
To już któryś raz z kolei, że na film zwracam uwagę dzięki temu iż nie jest z USA :) Może uznacie, że to dziwne, ale czasem przeglądając program tv tak już mam. I raczej się nie zawodzę - nawet proste historie ogląda się inaczej, mają jakiś specyficzny klimat. No i jak Australia od razu człowiek wyobraża sobie cudne plenery. Tu głównie mamy wieś, małe miasteczko, jakieś wielkie przestrzenie i nieduży dom na odludziu pod wielkim wspaniałem drzewem figowym. Ono jest tu na równi bohaterem tego filmu jak każdy z ludzi.