częścią i jedynie ona wynagradza spore mielizny scenariusza. Marisa Abela poradziła sobie całkiem nieźle z wcieleniem w przedwcześnie zmarłą gwiazdę, trudno jednak powiedzieć żeby scenariusz pomógł jej wydobyć głębię z tej postaci. Ślizgamy się po powierzchni, a nie schodzimy w głąb.
Jest więc zwyczajna (choć rozbita) rodzina z przedmieść Londynu, miłość do muzyki, dość swobodny sposób prowadzenia się, potem powolna droga do kariery, toksyczny związek, pogłębiające się uzależnienie...
Czy gdyby trafiła bardziej szczęśliwie, nie miałaby takich epizodów związanych z używkami? Tego się nie dowiemy, bo niektóre rzeczy jedynie dotknięto (choćby presję ze strony dziennikarzy), a poza relacją Amy z "miłością jej życia", niewiele tu innych postaci, one wydają się nie mieć znaczenia, choć przecież wiemy że znaczenie miały.
niedziela, 12 października 2025
Jedna bitwa po drugiej, czyli spiskowcy miłujący wolność kontra totalitaryzm
Chyba nie spodziewałem się takiego filmu po Andersonie, to zdecydowanie najbardziej na luzie nakręcony jego obraz. Zwariowany, a mimo wszystko całkiem na serio i bardzo w punkt pokazujący różne bolączki współczesnej Ameryki. Choć scenariusz oparty jest na powieści Pynchona, której akcja dzieje się w latach 80, Anderson przeniósł ją do współczesności, czyniąc być może jeszcze aktualniejszą. Wtedy wspomnienia i zapał buntowników z lat 60 zderzały się z polityką Reagana, a teraz jeszcze mocniej współgra to z rządami Trumpa, polityką antyimigrancką i naciskiem na to, by wszelkie sprawy rozwiązywać siłą.
Czy szansą jest jedynie odpowiedź siłą na siłę? Czy oddolne protesty mają sens? Na pewno współpraca i budowanie sieci wsparcia, zabezpieczeń przed represjami służb i to jest tu kluczem do fabuły.
Bob Ferguson (Leonardo DiCaprio) kiedyś podkładał bomby, był przekonany, że sprawę da się wygrać, a dziś... Cóż - rozleniwił się, myśli jedynie o kolejnej chwili by się napić lub zajarać. Wiedzie beztroskie życie w niewielkim miasteczku, gdzie zbudowano sporą społeczność ludzi, którzy są trochę outsiderami i gdzie od lat tworzy się jeden z punktów wparcia dla wszystkich nielegalnych imigrantów. Tu mogą czuć się bezpieczni...
sobota, 11 października 2025
Inter Alia, czyli całe życie o to walczyłam
Pisząc o najnowszej premierze NT Live w ramach pokazów w Multikinie pewnie warto by wspomnieć o pokazie sprzed kilku lat, czyli Prima Facie. Spektakl okazał się dużym sukcesem, był gorąco dyskutowany, doczekał się adaptacji (w tym u nas w Teatrze Polonia i też o nim pisałem). I oto scenarzystka Suzie Miller i reżyser Justin Martin powracają do podobnego tematu. Spodziewajcie się przedstawienia, które mocno Wami wstrząśnie.
Bohaterka Inter Alia to Jessica Parks - sędzina, która robi nie tylko błyskawiczną karierę, ale i z dumą podkreśla jaką misję realizuje - ma być głosem ofiar, pokrzywdzonych, ich obrońcą. Nie będzie pozwalać żeby na jej sprawach obrońcy stosowali jakieś sztuczki, wywierali presję na świadkach, próbowali przedstawiać w ich świetle zeznania. W szczególny sposób podkreśla to w sprawach dotyczących gwałtów, gdy trauma może w znaczący sposób wpływać na to jak pamięta się pewne szczegóły, jak się o nich opowiada, a to wszystko adwokaci oskarżonych mogą bezlitośnie wykorzystywać na korzyść swoich klientów. Wiadomo - dopóki nie udowodnisz winy, sprawa jest traktowana jako słowo przeciw słowu. Często osoby, które doświadczyły czegoś potwornego, są w dużo trudniejszej sytuacji przed sądem, choć to one powinny być w szczególny sposób otoczone opieką.
czwartek, 9 października 2025
Diabelski krąg - Alek Rogoziński, czyli dobry cel, ale te intencje
Od czasu do czasu lubię sięgnąć po coś tak niezobowiązującego, lekkiego jak komedie kryminalne Alka Rogozińskiego. Wszystko nakreślone dość pobieżnie, niby banalne sytuacje, przerysowane sytuacje, ale czasem trafi się zabawny fragment, a całość czyta się po prostu błyskawicznie.
Ty razem dodatkowo skusiła mnie postać Siostry Małgorzaty Chmielewskiej, którą bardzo szanuję, a która zgodziła się nie tylko na to by umieścić ją w fabule, ale i korzysta pośrednio z publikacji, bo część środków ze sprzedaży zdaje się idzie na jej Fundację.
Zdecydowałem się na audiobook żeby poszło jeszcze szybciej, ale trochę zawiodłem się na interpretacji Kasi Pakosińskiej. To raczej mało profesjonalne u lektora, jeżeli chwilami słyszymy że sama dusi się ze śmiechu i czyta ze strasznie sztuczną intonacją. Może nie powinienem narzekać, bo to styl trochę pasujący również do charakteru książki, jakoś jednak odnosiłem wrażenie że nie potraktowano produkcji zupełnie serio.
środa, 8 października 2025
Zamach na papieża, czyli ten to się nie pie...li ani w pracy ani w tańcu
Władysław Pasikowski i Bogusław Linda już zapowiedzieli, że to ich ostatni wspólny film. I nie wiem czy to nie jest najlepsza decyzja - zostawić to co dobre i przestać już powtarzać tych samych schematów co lata temu, bo już podobne emocje nie wrócą. A skoro widać że nie bardzo potrafią nakręcić nic innego, to może lepiej już sobie odpuścić.
Zabawa w odniesienia do dawnych historii, do Psów, do Krolla i innych innych ich wspólnych filmów może i chwilami bawi, ale to materiał raczej na jakiś benefis, a od pełnowymiarowej produkcji człowiek oczekiwałby ciut więcej. A tu - te same miny, te same wulgarne teksty, ten sam klimat, te same sceny mordowania na chłodno. Mocni ale i nostalgiczni faceci, ponętne kobiety, które trudno zrozumieć, więc lepiej nie próbować i dać im to czego chcą, by na chwilę zostały, prymitywy którym trzeba przypierdolić przy pierwszej okazji no i postawa totalnego cynika, dla którego jedyną wartością może być ktoś bliski. Tak, dla niego zrobi wszystko. Nawet dokona zamachu na papieża.
wtorek, 7 października 2025
Teściowie 3, czyli a pamiętasz jak się kochaliśmy?
No i kilka zdań o wielkim przeboju jesieni w polskich kinach - frekwencyjnie na pewno znowu będzie sukces. I w sumie nie ma co się o to wkurzać - format wciąż ma w sobie trochę świeżości, aktorsko jest naprawdę dobrze. Co z tego, że mnie nie bawi tak bardzo?
Podlane wysokoprocentowym paliwem nasze różne kompleksy, pretensje, różnice światopoglądowe, wybuchają na ekranie po raz kolejny. Były już dwa podejścia do ślubu, teraz mamy za to chrzest. To znaczy nie wszyscy o tym wiedzą, bo tym niewierzącym trzeba było powiedzieć, że to spóźnione urodziny wnuka, ale w końcu tradycja jest najważniejsza. A może nie tylko o nią chodzi?
Być kochaną, czyli czy dalej tak się da?
Filmowo dziś aż dwie propozycje - pierwsza tradycyjnie bardziej dla koneserów, druga będzie rozrywkowa. A że filmów uzbierało się sporo, pewnie jeszcze przez kilka dni będę Was nimi zarzucał :)
Być kochaną, kameralny film Lilja Ingolfsdottir to propozycja, która może spodobać się fanom kina skandynawskiego, dramatów skoncentrowanych na warstwie psychologicznej. Tu nie jest istotne jakieś konkretne wydarzenie, zmiana, decyzja, ale mamy okazję przyglądać się zwykłemu życiu, drobnym scenom, składającym się na złożoną całość. To one pozwalają nam zrozumieć stan w jakim znalazła się bohaterka. Kiedyś - szczęśliwa w związku, który jej się trafił po kilku mnie udanych relacjach, szalejąca z miłości, pozwalająca sobie na zwariowane rzeczy odbiegające od rutyny.
A dziś?
poniedziałek, 6 października 2025
Nene Heroine - 4, czyli jazz, trans, żywioł
Dziś niebanalnie. Odważnie. Brawurowo.
Po niewielkiej dawce jazzu w Krakowie (załapaliśmy się na przegląd młodych talentów), miałem ochotę na więcej. I oto świeża płyta.
A jeżeli będziecie mieli ochotę na więcej to i trasa koncertowa - zdaje się, że nie tylko Nene Heroine, ale również dwóch innych ciekawych formacji: Pink Freud i Fish Basket.
4, czyli najnowszy album gdańskiej formacji Nene Herione to jazz w nowej odsłonie. Chwilami więcej w nim rocka, elektronicznej zabawy, psychodelii. I w tym jest właśnie niesamowita energia, czuje się zarówno ducha improwizacji, jak i budowania rozbudowanej suity rockowej, złożonej opowieści, w której może i brak wokalu, ale za to sama muzyka jest nam przewodnikiem.
niedziela, 5 października 2025
Terapia dla par, czyli popracujmy nad sobą, by związek był bardziej udany
Dla kogoś kto nie zna filmu (pisałem o nim tu) ten spektakl to może być niezła niespodzianka. Choć nie brakuje w nim akcentów komediowych, w pewnym momencie uświadamiamy sobie, że tu dzieje się coś ważnego. I to na pewno go wyróżnia od wielu innych propozycji teatralnych, które krążą po kraju.
Oto trzy pary spotykają się w gabinecie jaki wskazała im terapeutka. Tyle że ona sama się nie pojawia. Kazała im przyjść do trochę większego miejsca spotkań, mają do dyspozycji barek, ekspres do kawy i mają poświęcić trochę czasu na wspólną sesję grupową. Trochę ich już poznała na spotkaniach z każdą z par z osobna, teraz muszą otworzyć się przed obcymi dla nich osobami, ale i otrzymać okazję, by spojrzeć na swoje problemy trochę innym okiem.
Tak wiele ich różni - wiek, staż, zainteresowania, doświadczenia. Niektórzy mają dzieci, inni jeszcze nie, jedni już się trochę sobą znudzili, a u innych czuć iskrzenie jakby dopiero byli na etapie poznawania się wzajemnie.
Przerwana gra - Wojciech Nerkowski, czyli zamach podczas Konkursu Chopinowskiego.
Właśnie rozpoczął się XIX Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina. Na kilka tygodni Warszawa stała się światową stolicą muzyki klasycznej. 84 pianistów z 20 krajów walczy o zakwalifikowanie do kolejnych etapów, a w konsekwencji o zajęcie 1 miejsca w Konkursie. Wydarzenie przyciąga uczestników, ale też fanów z całego świata. Do Polski przyjeżdżają nawet melomani z Chin czy Japonii. Wydawać by się mogło, że tak ogromne wydarzenie kulturalne ma odpowiednią ochronę. Ale czy na pewno?
To i inne pytania zadaje Wojciech Nerkowski w swojej najnowszej powieści „Przerwana Gra”, która ukazała się w czerwcu tego roku nakładem Wydawnictwa Lira.
Borys Nowak to młody, ambitny pracownik Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, ale nie jest to spełnienie jego marzeń. Borys zawsze marzył o karierze asa wywiadu na miarę słynnego Agenta 007. Chciałby podróżować po świecie, łapać złoczyńców i otaczać się luksusem i najnowocześniejszymi gadżetami jak w filmach o Jamesie Bondzie. Jednak w związku z pewnymi okolicznościami i powiązaniami prywatnymi Borysa, chłopak zostaje w kraju i pracując w „Firmie” – jak nazywają ABW – rozpracowuje grupy przestępcze działające na terytorium Polski. A tych w dobie wojny hybrydowej z Rosją nie brakuje.
sobota, 4 października 2025
Beetlejuice Beetlejuice, czyli nie mów tego po raz trzeci
Oczywiście rozumiem pytania: po co sequele po latach, to rzadko wychodzi dobrze. Pamiętajmy jednak że w tym przypadku na szczęście nie dorwał się do tego ktoś zupełnie inny, czyli wciąż Tim Burton jakoś unosi się nad tym filmem, a po drugie - przecież tamtą produkcję pamiętają jedynie ludzie po 40 albo i po 50, a chodzi jednak o to, żeby trochę odświeżyć fabułę dla młodszej grupy widzów. Obsadzenie Ortegi w roli głównej trudno potraktować inaczej niż próbę uniesienia się na fali sukcesu Wednesday.
Na pewno fajnym pomysłem było nie tyle kręcenie tej samej historii na nowo, co próba powrotu do jej bohaterów po latach. Fakt iż grają w większości ci sami aktorzy jest miłym akcentem. A że fabularnie już nie ma takiej frajdy jak przed laty? Cóż. Zmieniło się chyba też nastawienie widza. Balansowanie między kinem dla nastolatków, a dla widza dorosłego, między horrorem i śmiesznością, między czarnym humorem i kiczem, wtedy zaskakiwało. Dziś trudno czymkolwiek zaskoczyć.
Może po prostu zbyt grzeczne to wszystko?