wtorek, 22 lutego 2022

Autoportret z samowarem - Krzysztof Beśka, czyli żywot maturzysty naiwnego

Krzysztof Beśka kojarzył mi się jakoś z kryminałami, ale jakoś nie trafiałem na jego książki. Ale zaraz - jedna i to nawet z autografem przyjechała kiedyś z targów z Krakowa, więc stanowiła wyrzut sumienia i oto wreszcie się za nią zabrałem.
Szkoda, że tak późno, bo gdybym przeczytał ją przed choćby Parabellum Mroza i kilkoma innymi tytułami retro, które łączyły przygodę, kryminał, sensację i wojnę, pewnie byłbym bardziej pod wrażeniem. Spora cegła rozciągnięta została na kilka historii, które chwilami ma się wrażenie, że nie zostały zbyt dobrze połączone. Bohater musi skądś uciekać, ma problemy, ale potem okazuje się, że one same na jakiś czas znikają i spokojnie można egzystować bez poczucia zagrożenia. To jak podróż po mapie, gdzie w każdym miejscu trzeba opisać coś ekscytującego, ale potem przerzucamy postać w inne miejsce i żyje ona już czymś zupełnie innym. To nie jest jakiś wielki zarzut, bardziej wrażenie, że można by było ciut lepiej coś rozwiązać. Czyta się to z przyjemnością, jest sporo fajnych scen i motywów, bohatera też można polubić, jednak te przeskoki, poczucie że młody chłopak za łatwo zapomina o tym co ważne, reaguje zbyt chłodno, choć tyle mówi o emocjach, mogą ciut przeszkadzać.


Wyobraźcie sobie bowiem, że twoje życie się wali, policja aresztuje twojego ojca, wsadza do więzienie, tracisz mieszkanie i na dodatek wciąż trafiasz na ludzi, którzy z niewiadomych powodów chcą spuścić ci manto. No rozumiem, jakoś trzeba egzystować dalej, więc chodzi się po górach, zakochuje, trochę pracuje, studiuje, wpada w kłopoty, cieszy się, że chwilowo się z nich wyszło... Ale zaraz, czy w tym wszystkim nie brakuje prób spotkania, odwiedzin ojca? Przecież byliście mocno związani, wiesz że siedzi niesprawiedliwie. I co? Przejmujesz się tym, że ktoś ci mówi, że lepiej go nie odwiedzać? Przez rok? I nie próbujesz mimo wszystko? Jakieś to dziwne... A trochę tu takich sytuacji podobnych jest. Chłopak ledwie uchodzi z życiem, ale potem jakoś szybko o tym zapomina. Angażuje się w coś, co daje mu szczęście, potem to jednak porzuca. Przypomina sobie o tych sprawach z przeszłości gdy trzeba jakoś powiązać wydarzenia, które spotykają go dziś, jakby autor musiał mu przypominać (i nam też), że to nie były drobiazgi, że było grubo! Jest przecież wątek zagadkowego portretu, jakiś mało sympatyczny glina, szemrane typki, szpieg i jeszcze kilka osób, która robi z bohatera głupka. A on się tak daje, ratuje tyłek dzięki pomocy przyjaciół, ale znowu szybko o nich zapomina... Chwilami mnie wkurzał, choć nie przestawałem kibicować mu w różnych jego decyzjach (studia aktorskie, praca). 
Jest trochę młodzieńczej nutki przygody i awanturnictwa, jest jakaś historia w tle, wątek sensacyjno-kryminalny - całość całkiem sympatyczna. 

Historia zaczyna się w roku 1938, a kończy we wrześniu 1939 dość dramatycznie. Czy będzie ciąg dalszy  z tym samym bohaterem? Widzę, że cykl jest kontynuowany, więc niedługo obiecuję to sprawdzić. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz