Moje pierwsze
spotkanie z tym autorem i od razu zauroczenie. Książka, którą
„połyka” się w jeden wieczór niesie w sobie tyle emocji i
przemyśleń, że aż dziw bierze, że tyle tego, a słów tak
niewiele. Ma Małecki dar do używania oszczędnego słowa z ogromnym
wydźwiękiem. Te słowa są przemyślane, dobrane , trafiają do nas
i czepiają się serca. Kolejne rozdziały przeplatają historie
dwóch osobnych światów , dwóch rozdzielonych pokoleń, tworząc
jednak warkocz silnych więzi rodzinnych, przyjaźni i traum.
To opowieść o
zwykłych mieszkańcach małej wioski na końcu świata, czyli gdzieś
pod Chełmnem, gdzie wielka Historia zagląda tu tylko przez chwilę,
a i tak pozostawi swój ślad na wiele lat. Jednych zabije, jednych
wygoni, innym pozwoli wytrwać i pomagać powracającym do ich małej
ojczyzny. To opowieść o dramatach ludzkich, ich codziennym trudzie,
o różnorodności ludzkich przeżyć, które ich kształtują, łamią
lub wzmacniają. Każdy z tych bohaterów oswaja swoje dramaty i swój
los inaczej, ale życie jednych niezmiennie wplata się w losy
drugich. Fascynująca jest ta opowieść o Tośce i Szymku, o ich
stratach, o ich małych radościach i wielkich dramatach, gdzie słowa
zaklinające rzeczywistość: „Wszystko będzie dobrze” - rzadko
odnoszą skutek i tracą swą magiczną moc.
„Rdza” to
również opowieść o miłości. Młodzieńczej a także dojrzałej.
Spełnionej i odrzuconej. Wyczekiwanej latami a zawartej w listach o
codzienności i tej nieokiełznanej dokonującej się w szybkim akcie
miłosnym na kuchennym stole. Miłości, która leczy duszę i
miłości, która jest przyczyną niemocy fizycznej.
„Rdza” to
także opowieść o przyjaźni dwóch małych chłopców, których
poróżni czas dorastania, ale po raz kolejny zbliży wiek dojrzały.
Dwie drogi, które biegną osobnymi torami, inaczej dojrzewają,
znajdują odmienną ścieżkę życia, poszukują siebie w innych
rejonach, przekraczają inne granice tylko po to, by w newralgicznym
momencie znaleźć drogę do siebie i odnaleźć siebie na nowo.
„Rdza” to
książka o końcu życia, które było znane i bezpieczne i nowym
początku, gdzie każdy krok może być naznaczony bólem, gdzie
kolejny dzień to wielka niewiadoma, a strach przed Bozią, która
zabiera to co kochamy jest większy od pistoletu babci.
„Rdza” to
piękna opowieść o nas samych. O naszym zakotwiczeniu w
społecznościach z jakich się wywodzimy i w jakich żyjemy lub do
których chcemy wrócić. Z upływem lat na każdym naszym działaniu,
na każdej podjętej decyzji, na każdym dramacie czy radości
osiądzie rdza zapomnienia, która spowoduje, że żyjąc jedynie ich
mglistym wspomnieniem będziemy żyć swoją zwykłą codzienność …
Mądra książka.
Piękny styl.
Polecam.
MaGa
Nie czytałam lecz słuchałam....Andrzej Fernec świetnie mnie poprowadził przez tę - z czym się całkowicie zgadzam - niezwykłą książkę. To moje też pierwsze spotkanie z prozą Jakuba Małeckiego ...uważam za bardzo udane.
OdpowiedzUsuńna początku skojarzył mi się z tym od kryminałów, ale już wiem, że robię błąd. Na pewno wkrótce przeczytam
UsuńAndrzej Ferenc....a nie Fernec, jak napisałam....
UsuńCiekawa będę twej opinii....ta która została po przyjacielsku zamieszczona bardzo mi się podoba....
to już chyba piąta osoba, którą namawiam do pisania, w większości zaczynali u mnie, a potem zakładali swoje blogi - radość :)
Usuńczyli jesteś ojcem chrzestnym .....to fajne uczucie....gratuluję...
Usuń