piątek, 4 lutego 2022

Czarni - Paweł Reszka, czyli powołanie czy zawód?

Nie jest tak sensacyjna, jak się tego obawiałem, ale też trudno zachwycić się tą książką, bo mam wrażenie, że kręcimy się wokół pewnych oczywistości, a przyjęta forma pozostawia niedosyt. Paweł Reszka starał się dotrzeć do dużej ilości rozmówców, by poznać środowisko i jego problemy "od środka", nawet sam zakłada sutannę, w ramach dziwnego eksperymentu, ale wypowiedzi te poszatkował tak, że niewiele z nich wynika. To albo potwierdzenie tezy jaką postawił autor w danym rozdziale albo jakieś krótkie wspominki, które się z tezą łączą. Jakie są grzechy duchownych i jak na nie patrzą sami księża? Przy tak pociętych rozmowach można by odnieść wrażenie, że ta świadomość jest powszechna, ale i bezradność duża, niewielu bowiem z nich ma pomysł jak zmienić to w jakiejś długofalowej perspektywie. Zmienia się więc nie tylko postrzeganie kleru, liczba powołań, ale i nastawienie młodych, którzy bardzo często zderzając się z trybami tej machiny pożerającej idealistów, szybko się poddają. Albo będziesz mierny i posłuszny albo odchodzisz. Głosów tych, którzy odeszli jest tu na pewno mniej niż czynnych przedstawicieli stanu duchownego, ale ton w jakim się wypowiadają jest podobny. Problemy były, są i być może będą, bo ksiądz jest nie spada przecież z nieba, jest częścią społeczeństwa, posiada takie same zalety i wady jak każdy, przeżywa zwątpienie, pokusy, emocje. Święcenia mają go wzmocnić, ale przecież nie czynią go chodzącym świętym.
I tak jak wśród innych grup społecznych są ludzie dobrzy i źli, tak niestety wśród księży są tacy, którzy mogą budzić zgorszenie i psują reputację. Dla kogoś to po prostu "zawód" który wykonuje i sposób na wygodne życie, inni serio próbują robić coś dla innych, chcą być świadkami niosącymi ziarno wiary.


Jak wspomniałem: nie pasuje mi forma tego reportażu, ale i w sumie przykro mi, że to nie jest w żaden sposób pogłębione. Ot, stwierdzenie, że takie rzeczy się zdarzają, niektórzy bohaterowie próbują nawet doprecyzować ich zasięg w procentach (może budzić to grozę jak stwierdzenie, że lobby homoseksualne to nawet 50% księży), ale ani to jakaś diagnoza problemu, ani też analiza zjawiska. Raczej takie ślizganie się po powierzchni - fury, kochanki, alkohol... Dowiesz się czegoś nowego? Na pewno nie. Chyba tylko jedna rzecz może zdziwić tych, którzy dotąd myśleli o tym raczej w sensacyjnych i krytycznych słowach, może o tym tak dotąd nie myśleli. A tym czymś jest samotność, z jaką zmagają się mężczyźni, którzy wybrali tą drogę. Wiecznie na cenzurowanym, oceniani, bez wsparcia kogoś bliskiego, uciekają na różne sposoby - nie zawsze w świat wewnętrzny, choć tego od kapłana byśmy oczekiwali, ale właśnie w jakieś namiastki, zagłuszacze tej samotności, coś co pomoże im na chwilę zapomnieć.
Oczywiście trudniej zaakceptować nawet przyznanie się do słabości, jeżeli zwykle zamiast niej widzi się raczej pełną hipokryzji wyższość i tendencję do pouczania bliźnich. Warto jednak o tym pamiętać - ksiądz też człowiek. Nie skreślaj więc go z góry, nawet jeżeli nie lubisz kleru i masz złe doświadczenia.
I to chyba jedna z rzeczy, która jest zaletą tego reportażu. Udało się uniknąć napastliwości, ale nie udało się moim zdaniem pokazać głębi, a jedynie to co na powierzchni, co rzuca się w oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz