środa, 23 lutego 2011

Czekając na sobotę, czyli ile prawdy w dokumencie?

Tym razem parę słów o dokumencie, który mną lekko wstrząsnął w roku ubiegłym. To opowieść przede wszystkim o prowincji - o nudzie, o sposobie na nią, o młodych bez specjalnych pomysłów na siebie. W szarzyźnie, w biedzie, w przerwach między obowiązkami pozostaje przystanek autobusowy jako miejsce spotkań i sklep gdzie można się zaopatrzyć w coś mocniejszego. No i czekanie na sobotnią dyskotekę. Nie wiem co bardziej poruszające - podglądanie jak te dyskoteki wyglądają czy wywiady z młodymi ludźmi, którzy nie przebierając w słowach opowiadają o sobie, swojej codzienności i marzeniach (niestety prawie żadnych).
Brak pracy, picie alkoholu jako normalność na każdy dzień (bo w sobotę trzeba już się upić, samo picie to mało), życie z dnia na dzień - i młodzież z kilku małych wiosek, niektórych całkiem blisko Warszawy. To poraża - syn nauczycielki, który opowiada o swoich powrotach do domu, o spaniu pod płotem, kurcze przecież to nie jest żadna patologia, krańcowa bieda, to wydawałoby się normalne rodziny. I oczywiście - mimo braku kasy i pracy - fura (choćby zdezolowana), komóra i perfuma... ech... Smutny to obraz "rozrywek" młodzieży - pokazać się, poszaleć, upić, zabawić na tylnim siedzeniu lub porobić fotki występującym striptiserkom (jedna z nich dużo też opowiada tu o sobie i swoich wyborach).
No i tak.... Jeżeli zatrzymaliśmy się na "Plebanii", "Ranczu", czy "U Pana Boga..." i wierzymy w obraz wsi spokojnej i bogobojnej, dalekiej od rozpasania i demoralizacji w miastach to dostajemy filmem niczym pałą w głowę. Ale też nie mogę się oprzeć wrażeniu, że zamierzeniem reżyserów bylo trochę zszokowanie i wybiórcze pokazanie tak by budzić jak najwieksze emocje. Nie wierzę, że tak wyglądają wszystkie wiejskie dyskoteki (w napisach dowiadujemy się dopiero, że to "show" jeździ z trasą po Polsce więc to raczej wydarzenie niecodzienne - może dlatego budzi takie reakcje napalonych młodzieńców). I nie mogę się też zgodzić z tym, że taka jest cała młodzież wiejska... równie dobrze moglibyśmy na przykładzie paru dresiarzy udowadniać, że blokowiska zamieszkuje sama patologia. Szkoda tylko, że wielu polityków i urzędników odrzucając ten film jako manipulację, tym samym nie robi nic z tą rzeczywistością wsi, w której ci młodzi ludzie tkwią. Bo ci którzy zostali tu pokazani są prawdziwi - pełni obaw przed dużym miastem, nie wierzący w swoje szanse i określający swoje miejsce właśnie w tych małych społecznościach. A tu perspektyw nie widać - transformacja te miejsca pominęła. Młodzi więc żyją pomiędzy starszym pokoleniem, które ich nie rozumie i swoimi aspiracjami aby być takimi jak ich rówieśnicy, których widzą w telewizorze. W miastach są kluby i imprezy, na wsiach to samo - tyle, że wszystko bardziej brutalne, prostsze i może mniej w tym hamulców i wyrafinowania.  
Czekając na sobotę - jako na sens życia, wytchnienie, odrobinę magii i oderwania od codzienności. Mieszkając w mieście trudno to zrozumieć, uśmiechamy się i myślimy o patologii... A drenaż wsi z najzdolniejszych i nie przejmowanie się wyrównaniem poziomów np. w edukacji trwa. To co poraża najbardziej, to nie te obrazki - tylko to, że nikogo z decydentów one nie zmuszają do działania. 
HBO jeżeli robi filmy dokumentalne to są one dość kontrowersyjne - można się na to oburzać, ale nie można udawać, że wszystko jest tu kłamstwem. Ile jest prawdy w tym filmie?
a tu całość ostrzegam, że tylko dla widzów dorosłych!

8 komentarzy:

  1. Też mnie poraził ten film i takie chyba miało być jego zadanie, więc zastanawiam się ile w nim manipulacji. Jednak strasznie mnie to smuci, że gdzieś tam ludzie tak żyją. Ale co ten film może zmienić? Miastowi pośmieją się a mieszkający na wsi obruszą, że wszystko to nieprawda.

    OdpowiedzUsuń
  2. takie filmy podobnie jak reportaże powinny natychmiast mobilizować zarówno lokalne władze jak i wszystkich szczebli - nie po to by czegos zakazywać ale by tworzyć alternatywę i zastanawiać sie co zrobić dziś by za 10 lat takich przegranych na wsi było mniej... ale może jest zbyt ostry by dotrzeć do tych którzy podejmuja decyzje?

    OdpowiedzUsuń
  3. Najgorsze jest to, że ci ludzie są wyprani z zasad, np. w okolicach Łochowa okradanie działek i pijaństwo są nagminne. To nie tylko wyzwanie dla władzy, ale również dla kościoła. M.I.T.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kościół to coraz bardziej tylko fasada, niewielki ma wpływ szczególnie na młodych - może jeszcze siłą tradycji zaglądają do świątyni ale wpływ na postawy jest prawie żaden. Tylko niewielkie wspólnoty mają szansę na silniejsze oddziaływanie na swoich cżłonków... W tym filmie chyba nawet pojawia się w opowiadaniach ludzi ksiądz ale z tego co pamiętam nawet starsi specjalnie się jego opinią nie przejmują...

    OdpowiedzUsuń
  5. moje 3 gr w formie linku:
    http://born66.net/?p=3781

    OdpowiedzUsuń
  6. dzięki coś w tym jest... podobni do nas tylko mieli pecha wzrastając w takim a nie innym środowisku... ale ten film mnie bynajmniej nie śmieszy choć i dla nich pewnie my jeteśmy czasem śmieszni. Jak nie żyje się tam z nimi to nie można oceniać... Łatwo to robić gdy się jest "ustawionym" np przez rodziców

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń