![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsZUObHhfK9xlQS5oIww3FYXJQRlArx_4CIEkEZOp6t2KDQwfZOKBw3JdsXCiIJ_F2rvsCY0_iOoYyZ6jsaUGkoG0cWewRzpYL4XdV8GCjZKFfrugoPGuN2cN0qe33fLPpFkKrQmwaMw0a/s200/7742929.2.jpg)
A dziś kontynuacja dwupaków z filmem polskim.
Rzadko kiedy u nas krytycy i widzowie zgadzają się w ocenach - ludzie lubią rzeczy proste, a znawcy kina ich nie cierpią, stąd może sytuacje, że coś jest chwalone w prasie, a ma znikomą oglądalność (i na odwrót). Twórcy też chyba mają z tym kłopot, bo muszą starać się przypodobać albo jednym, albo drugim. I dziś dwa przykłady tego, że coś może być totalnie olane przez widzów, choć zasługuje na uwagę.
Twórcy "Córek dancingu" i "Demona" stwierdzili chyba, że wolą zrobić coś oryginalnego, coś swojego, niż starać się przypodobać widzowi. W efekcie mamy filmy, które są interesujące, choć nie bez wad - za granicą pewnie by je ciut dopracowano i miałyby szansę na sukces, bo wartość artystyczna rzadko tam wygrywa z komercyjnym potencjałem (wykładający kasę już o to zadbają)
Oba filmy balansują gdzieś gatunkowo i fabułą wokół kina grozy, choć w zupełnie inny sposób. Niestety w obu też, trochę ten pazur zatraca się w innych wątkach, w zawiłościach scenariusza.
Na plus oprócz muzyki, obie młodziutkie (i odważne) aktorki i ciekawa rola Kingi Preis.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEir1FS75p-79K9zQyLJGAKxEHTPFCTc72jFQs_Ld4e16MS3z8sJtv5aNt6Z8AlzQWR5gXqLd_dzUFzahRbvYzgnXWhtc5ld6XbtPQKQd1guxcsNIN70leUVlkuWHqZffJGOMGFxiRb5QdDa/s1600/7707221.2.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKlvNsml0rzmFGIn85wE8hEx3wqrQaf3MidbbD6gbyNPGTBFlRG-erc8q1ZGU0qe7Q-WLifcKQhIv-siMqlZC1SgwfFU2lCFpQuaoIMtecua5Hnn6OMXqf3NvP85NQKFEIZlr2JJyMcvpX/s1600/7711347.2.jpg)
No tak - demon...
W filmie przecież mamy wątek opętania, tajemnicę...
I warto powiedzieć, że jak dotąd niewiele chyba polskich produkcji w tak świetny sposób zahaczało o takie klimaty rodem z horrorów. Atmosfera grozy, niepokoju, jaką udało się uzyskać, jest naprawdę świetna. Dodajmy, prawie bez jakichś większych efektów - wystarczył pomysł i dobre zdjęcia.
Tyle, że tak naprawdę, ten film w pewnym momencie zmienia trochę perspektywę, nie jest już opowieścią o indywidualnej obsesji, prowadzącej do obłędu, ale staje się oskarżeniem naszego społeczeństwa. Wraca wątek żydowski, mordowania i okradania przez Polaków, który ma wisieć nad nami przez kolejne pokolenia, bo dzieci przecież przejmują winy swoich dziadków. Te wszystkie przerysowane postacie, polskie wesele, nasze narodowe przywary - to już było i zastanawiam się czy było akurat to potrzebne. Wątki komediowe, groteskowe osłabiają pazur w tym filmie, sprawiają, że gubimy w nim tempo. Nie czepiam się aktorstwa, jednak coś mi tu trochę zgrzyta. Świetny na pewno jest Itay Tiran, grający głównego bohatera, dzięki niemu wierzymy w to szaleństwo, wszystko jest bardzo wiarygodne. No i zdjęcia! Podobało mi się niedopowiedzenia w finale, ale mam wrażenie, że potencjał jaki tkwił w tym pomyśle, nie do końca został wykorzystany.
Z tych dwóch filmów stawiałbym jednak właśnie na "Demona".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz