piątek, 19 maja 2017

Sekretne życie drzew, czyli z dedykacją dla ministra Szyszki

Tym razem z audiobookiem nie trafiłem. Będę musiał wrócić kiedyś do tej książki, bo ewidentnie pewne fragmenty były fascynujące, ale gdy się tego słucha, a nie ma możliwości oglądać, człowiek trochę traci wątek i połowa ciekawych rzeczy ucieka drugim uchem. Gdyby się czytało, zwłaszcza tę wersję albumową (widziałem! jest śliczna!), pewnie dużo więcej by zostało w głowie. A może jednak e-book, żeby nie pozbawiać życia kolejnych drzew?

Przy słuchaniu "Sekretnego życia drzew" przypominały mi się programy przyrodnicze z mojego dzieciństwa, choćby Zwierzyniec i słuchałem tego chwilami prawie z otwartą buzią, niczym dobrego kryminału. Tyle, że jednak warto to czytać w spokoju, żeby więcej zapamiętać. Przecież w lesie dzieje się tyle zdumiewających rzeczy.
Ta gawęda nawróconego leśnika (nawróconego, bo do swoich poglądów, że las najlepiej zostawić w spokoju, a nie go na siłę uzdrawiać lub uprawiać, dochodził czas jakiś), powinna być przerobiona na podobny program, który byłby puszczany nie tylko w telewizji, ale np. w szkołach na lekcjach biologii. Czy rozumiemy bowiem czym jest las? Jak żyją drzewa? Czego potrzebują? I najważniejsze: jak wiele nam dają...
W czasach gdy tak wiele osób walczy o szacunek i prawa zwierząt, jako istot żywych, chyba jedynie garstka traktuje drzewa inaczej niż jako rzecz. Budulec. Materiał do ogrzewania domów. Może piękny dostarczyciel tlenu i cienia. Ale jednak coś martwego, w czym nie dostrzegamy życia. Czy dlatego, że procesy życiowe zachodzą w drzewach dużo wolniej i trudno nam je zarejestrować? 
Peter Wohlleben opowiada w taki sposób, że zupełnie zmienia się nasza perspektywa patrzenia na drzewa, zaczynamy dostrzegać w lesie zjawiska, których byśmy nawet nie podejrzewali. Pielęgnowanie chorych sąsiadów, wychowywanie potomstwa, pouczanie go, żeby nie rosło za szybko, przekazywanie sobie informacji, obrona przed zagrożeniami - ileż fascynujących rzeczy można dostrzec dzięki tej książce. Może i jest w tym trochę przesady, ale jak inaczej zrozumieć pewne procesy, niż porównując je do zrozumiałych dla nas pojęć (np. pamięć, charakter, czy uczucia). Masa ciekawostek, informacji popartych badaniami naukowymi, ale to co najbardziej w tej książce urzeka, to miłość i pasja jaką się czuje w każdym zdaniu. To stąd te cudowne porównania i personifikacje.

4 komentarze:

  1. Też właśnie skończyłem tego audiobooka. Daje do myślenia choć pewnie dendrologom się nie podoba taka personifikacja drzew ;)
    Osobiście nic mnie tak nie uspokaja jak szum drzew. Z drugiej strony drewno uważam za jeden z najbardziej szlachetnych materiałów - plastik imitujący drewno którego wszędzie pełno jest czymś okropnym. Ale teraz taka podłoga z desek może wydawać się trochę upiornym elementem mieszkania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak zaskrzypi... :) Cholera, w dodatku pamiętliwe jakie.
      Audiobook pewnie z podobnego źródła. Orlen z Audioteką zrobili kapitalną promocję

      Usuń
  2. Zbieram się do przeczytania tej książki od dawna. Gdy ją zobaczyłem było takie "w końcu". W końcu ktoś spisał "oczywiste oczywistości". Jestem wszystkożercą, bo nie mógłbym "zwierzęta się ruszają, więc je boli bardziej". Jestem świadomy tego, co jem, zjadam żywe istoty.
    Uwielbiam lasy i drzewa, w miastach bardziej od muzeów interesują mnie parki.
    Polskiego uczyła mnie dziennikarka, która wbiła mi parę zasad do głowy. M.in. pisz za siebie i nie uogólniaj. No więc ja piszę za siebie, a ty uogólniasz. Jakie "my"? Ty i ja mamy zupełnie różne podejście do drzew i lasu (tak mniemam sądząc po tym czym się zachwycasz i jak to robisz).
    Patrzysz na wszystkich swoją katolicką optyką. Religie żydowska, chrześcijańska, muzułmańska w swojej arogancji niszczyły związki ludzi z przyrodą, bo "pogańskie". Święte gaje, święte drzewa występowały (występują) w wielu kulturach. Słowianie też mieli.
    Nawet obecnie "garstka ludzi" to co najmniej miliony na całym świecie. Dla wyznawców niektórych religii, albo i w dosyć zeświecczonych krajach, drzewa są święte, są dla ludzi czymś więcej niż tylko budulcem. No, ale tu trzeba wyjść ze swojego katolickoeuropejskiego świata, i zauważyć coś poza swoim nosem i punktem widzenia (który rozciągasz na innych).
    Polecam zainteresowanie się religioznawstwem. Poczytaj sobie np., o animizmie. A potem o innych wielkich religiach dla wyznawców których "drzewo to nie tylko budulec". Może jeszcze się nawrócisz i będą z ciebie ludzie. :D [nie, leśnik się nie nawrócił]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz! Zwracasz mi uwagę na parę rzeczy, które mi może umykają przy szybkim pisaniu notek - rzeczywiście mam tendencję do zadawania pytań i kierowania ich zarówno do siebie jak do innych. Ale co w tym złego? Przecież nie piszę, że wszyscy mają myśleć tak samo, nie oceniam (a Ty chyba wobec mnie i owszem) - kto podobnie jak Ty stwierdzi, że to pytania naiwne, po prostu wzruszy ramionami. A ja zadaję je właśnie ze względu na zwrócenie uwagi na pewne, ważne moim zdaniem rzeczy.
      Czy mamy inną optykę. Nie wiem. I nie wiem skąd Twój wniosek na ten temat. I owszem, bliskie mi jest chrześcijaństwo, ale nie rozumiem czemu mówisz o "katolickiej optyce". Problem postrzegania przyrody jako czegoś co ma służyć człowiekowi, nie jest obecnie w jakiś dominujący sposób związany z wyznaniem, a powiedziałbym, że chyba raczej z konsumpcjonizmem i odrzuceniem religii. W każdym razie to ciekawy temat do dyskusji - może kiedyś w realu? W każdym razie najbliżej mi do św. Franciszka, więc jeżeli dla Ciebie to również obrzydliwa katolicka optyka, na pewno nie będę się jej wypierał. Ale chcę rozmawiać o konkretnych przykładach, bez uogólnień. Nie przepadam za takim spłyconym spojrzeniem: wszystko co złe to religie, przy ignorowaniu tego co dobre, a idealizowaniu wierzeń i tradycji pierwotnych. Tam zresztą też cześć oddawana jest raczej nie tyle drzewom, co siłom przyrody, jakie one symbolizują. Tu znowu możemy sobie kiedyś pogadać na temat tego skąd te wierzenia się brały i czy rzeczywiście można powiedzieć iż jakaś forma religii jest bardziej naturalna, wyższym poziomem rozwoju człowieka...
      Nie musisz udowadniać mi, że czegoś nie wiem, tylko dlatego, że w krótkiej notce o książce, czegoś nie ująłem i kazać mi się douczać. Interesuję się zarówno filozofią jak i religioznawstwem. A co do nawrócenia. Cóż. Wybacz mi użycie takiego określenia - wydawało mi się zabawne i pasujące do dość wyraźnej zmiany poglądów, postrzegania świata, postawy życiowej leśnika. Zgoda więc - bo jeżeli ja bym przy każdej zmianie postrzegania jakiejś sprawy, mówił o nawróceniu, byłaby to przesada.

      Usuń