środa, 20 lipca 2011

Zimne wybrzeża, czyli zimna wojna i chłód w sercach

Długo zbierałem się by napisać coś na temat tej książki, bo uczucie mam strasznie mieszane. To było moje pierwsze spotkanie ze Szczepanem Twardochem, sporo wcześniej słyszałem o nim dobrego i podchodziłem do tej powieści z dużą ciekawością. Autor często wrzucany jest do worka pisarzy z nurtu fantastyki naukowej (mi tak akurat to nie przeszkadza), ale "Zimne wybrzeża" bliższe chyba byłyby powieści sensacyjnej. Niby otoczenie chłodne, ludzi niewielu, żadnych banków do obrabowania, ale Spitsbergen, gdzie toczy się akcja był przecież przez wiele lat przedmiotem i tłem  różnych rozgrywek politycznych i szpiegowskich wielkich mocarstw. 
Mamy więc tło. Zamknięte społeczności polarników sowieckich, polskich, norweskich górników. Lodowate wybrzeża skąd chyba bliżej do bieguna niż do normalnej cywilizacji. Czas - rok 1957. Zimna wojna. Bohater - dość młody i tajemniczy John Smith legitymujący się brytyjskim paszportem. Naukowiec? Szpieg? A jeżeli tak to czyj?  

Czuć, że autor chyba odwiedzał tamte rejony. Opisy przyrody, atmosfery, codzienności na Spitsbergenie są świetnie zarysowane. Ten dość przytłaczający klimat, dużych obszarów odludzia, surowej natury i surowych ludzi żyjących na tym kawałku lądu jest jednym z dodatkowych elementów wpływających na fabułę (nie wiem czy dam radę o niej pisać unikając spoilerów). Bo przeżyć tu mogą tylko najsilniejsi, a nawet oni zależni są od innych np. w kwestii zapasów. Gdy zniknie ktoś z polarników, mimo poszukiwań jego szanse na przeżycie z godziny na godzinę maleją.  
Opis kolejnych działań Johna Smitha, choć nie do końca znamy ich cel zarysowany jest ciekawie, nawet trzyma w napięciu (he he jak u Mac Leana). Powoli też dowiadujemy się coraz więcej o naszym bohaterze - człowieka od dość skomplikowanym życiorysie.  Tożsamość narodowa, losy rodzin różnokulturowych, wielka polityka wpływająca na losy pojedynczych ludzi, grup etnicznych. Zakręty historii zresztą jak się okaże odgrywały znaczącą rolę w losach innych postaci, które się tu pojawiają. Kogo uważamy za zdrajców, kogo za męczenników, a co w naszej historii było niepotrzebnym przelewem krwi i porywem głupoty. Smith dużo rozmawia, stara się zdobyć zaufanie swoich rozmówców i zrealizować swoją misję... Przykrywka badań socjologicznych na temat zamkniętych społeczności otwiera przed nim niejedne drzwi.
Niby powieść sensacyjna, ale chyba nawet ważniejsza od akcji jest pewna warstwa, nazwijmy ją ideologiczną. Z góry znamy przekonania bohatera (i poniekąd również autora) i nienawiść do komunizmu, do Rosjan jest tu czytelna od samego początku. Możemy domyślać się w jakim kierunku rozwinie się akcja, choć nie ukrywam, że niektóre sceny (mimo podobnych światopoglądów i ocen historii) są dla mnie kompletnie niezrozumiałe i mnie ciut zniesmaczyły. Ta warstwa ideologiczna jest obecna w różnych wspomnieniach bohatera, jego wypowiedziach, przemyśleniach czy relacjach innych osób. Wtedy czyta się to nieźle, ale gdy bohater nagle przechodzi do czynów jakoś mnie ta "oczywistość ocen, sądów i wyroków" odrobinę przeraża. Fabuła nie wyjaśnia wszystkiego i niektóre rzeczy wydają się trochę na siłę tu wciśnięte. Zakończenie też przychodzi mam wrażenie zbyt szybko, zbyt gładko gdy jeszcze tak wiele rzeczy zostało niedokończonych (plotki mówią, że ma być ciąg dalszy).  
Na plus więc na pewno klimat. Spitsbergen. Piękny ale i surowy, okrutny doprowadzający też do podobnego okrucieństwa czasem ludzi, którzy tam przybywają. Cała reszta mimo, że czytało się dość dobrze (facet na pewno pisać potrafi) jednak trochę rozczarowuje, chyba przede wszystkim tym, że cała akcja jest mało czytelna, podporządkowana jakiemuś widzimisię faceta, którego do końca trudno zaakceptować i polubić (jego dylematy są interesujące a jak przechodzi do czynów okazuje się, że działa jak zaślepiony fanatyk). Bo jeżeli na ustach jest ojczyzna, walka ze złem to czemu to wszystko robi się dla jakiejś "firmy" po prostu za kasę?  
A jednak mimo, że książka raczej mnie nie powaliła, to Szczepan Twardoch wpisany do kajetu jako ciekawy autor na naszym rodzimym poletku, a w kolekcji do przeczytania kolejne dwie jego pozycje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz